Wymarzony ogród Moniki
- sweety
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 14108
- Od: 20 mar 2012, o 09:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie, Podbeskidzie
Re: Wymarzony ogród Moniki
A mnie 1/3 ulicy należy do mojej rodziny
Mieszka tu brat mojej Mamy, który traktuje mnie jak niemal swoje dziecko i dwóch starszych ode mnie dobrych parę lat kuzynów, dla których nadal jestem mała. Ale są ze mnie dumni, że sama zbudowałam dom i mimo płci oraz wykształcenia umiem zrobić absolutnie wszystko i nie uważam, by jakakolwiek praca mi uwłaczała. Co ważne, jak poproszę to zawsze pomogą. Nawet kiedyś kuzyn pojawił się u mnie o 3.40 w nocy, bo ktoś nękał mnie domofonem, a ja sama w domu z dzieckiem bałam się wyjść, by go pogonić. Cenię sobie takie sąsiedztwo i choćby dlatego nie ma mowy o odgradzaniu się tujami
Zwyczajnie byłoby mi głupio...
Re: Wymarzony ogród Moniki
Agniesiu- też zmagacie się z różnym sąsiedztwem..
Jak wiesz u nas działki malutkie.. Na szczęście nasza jest narożna, więc 2 sąsiadów mamy z perspektywy, a nie tuż za płotem. Obydwa domy zamieszkałe przez tych najfajniejszych, z którymi stale utrzymujemy kontakt, na jednego z nich mamy wejście do domu ustawione.
Bok, na który będzie wychodził taras sąsiaduje z frontem domu tego sąsiada, który pomagał ładować gruz do kontenera- uprzejmi ludzie w średnim wieku. Nawiedzoną mamy z tyłu domu, a że krzaki powoli zarastają to spodziewam się wkrótce nie oglądać jej wcale.
Zawsze pozostaje ustawienie szczelnych pergoli na 2.2m
i jestem bliska zrobienia tego
Iguś- Koniecznie musisz pokazać ten domek
U Ciebie nie dość, że do sąsiadów daleko to o ile kojarzę, sama działka ma słuszny metraż..
My chcieliśmy niedaleko od Wawy, gdzie oboje pracujemy, do Mamy też muszę mieć w miarę blisko, żeby w razie czego być pod ręką.. Plusem jest infrastruktura prawie miejska, minusem nieduże działki..
Kupiliśmy taką, na jaką nas było stać, a bardzo chcieliśmy w tej właśnie okolicy bo zwyczajnie nam się podobało.. 4km do gminnej plaży nad Zalewem Zegrzyńskim- to trochę jak na wakacjach, las z grzybami kilkaset metrów od domu. A że troszkę ciasno- trudno. Z czasem rośliny zasłonią i będzie dobrze chyba..
Jak byłam mała to uwielbiałam bajkę na winylu- o Gąsce Balbince i jej kumplu Ptysiu.. Balbinka często powtarzała "jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma"- ja się tej balbinkowej filozofii często trzymam
Aniu, jesteś szczęściarą i żywym zaprzeczeniem, że z rodziną dobrze tylko na obrazku.. Mieszkasz więc jak Don Corleone- otoczona "swoimi" sąsiadami
Sytuacja z domofonem nieprzyjemna- całe szczęście, że można w takiej chwili na kogoś liczyć!
Ja nie umiem wszystkiego- niektórych rzeczy nie zrobię z braku sił, innych z braku wiedzy- jednak też sporo sama robiłam a dumna z siebie byłam, gdy praktycznie sama przeprowadziłam całą droge urzędową do rozpoczęcia budowy, poprzez szukanie ekip i wszelkie zakupy budowlane- na doglądaniu całego etapu SSO skończywszy. Nocami siedziałam na forum budowlanym i na miare możliwości dokształcałam się co jak powinno być zrobione i na szczęście obyło się bez większych wpadek..
W tym roku z polecenia trafił się wykonawca, który miał się wszystkim zająć, wzywałam kierbuda na kontrole i to uśpiło moją czujność- jedyny etap niepilnowany osobiście i oczywiście największa masakra wyszła. która na szczęście dobrze się skończyła.. Niedawno o tym pisałyśmy- że nikomu nie można zaufac i zawsze samemu sprawdzać..
