Raczej nic nie robię z moimi wrzosami. Sadzę po prostu w kwaśnym torfie, ale one chyba lubią moje piaski.
Tobie i mnie podoba sie kolor szałwii, ale nie stety mojej sąsiadce się nie spodobał, zatem już w przyszłym roku jej nie będę miała, znając moją rękę do wysiewów. Zostawię ją do wiosny na rabacie. Może sama się wysieje?
Z szałwiami nic nie robię. Nawet ich za bardzo nie dokarmiam. A na pewno nie uszczykuję. To chyba też efekt mojej nieurodzajnej ziemi.
Edytko, Clair jest niegrzeczna, bo choruje i zaraża inne róże.
Tereniu, róże to raczej kwitną pojedynczymi kwiatkami. Łyse są niektóre. Może 8? Na 54 szt. to i tak niedużo. Ale mimo wszystko drażni mnie to. Przestrzeni faktycznie mam sporo. Zazdrościsz, bo chciałabyś mieć możliwość zajęcia jej rabatami, czy faktycznie o przestrzeń chodzi?
Aga, niestety jak pisałam w tym roku wszelkie wyjazdy nie wypaliły. Także to, że nie przyjechałam do ciebie to nie wynik mojej niechęci, tylko naprawdę w tym roku jest jakaś zła aura, która nie sprzyja takim spotkaniom.
Zawsze mi coś wypadnie. Miałam być w Skierniewicach, ale okazało się, że w sobotę był pogrzeb, na którym chciałam być. A w niedzielę już nie miałam nastroju jechac.
I tak mam przez cały prawie sezon.
Dla tych kwiatów Geishy jestem w stanie się poświęcić i podwiązywać gałązki. Z daleka daje bardzo ładny akcent kolorystyczny.
Jula, niestety miejsca na Clair nie mam, ale może w przyszłym sezonie uda mi się w pore zadziałać. Jeśli mimo to bedzie chorowała, to ją wyautuje do taty, który ma sporo miejsca. Tam sobie bedzie mogła chorowac.
Anetko, a iglaki zdrowe? Nie mam doświadczenia z sąsiedztwem iglakowym dla róż.
Kasiu, miło, że zajrzałaś. Wracasz do zywych? Ja jakoś naprawdę odżyłam.
W ogrodzie faktycznie jeszcze zielono, chociaz w okolicy juz coraz więcej drzew zaczyna się przebarwiać.



















