
Wczorajszy dzień i poprzedzająca go noc dały mi trochę w kość, ale szczęśliwie dzisiaj już nie narzekam, choć mogłoby być lepiej. Kładę to na karb tropikalnych upałów i burz, które przetoczyły się nad nami i spuściły na ziemię potężne ulewy.
Woda parująca w temperaturze 32* w cieniu utrudniała oddychanie i odbierała siły witalne. Jutro ma być chłodniej, to zapewne spokojniej minie dzień. Jeszcze najbliższa noc mnie stresuje.
Na działce byłam wczoraj i byliśmy dzisiaj, jednak nie był to dobry pomysł. Teraz jest lepiej, bo w domu duży wiatrak miele powietrze i sprawia wrażenie chłodzenia. Dobre i to.
Prawdopodobnie czeka nas kolejna burza, bo od zachodu dają się zauważyć ciemne chmury.
Tereniu [TerDob] - będziemy kąpać cebulki, a wiosną sprawdzimy, na ile skuteczna to metoda.
Kochana, będziemy się dzielić roślinkami, nie pozwolimy, byś miała pustynię na działeczce. W końcu przecież musi i u Ciebie woda z nieba popłynąć.
Dużo spokoju, siły i zdrówka życzę.



Julio - dziękuję, kochana.


Iwciu - cebulki sadzę luzem, bo gdy sadziłam w koszyczkach, to w mojej gliniastej ziemi podczas mokrej jesieni ani jedna się nie uchowała.


Sadzone luzem przynajmniej w jakiejś części przetrwają.

Za kciuki serdecznie dziękuję.

Basiu [apus] - wiosna.

Spójrz, co zakwitło.


Roślinki dostały potężny zastrzyk wody z nieba i - niestety - ogromną dawkę upalnego słońca. Bardzo szybko zakwitają i przekwitają.
Zakwitła ostatnia lilia.




Wprawdzie tygrysówki to kwiaty jednego dnia, ale ciągle otwierają nowe paczki.

Cassandra też pokazuje swoje niebieskości.


Szkarłatka amerykańska powoli barwi swoje korale.

W takie gorące dni nawet gołąbki szukają chłodu i cienia.



Gorąco, to i rosnący w cieniu żółwik rozwija po kolei swoje pączki.


Pokazał się też niecierpek balsamina.

Siedzę sobie naprzeciw wiatraka i oblewam się potem. Strasznie parno, a chmury chyba gdzieś sobie popłynęły...