Dopiero w tym roku w lato Mąż zaczął poświęcać więcej czasu na doglądanie ekip- z racji dużej ilości wolnego czasu a i problemów zaczęło się piętrzyć sporo- to poczuł potrzebę bycia moim zbawcą.. nie broniłam się
bo swoje też już wywalczyłam z wykonawcami- z wytykaniem błędów i wykłócaniem się o ich naprawienie, z awanturami o alkohol na budowie bo i to nas niestety nie ominęło..
Teraz Mąż przejął pałeczkę bo jak widzę ma potrzebę wykazania się.
Najbardziej mnie bawi, jak leci do wszystkiego no bo przecież "inwestor", ekipy np. pytają się o coś- na co Mąż rozbrajająco "nie wiem, zapytajcie żony".. z projektu nic nie wyczyta (typowy humanista w dodatku bez wyobraźni przestrzennej), połowy rzeczy zwyczajnie nie wie, bo go przy tym nie było- a ja lecę z pamięci, głownie ja wybieram i umawiam ekipy.. Stara się jednak bardzo a w największych konfliktach budowlanych przyznaję, grał główne skrzypce.
Był czas, kiedy wszystkim się zajmowałam a Mąż nie miał siły ani ochoty po pracy słuchać albo podejmować jakieś decyzje- wszystko było na mojej głowie- a też pracuję cały czas.., więc z przyjemnością teraz część zadań zrzucam na niego.. Dzięki temu niedawno odkrył gdzie mieści się urząd gminy i starostwo, ale gdzie załatwia się wodę, gaz i kanalizację nie wie do tej pory
Jednak mimo chęci Męża do zajmowania się budową ja i tak nie popuszczam zbytnio- śmieję się cichutko sama do siebie, że władzy tak łatwo się nie oddaje
Jak wiesz u nas działki malutkie.. Na szczęście nasza jest narożna, więc 2 sąsiadów mamy z perspektywy, a nie tuż za płotem. Obydwa domy zamieszkałe przez tych najfajniejszych, z którymi stale utrzymujemy kontakt, na jednego z nich mamy wejście do domu ustawione.
Bok, na który będzie wychodził taras sąsiaduje z frontem domu tego sąsiada, który pomagał ładować gruz do kontenera- uprzejmi ludzie w średnim wieku. Nawiedzoną mamy z tyłu domu, a że krzaki powoli zarastają to spodziewam się wkrótce nie oglądać jej wcale.
Zawsze pozostaje ustawienie szczelnych pergoli na 2.2m
Iguś- Koniecznie musisz pokazać ten domek
My chcieliśmy niedaleko od Wawy, gdzie oboje pracujemy, do Mamy też muszę mieć w miarę blisko, żeby w razie czego być pod ręką.. Plusem jest infrastruktura prawie miejska, minusem nieduże działki..
Kupiliśmy taką, na jaką nas było stać, a bardzo chcieliśmy w tej właśnie okolicy bo zwyczajnie nam się podobało.. 4km do gminnej plaży nad Zalewem Zegrzyńskim- to trochę jak na wakacjach, las z grzybami kilkaset metrów od domu. A że troszkę ciasno- trudno. Z czasem rośliny zasłonią i będzie dobrze chyba..
Jak byłam mała to uwielbiałam bajkę na winylu- o Gąsce Balbince i jej kumplu Ptysiu.. Balbinka często powtarzała "jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma"- ja się tej balbinkowej filozofii często trzymam
Aniu, jesteś szczęściarą i żywym zaprzeczeniem, że z rodziną dobrze tylko na obrazku.. Mieszkasz więc jak Don Corleone- otoczona "swoimi" sąsiadami
Sytuacja z domofonem nieprzyjemna- całe szczęście, że można w takiej chwili na kogoś liczyć!
Ja nie umiem wszystkiego- niektórych rzeczy nie zrobię z braku sił, innych z braku wiedzy- jednak też sporo sama robiłam a dumna z siebie byłam, gdy praktycznie sama przeprowadziłam całą droge urzędową do rozpoczęcia budowy, poprzez szukanie ekip i wszelkie zakupy budowlane- na doglądaniu całego etapu SSO skończywszy. Nocami siedziałam na forum budowlanym i na miare możliwości dokształcałam się co jak powinno być zrobione i na szczęście obyło się bez większych wpadek..
