Weekend był bardzo, bardzo pracowity. Panowie w sobotę położyli wszystkie płyty
Nie wiem jak im się to udało, ja nie jestem w stanie podnieść jednej a oni ułożyli wszystkie. Zostało uzupełnić fugi i posprzątać. Wyszło całkiem, całkiem, ja jestem zadowolona
Oczywiście nie obyło się bez problemów, bo przecież nie mam prądu a wodę włączą nam dopiero w maju, na szczęście wodę miałam w baczkach a dwie płytki, które trzeba przyciąć położymy sami 
Wyszło to tak - zdjęcie "robocze"

Panowie układali taras a ja w tym czasie przycięłam wszystkie róże, bukszpany w kulki, wygrabiłam resztki liści i po raz kolejny siano z trawnika. Dziś rąk nie czuję ale efekty widać
Mariusz Jak to mówią, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma

Wybredna nie jestem, ważne, że już zrobione. Z sadzeniem poczekam na maj. Jak co roku kupię kwiaty wiszące, coś w donice na taras i na pewno rozlennice w miejsce lawendy, po której pozostało już tylko wspomnienie.
Gosiu zwierzaki cwaniakują jak tylko mogą, muszą, w takim świecie przyszło im żyć
Aniu Też cięcie mam już za sobą, cała jestem podrapana. Dwie zeszłoroczne róże przemarzły okrutnie, ciełam je bardzo nisko, mam nadzieję, że wypuszczą z ziemi nowe pędy. Pozostałe jakoś sobie poradziły. Pogoda napędza je do wzrostu
