Witajcie!
Kłaniam się nisko moim miłym gościom
Wątek ostatnio trochę zakurzony, bo ogarnęła mnie forumowa niemoc, leń i ogólny, jesienny marazm. Listopad nie należy do moich ulubionych miesięcy i zawsze jakoś mi trudno go przetrwać. Dobrze, że ma się ku końcowi, bo w tym roku wlecze się wyjątkowo długo.
Wreszcie udało mi się uporządkować ogród, zgrabić liście i to dzięki pomocy mojego eMusia. W zasadzie mogę powiedzieć, że poza kopcami ogród jest przygotowany do zimy
Zamiast smutnych, jesiennych widoczków zaproponuję weselsze - czerwcowe
Iwonka, jak nic Twój mąż coś knuje. Na pewno ma jakiś pomysł i próbuje się przypodobać, żebyś zaakceptowała. Już ja coś wiem na ten temat?
Marlenko, miejmy nadzieję, że zima wcale nie będzie taka straszna. A z drugiej strony, to byłby dobry test dla róż. Przetrwałyby tylko te najsilniejsze. Ot, taka naturalna selekcja
Gosiu Margo2, wypisz, wymaluj z moim jest podobnie. Motorem napędowym wszelkich zmian zarówno w domu jak i w ogrodzie, jestem ja. Mój M nie lubi tego całego zamieszania, fachowców kręcących się po domu - woli spokój. Za to jak już zaczniemy, to potem na ogół jest zadowolony ze zmian i koniec końców chwali moje pomysły. Tylko na początku trudno go namówić. On musi powoli oswoić się z myślą o kolejnej zmianie, przetrawić to wszystko w spokoju. Ja z kolei jestem taką niespokojną duszą, którą ciągle coś pcha do działania
Jadziu, w tej chwili nie pozostało nam chyba nic innego jak wspomnieniowe fotki. Może pomogą nam przetrwać te kilka miesięcy do wiosny i od czasu do czasu rozweselą?
Jagi! Powiadasz, że mój M to święty człowiek? W sprawach ogrodu faktycznie jest dosyć uległy, za to w innych potrafi być nieugięty. Kota nadal nie chce!

Wykorzystałam Twój wpis, podtykając mu pod nos i od razu nawiązałam do kota. I wiesz co? Chyba zaczyna skutkować to moje ciągłe ględzenie, bo już tak stanowczo się nie sprzeciwia. I nie to, żeby on kotów nie lubił. Co to, to nie! On tylko uważa, że kolejny zwierzak w domu, to kolejny obowiązek. I martwi się, że będzie nam trudno to wszystko ogarnąć, a i z wyjazdami może być problem, bo nie będzie komu się zaopiekować takim zwierzyńcem.
Do 200 sztuk jeszcze trochę brakuje

Sama straciłam już rachubę, tym bardziej, że kilka zmieniło domy, kilkanaście nowych przybyło. Ciągle brakuje mi czasu, żeby wreszcie cały mój stan posiadania porządnie skatalogować. A szałwia nadal rośnie w tym samym miejscu. Nowe nabytki w większości poszły na rabatę po przeciwnej stronie
Werka, sadzonki naprawdę ładne, oprócz jednej, z której nie do końca jestem zadowolona

Może zrobiłam się za bardzo wymagająca, ale w końcu za niemałe pieniądze mamy prawo wymagać dobrej jakości towaru.
Kopczyki zrobiłam tylko tym nowo posadzonym. Reszta czeka na większe mrozy. Wcale tak bardzo mi się nie spieszy do tej roboty, zwłaszcza, że trudno wyciągnąć ziemię z kompostownika.
Ewelinko, ja nie wiem jaka będzie tak naprawdę zima? Tylko słyszałam dwie różne prognozy. Jedna mówi o mroźnej i długiej zimie, druga wręcz odwrotnie. A będzie co ma być. Na to nie mamy wpływu.
Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę tej większej działki. Gdybym miała tyle ziemi, to bym dopiero poszalała. Może i dobrze, że nie mam, bo jak nic poszłabym z torbami, albo M by mnie w końcu wyeksmitował razem z tym całym różanym towarzystwem
PS. Na pw napiszę Ci skąd są sadzonki.
Iwona pożycz męża na trzy sezony! Skroję jeszcze trawnika. Mąż będzie kazał mi kupić koniecznie kolejne róże. Kupię. Posadzę. I męża oddam!
Aneczko, z ust mi to wyjęłaś. Też bym sobie pożyczyła eMa Iwonki
Fotek z całego sezonu mam kilka tysięcy, więc nie ma obawy - nie zabraknie! A wspomnienia zacznę już dzisiaj od moich ulubionych Austinek.
Iwonka, uważaj, bo Forumki gotowe na wszystko. Zaczają się na chłopa i jak nic porwą

. Gorzej jak mu się to porwanie spodoba i nie zechce wrócić
Krysiu, tak naprawdę to na ławeczce siedziałam zaledwie kilka razy, a i to raczej przy okazji robienia zdjęć. Mam nadzieję, że kiedyś nadejdzie ten czas, że posiedzę sobie ot tak, dla samej przyjemności
Aniu Ann_85, co prawda nie mam zbyt wielkiego doświadczenia w uprawie donicowych krzaczków, bo swoje zawsze jesienią wysadzam na rabaty, ale postaram się coś podpowiedzieć. Jeśli zamierzasz posadzone róże uprawiać dłużej niż jeden sezon, to przede wszystkim pomyśl o odpowiednio dużej i wysokiej donicy (róże ukorzeniają się dość głęboko). Piszesz, że taras jest od północnej strony i słońca będą miały raczej mało. Róże to jednak dzieci słońca i do ładnego, obfitego kwitnienia potrzebują najmarniej 5 godzin. To trochę ogranicza wybór i może niektóre odmiany będą słabiej kwitły, ale nie znaczy to, że nie można spróbować. Na pewno odradzam posadzenie róż parkowych. One po jednym sezonie wyrosną duże, a ich korzenie praktycznie zajmą całe przeznaczone im miejsce bardzo szybko. Wiem coś na ten temat, bo co roku męczę się z wyjęciem takich gigantów z donic

Posadziłabym coś niezbyt dużego - np. Lavender Flower Circus, Salmon Flower Circus, Parfum Flower Circus. Do głowy przychodzi mi jeszcze Cream Abundance, Kurfurstin Sophie, Stephanie Baronin zu Gutenberg, Minerva, Herzogin Christiana. Z tym, że ta ostatnia może urosnąć całkiem spora. Moja po pierwszym sezonie osiągnęła 0,80 m. Podobnie Rosengrafin Marie Henriette, której kwiaty moim zdaniem są ładniejsze i bardziej trwałe od HCh.
Aprilku, dzień otwarty powiadasz? Czemu nie? Zapraszam serdecznie w czerwcu!
Czy czerwcowe obrazy nie są znacznie ładniejsze od tych obecnych?