W tym roku z polecenia trafił się wykonawca, który miał się wszystkim zająć, wzywałam kierbuda na kontrole i to uśpiło moją czujność- jedyny etap niepilnowany osobiście i oczywiście największa masakra wyszła. która na szczęście dobrze się skończyła.. Niedawno o tym pisałyśmy- że nikomu nie można zaufac i zawsze samemu sprawdzać..
Dopiero w tym roku w lato Mąż zaczął poświęcać więcej czasu na doglądanie ekip- z racji dużej ilości wolnego czasu a i problemów zaczęło się piętrzyć sporo- to poczuł potrzebę bycia moim zbawcą.. nie broniłam się
Teraz Mąż przejął pałeczkę bo jak widzę ma potrzebę wykazania się.
Najbardziej mnie bawi, jak leci do wszystkiego no bo przecież "inwestor", ekipy np. pytają się o coś- na co Mąż rozbrajająco "nie wiem, zapytajcie żony".. z projektu nic nie wyczyta (typowy humanista w dodatku bez wyobraźni przestrzennej), połowy rzeczy zwyczajnie nie wie, bo go przy tym nie było- a ja lecę z pamięci, głownie ja wybieram i umawiam ekipy.. Stara się jednak bardzo a w największych konfliktach budowlanych przyznaję, grał główne skrzypce.
Był czas, kiedy wszystkim się zajmowałam a Mąż nie miał siły ani ochoty po pracy słuchać albo podejmować jakieś decyzje- wszystko było na mojej głowie- a też pracuję cały czas.., więc z przyjemnością teraz część zadań zrzucam na niego.. Dzięki temu niedawno odkrył gdzie mieści się urząd gminy i starostwo, ale gdzie załatwia się wodę, gaz i kanalizację nie wie do tej pory
Jednak mimo chęci Męża do zajmowania się budową ja i tak nie popuszczam zbytnio- śmieję się cichutko sama do siebie, że władzy tak łatwo się nie oddaje
- Iga51
- 200p

- Posty: 358
- Od: 27 paź 2013, o 20:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Kujawsko-pomorskie
Re: Wymarzony ogród Moniki
Nie chyba, ale na pewno będzie dobrze. Natomiast ja z kolei zazdroszczę Ci lasu. Tego nam brakowało od samego początku (mój M uwielbia las - godzinami mógłby po nim spacerować). Plaży może mniej, ale lasu bardzo. My niestety do lasu na grzyby musimy jechać ładnych parę kilometrów.Monika-Sz pisze: 4km do gminnej plaży nad Zalewem Zegrzyńskim- to trochę jak na wakacjach, las z grzybami kilkaset metrów od domu. A że troszkę ciasno- trudno. Z czasem rośliny zasłonią i będzie dobrze chyba.
Miłych snów
Pozdrawiam. Iga
- aage
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 9923
- Od: 7 mar 2008, o 13:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Mój Zakątek
Re: Wymarzony ogród Moniki
Oj tam zmagamy się zmagamy, sąsiedzi za płotem żyją w innym świecie, w dosłownym znaczeniu tego słowa. Robią wszystko na przekór a najbardziej mnie śmieszy stwierdzenie..."bo Ty masz tak ładnie..",przecież każdy może, trzeba tylko się wziąć do roboty a nie tylko siedzieć z puszką piwa. Ogólnie na osiedlu na którym mieszkamy jesteśmy najmłodsi i w pewnym sensie mam wrażenie że się z nami sąsiedzi nie liczą. Jednak mamy kilku takich z którymi można konie kraść.
Życie
Życie
Re: Wymarzony ogród Moniki
Iguś- wzajemnie, miłych
A propos lasu- kupując działkę upewniałam się, że ten fragment lasu za naszą działką jest państwowy- że żadnego tesco mi tam nie pobudują.. podobno nie- i tego się trzymam.
Kiedy założysz swój wątek
?- tak jestem ciekawa Twojej działki i roślin- chociażby czarnej malwy.., a informacja o domu to już w ogóle zaintrygowała mocno! Jest z czerwonej cegły ze spadzistym dachem..? Ma w szczytowej ścianie wyżłobioną datę budowy..? Piec kaflowy..?
Uchyl rąbka tajemnicy, jeśli możesz..
