Majeczko - to kokorycz lakolistna.
Super roślinka, która jak się zadomowi to rośnie potem sama bez opieki.
Sama się przekonałam, że róże w donicach to najlepszy sposób na spokojne i wyważone przemyślenie nasadzenia, którego potem nie trzeba przenosić.
A ja nie lubię roboty głupiego, bo to szkodzi roślinie, która już ukorzeniona znowu musi je stracić i startować od nowa.
Tosiu - ja też, a to dopiero początek roboty.
Ale jak piszesz cudnie jest i niech tak trwa.
Jutro z rana ostro startuję do grabienia i nie spocznę póki nie zrobię......
Aguś - miło Cię widzieć.
Jesteś absolutnie usprawiedliwiona.
Te żółte kuleczki to cieszynianka.
Izuś - dogonisz, bo roślinki czas nadrobią.
Gorzej z pracami, bo tych nie da się nadrobić w jeden dzień.
Wyobrażam sobie twoją radochę i odskocznię od wyścigu szczurów.
Ja tez byłabym wniebowzięta.
Ewka - może i masz rację.
W cieniu zawsze wszystko wolniej rośnie, ale też dłuzej kwitnie.
Czyli coś za coś.
Loki - no wyobrażam sobie jaką masz radochę.
Tym bardziej, że to twój pierwszy sezon ogrodowy na własnych włościach.
Podsyp korony popiołem, przez suchy ślimaki nie przejdą a i po mokrym żle im się pełza.
Ja tak robię z funkiami i całkiem dobrze się to sprawdza.
No to miłych szaleństw ogrodowych i żelaznego kręgosłupa.
Dziś było cudownie i kawka wypita została na ogrodzie.
Oczy aż bolą od patrzenia na piękne kępy krokusów, które wyjątkowo bujnie kwitną mi w tym roku.
Śnieżyce już jakby kończyły kwitnienie a to za sprawą owadziej rodziny, która niemożliwie pracowicie uwija się na nich.
Myślałam jutro o oprysku Miedzianem, ale poczekam jeszcze dwa dni.
Niech biedne wygłodniałe pszczółki, bzyczki, trzmiele i cała reszta najpierw zaspokoi głód a potem wezmę się do dzieła.
No i pojawili się pierwsi goście.
Pierwsi goście już buszują po oczku wyczekując tej jedynej.....
Przyznam, że dochowanie się żabich dzieci w mieście to nie lada wyczyn.
Ale podejrzewam, że to właśnie brak chemii, której unikam jak mogę przynosi takie efekty.
I bardzo cieszy mnie każde nowe stworzenie, które przetrwało w moim ogrodzie i chce się rozmnażać.
No może za wyjątkiem mszyc

, ale one też być muszą ze względu na rozmnażanie się biedronek, których w tym roku widzę całkiem sporo.
Więc mszyce raczej nie będą miały komfortowych warunków do rozmnażania.
Będziemy razem toczyć walkę z mszycami.
