Posadziłam jedno małe drzewko na początku lipca. Do zimy parocja pięknie urosła, niemniej ostatnio zaniepokoiły mnie ciemne przebarwienia młodych pędów wskazujące na martwicę tkanki. Wczoraj zaczęłam ciąć, żeby zobaczyć, do którego miejsca pędy są martwe, no i wychodzi na to, że całe drzewko jest już na drugim, lepszym świecie. Nawet przewodnik nie wykazuje oznak życia. Jestem bardzo rozczarowana i nie rozumiem, co się stało. Zgaduję tylko, że drzewko zabiły silne mrozy w drugiej połowie listopada, które przyszły nagle po okresie niezwykle ciepłej pogody. Z tego, co pamiętam moja parocja miała wtedy jeszcze zielone liście, więc w tkance nadal krążyły soki i drzewko nie weszło w stan zimowego uśpienia. Co prawda świadoma tego faktu okryłam drzewko agrowłókniną, ale najwidoczniej to nie pomogło.

Nie lubię hortensji, zimy i śniegu oraz pastelowych kolorów w ogrodzie.