Agnieszko, my chyba tez najmłodsi, a na pewno jedni z młodszych.. Sąsiedzi chwalą, że u Ciebie ładnie a u nich nie.. Może próbują pochlebstwem Cię zwabić do siebie- wiesz.. że na fali euforii z kosiarką się do nich rozpędzisz
Ja do tych, których lubię, to z przyjemnością podejdę pogadać, innych nie znam, a "wiadomo kogo" traktuję jak powietrze i dobrze mi z tym.
Nie sposób przecież wszystkich lubić- a ja wychodzę z założenia, że życie jest tak krótkie, że należy spędzać je z osobami, które się lubi i z którymi czas spędzony jest miłym wspomnieniem.
A propos lasu- kupując działkę upewniałam się, że ten fragment lasu za naszą działką jest państwowy- że żadnego tesco mi tam nie pobudują.. podobno nie- i tego się trzymam.
Kiedy założysz swój wątek
Uchyl rąbka tajemnicy, jeśli możesz..
Agnieszko, my chyba tez najmłodsi, a na pewno jedni z młodszych.. Sąsiedzi chwalą, że u Ciebie ładnie a u nich nie.. Może próbują pochlebstwem Cię zwabić do siebie- wiesz.. że na fali euforii z kosiarką się do nich rozpędzisz
Ja do tych, których lubię, to z przyjemnością podejdę pogadać, innych nie znam, a "wiadomo kogo" traktuję jak powietrze i dobrze mi z tym.
Nie sposób przecież wszystkich lubić- a ja wychodzę z założenia, że życie jest tak krótkie, że należy spędzać je z osobami, które się lubi i z którymi czas spędzony jest miłym wspomnieniem.
- aage
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 9923
- Od: 7 mar 2008, o 13:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Mój Zakątek
Re: Wymarzony ogród Moniki
Zgadzam się z tobą, nie każdego trzeba lubić, a czas spędzajmy z tymi którzy na to zasługują.
O koszeniu, zamiataniu, grabieniu, przycinaniu już nie raz słyszałam. Może powinnam stać się osiedlowym ogrodnikiem
O koszeniu, zamiataniu, grabieniu, przycinaniu już nie raz słyszałam. Może powinnam stać się osiedlowym ogrodnikiem
Re: Wymarzony ogród Moniki
Ja próbowałam zwabić do siebie Ursulkę na pierwsze postrzyżyny iglaków, ale się nie udało 
- sweety
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 14108
- Od: 20 mar 2012, o 09:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie, Podbeskidzie
Re: Wymarzony ogród Moniki
Ja na ulicy jestem najmłodsza (choć deczko starsza od Ciebie, ale nawet 10 lat nie, więc
)
A o ekipach już Ci mówiłam... Tyle, że u mnie teren budowy przejął formalnie główny wykonawca, bo z racji zawodu wolałam uniknąć kłopotów wynikających z ewentualnego picia na budowie i jakiegoś wypadku. W końcu nie byłam tam całą dobę. A wiem, że pili, bo butelek po wódce i puszek po piwie nasprzątałam się sporo.
Mój M. na budowie przed wprowadzeniem się był 2 razy, w tym raz na etapie tynków, kiedy to znakomity zresztą tynkarz zapytał go kim jest
A jak przyjechał pomóc przeprowadzić dom, to gdybym nie wkroczyła... Załatwiłam ekipę z kontenerami. Pan przyjechał ocenił ilość i powiedział, że w ten sposób dopiera wielkość samochodu. Gdyby jednak źle ocenił pojadą 2 razy. Dom spakowałam. M.został w mieszkaniu, ja pojechałam do domu pokazywać, gdzie co mają dać, by potem prościej było rozkładać. Samochód przyjechał, pan powiedział, że wszystko wzięli, a dokładnie, że zostało niewiele i M. oświadczył, że sam to przewiezie. Na chwilę mieszkaliśmy wówczas u mojego brata. Jak eM nie dojechał na ciepłą kolację zadzwoniłam i okazało się, że ciągle to 'trochę' wozi. Nie doczekałam się i poszłam spać. Budziłam się 3 razy w nocy i dzwoniłam, słysząc dokładnie to samo. O 7mej rano pojechałam do mieszkania, które o 11 mieli przejąć kupujący. okazało się, że rzeczy jest jeszcze wiele, w tym nie rozbite meble, przeznaczone do wyrzucenia. M. obraził się na mnie, że wezwałam na pomoc Tatę i brata, ale tylko dzięki nim udało się przygotować mieszkanie na 12stą (zadzwoniłam i przesunęłam o godzinę). Ale kupujący i kobieta z agencji zastała mnie umorusaną jak kominiarza. Od tego czasu, przybierając sobie obowiązków, wolę sama wszystkiego dopilnować, bo tyle co się wówczas nadenerwowałam, to
Takie życie 
A o ekipach już Ci mówiłam... Tyle, że u mnie teren budowy przejął formalnie główny wykonawca, bo z racji zawodu wolałam uniknąć kłopotów wynikających z ewentualnego picia na budowie i jakiegoś wypadku. W końcu nie byłam tam całą dobę. A wiem, że pili, bo butelek po wódce i puszek po piwie nasprzątałam się sporo.
Mój M. na budowie przed wprowadzeniem się był 2 razy, w tym raz na etapie tynków, kiedy to znakomity zresztą tynkarz zapytał go kim jest
- majowa
- 1000p

- Posty: 2338
- Od: 20 kwie 2010, o 11:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: k/Radom
Re: Wymarzony ogród Moniki
Ania akurat ma szczeście, że rodzina mieszka blisko, a ja właśnie odwrotnie - najblizszy sąsiad to rodzina eMa i właśnie z nimi mam problem. Wyobraźcie sobie, że jesienią, gdy zdejmowali eternit z dachu cały ten gruz zsypali z wysokości na moją przylegającą do ich ściany rabaty. Jak to zobaczyłam wieczorem po przyjściu z pracy to się popłakałam. Połamali mi gałęzie rododendrona, przysypali azalię, liście od żurawek pogniecione, wszędzie cementowy pył, MASAKRA
. Prawda jest taka, że jak ktos nie ma szacunku do drugiego człowieka to i roślin nie uszanuje. Latem wymyślili sobie kurnik na 100 kur w pomieszczeniu, który przylega do mojego garażu. Żadne argumenty nie trafiają, że smierdzi, że to niehigieniczne... do sądu mam iść? Przeciez to rodzina, wieś by mnie chyba ukamienowała. Skończyło się tym, że musielismy wydac pieniądze na ścianki uszczelniające, myslimy jeszcze nad wentylatorem, który będzie wytwarzał podcisnienie (a może odwrotnie
, to M się na tym zna).
Przepraszam, ze tak się rozżaliłam, ale czasem juz nie mam sił
Przepraszam, ze tak się rozżaliłam, ale czasem juz nie mam sił
- lulka
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 5106
- Od: 31 mar 2011, o 12:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie/w-wa płd
Re: Wymarzony ogród Moniki
Hehe, "my" jak wykańczaliśmy dom, to było podobnie. Akurat nie narzekałam, bo eM zostawił mi wolną rękę w aranżach. Jak przed wprowadzeniem wjechaliśmy w uliczkę, to się spytał "Madziu, czy to jest nasz dom, czy ten obok?"Mój M. na budowie przed wprowadzeniem się był 2 razy, w tym raz na etapie tynków, kiedy to znakomity zresztą tynkarz zapytał go kim jest
Iwona to ciężki orzech do zgryzienia. Ja się kłócić nie lubię, ale jak mi ktoś zalizie za skórę to potrafię być niemiła. Z rodziną faktycznie marnie zadzierać
Re: Wymarzony ogród Moniki
Witajcie- ależ macie przeboje.. niestety chyba nigdzie nie jest idealnie:(
Aniuczytałam poprzednie części Twojego wątku i chyba między zdaniami wyczytałam jaki masz zawód.. Mój Mąż również z tej grupy zawodowej- teren budowy u nas również protokołem przejmował wykonawca.. Mimo wszystko jak zorientowałam się, jaka impreza się odbyła to zrobiłam tak karczemną awanturę, że od razu mi ulżyło.. Sam fakt, że było opóźnienie prac i przelewało się ekipie wszystko przez ręce, co przyjeżdżałam to była przerwa na obiad albo na piwko.. doprowadzało mnie to do białej gorączki.. Kilkukrotnie były "rozmowy wychowawcze"- w końcu zrobiłam awanturę.
Wszystkie umowy również przygotowywał Mąż- i właśnie jedna z nich bardzo ratuje nam sytuację, bo na jej podstawie domagamy się poprawek i dokończenia prac hydraulicznych- wykonawca podpisał taki cyrograf, że nawet nie za bardzo dyskutuje..
Mąż tak chciał Ci pomóc w przeprowadzce, a Ty nie doceniłaś
Z Twoich postów wynika, że jesteś zdecydowaną kobietą i wiesz czego chcesz- to trzeba się starać aby spełnić oczekiwania
Ja jak sobie cos wymyśle co chcę- to choćby nie wiem co- musi być po mojej myśli, a jak się coś nie udaje to jestem bardzo zła. Ale to chyba większość z nas tak ma, że uparcie dąży do celu, tylko Panowie nie zawsze nadążają
Mówisz, że tylko kilka lat starsza ode mnie jesteś- to Ty młodziutka dusza, skoro ja dzieciak
Akcja z tynkarzem świetna!
Iwonko- straszne rzeczy opisujesz.. Tak jest najgorzej- obcego sąsiada to można ochrzanić i najwyżej się nie odzywać, a z rodziną trudniej bo mimo wszystko ma się skrupuły.. A że druga strona do niczego się nie poczuwa to sytuacja patowa.
U nas sąsiedzi "obcy", nie rodzina, to samo na działce u Rodziców. Jeden z sąsiadów Rodziców chciał przed oknami i balkonem poprowadzić kable telefoniczne i elektryczne, w poprzek działki naszej, zamiast okrężną drogą wzdłuż ulicy. Rodzice się nie zgodzili, sąsiad argumentował że przecież na blokach mają kable przed oknami i żyją.. Obraza była na kilka lat, bo Rodzice się nie zgodzili.
Bardzo Ci współczuję takiego sąsiedztwa i mam nadzieje, że chociaż Mąż trzyma Twoją stronę
Madziu- wesoło miałaś, jak Mąż domu nie poznawał.
My kupiliśmy działkę jesienią, a w lato następnego roku mieliśmy zawieźć tam potencjalnego wykonawcę. Mąż wyrwał się że będzie prowadził- a w połowie drogi pytał, jak jechać, bo nie zna drogi
Odnośnie wykańczania- to ja wszystko wybieram, po czym wołam Męża na akceptację.. gorzej, gdy nie podoba mu się mój wybór.. to albo przychylam się do Jego zdania.. albo się ze złości popłaczę i jest na moje
Najczęsciej podobają nam się te same rzeczy, a jak nie- to Mąż ustępuje, bo mi bardziej zależy, a tak długo przekonuję do swojej racji, że w końcu M się zgadza.
Pod tym względem to fajnie się dom wykańcza.
***
Ja dziś zrobiłam główne zakupy spożywcze na święta. Wieczorem chyba spróbuję zrobić sernik z przepisu AGNESS, trochę z ciekawości, jak wyjdzie, trochę z łakomstwa
Aniuczytałam poprzednie części Twojego wątku i chyba między zdaniami wyczytałam jaki masz zawód.. Mój Mąż również z tej grupy zawodowej- teren budowy u nas również protokołem przejmował wykonawca.. Mimo wszystko jak zorientowałam się, jaka impreza się odbyła to zrobiłam tak karczemną awanturę, że od razu mi ulżyło.. Sam fakt, że było opóźnienie prac i przelewało się ekipie wszystko przez ręce, co przyjeżdżałam to była przerwa na obiad albo na piwko.. doprowadzało mnie to do białej gorączki.. Kilkukrotnie były "rozmowy wychowawcze"- w końcu zrobiłam awanturę.
Wszystkie umowy również przygotowywał Mąż- i właśnie jedna z nich bardzo ratuje nam sytuację, bo na jej podstawie domagamy się poprawek i dokończenia prac hydraulicznych- wykonawca podpisał taki cyrograf, że nawet nie za bardzo dyskutuje..
Mąż tak chciał Ci pomóc w przeprowadzce, a Ty nie doceniłaś
Z Twoich postów wynika, że jesteś zdecydowaną kobietą i wiesz czego chcesz- to trzeba się starać aby spełnić oczekiwania
Mówisz, że tylko kilka lat starsza ode mnie jesteś- to Ty młodziutka dusza, skoro ja dzieciak
Akcja z tynkarzem świetna!
Iwonko- straszne rzeczy opisujesz.. Tak jest najgorzej- obcego sąsiada to można ochrzanić i najwyżej się nie odzywać, a z rodziną trudniej bo mimo wszystko ma się skrupuły.. A że druga strona do niczego się nie poczuwa to sytuacja patowa.
U nas sąsiedzi "obcy", nie rodzina, to samo na działce u Rodziców. Jeden z sąsiadów Rodziców chciał przed oknami i balkonem poprowadzić kable telefoniczne i elektryczne, w poprzek działki naszej, zamiast okrężną drogą wzdłuż ulicy. Rodzice się nie zgodzili, sąsiad argumentował że przecież na blokach mają kable przed oknami i żyją.. Obraza była na kilka lat, bo Rodzice się nie zgodzili.
Bardzo Ci współczuję takiego sąsiedztwa i mam nadzieje, że chociaż Mąż trzyma Twoją stronę
Madziu- wesoło miałaś, jak Mąż domu nie poznawał.
My kupiliśmy działkę jesienią, a w lato następnego roku mieliśmy zawieźć tam potencjalnego wykonawcę. Mąż wyrwał się że będzie prowadził- a w połowie drogi pytał, jak jechać, bo nie zna drogi
Odnośnie wykańczania- to ja wszystko wybieram, po czym wołam Męża na akceptację.. gorzej, gdy nie podoba mu się mój wybór.. to albo przychylam się do Jego zdania.. albo się ze złości popłaczę i jest na moje
***
Ja dziś zrobiłam główne zakupy spożywcze na święta. Wieczorem chyba spróbuję zrobić sernik z przepisu AGNESS, trochę z ciekawości, jak wyjdzie, trochę z łakomstwa
- sweety
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 14108
- Od: 20 mar 2012, o 09:37
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie, Podbeskidzie
Re: Wymarzony ogród Moniki
Jeśli płaczę, to podobnie jak Ty, ze złościalbo się ze złości popłaczę i jest na moje
- lulka
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 5106
- Od: 31 mar 2011, o 12:38
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie/w-wa płd
Re: Wymarzony ogród Moniki
Moniu, mam nadzieję, że podzielisz się z nami tą przyjemnością urządzania domku? Wybrałaś już styl
?
Z tym płaczem, to takie kobiece
Z tym płaczem, to takie kobiece
Re: Wymarzony ogród Moniki
Aniu, to widzę, że nie ja jedna
Obyśmy miały jak najmniej powodów do.. złości 
Madziu , czy się podzielę.. Jasne, będę między jednym a drugim krzakiem przemycać fotki wnętrz.
W jakim stylu- ciężko powiedzieć.. Nie starałam się przyporządkować moich pomysłów do jakiejś nazwy.. zresztą nie znam się tak na stylach i ich rozpoznawaniu odpowiednim..
Kuchnia- wklejałam fotki u Agnieszki-Agniady, nowoczesna, gładkie szafki z lakierowanego mdf w kolorze podobno ivory, dla mnie jasny beż..
z czarno srebrnymi dodatkami i kamiennym blatem w beżowo- brązowe wzorki.
Kominek też planuję nowoczesny, chociaż jestem teraz na etapie ustaleń i z wizualizacji wygląda na mnie jakieś paskudne pudło więc chwilowo mam dosyć kominka
Podłoga drewniana, okna pcv ale w okleinie udającej drewno
A z drugiej strony bardzo bym chciała w salonie postawić stolik, który kiedyś należał do mojej Babci, chyba z drewna wiśniowego, bardzo mi się podoba. Mam też zegar stojący, który równiez widziałabym w salonie..
Nie wiem, na ile pasuje to do stylu nowoczesnego w kuchni i zabudowie kominka- więc mój styl to chyba "nie mam żadnego, wstawiam to co lubię"
Nie wiem, co zrobić ze ścianą na której będzie wisiał tv.. obecnie jestem na etapie tapety.. przechodziłam już etap tynku ozdobnego ale mi przeszło.
Moim marzeniem, które może uda się kiedyś zrealizować, to drewniany taras w ogródku, ze schodkami, z jednej strony z rabatą na której planuję modrzewia płaczącego i lilak Meyera Palibin. Bardzo chciałabym mieć malutkie oczko wodne- w zasadzie kałużę, z kaskadą, obsadzone iglakami, trawami..
Zobaczymy, co z tego uda się zrealizować..
Teraz mam w piekarniku sernik z przepisu Agness- podobno zawsze się udaje.. ojojoj, żebym nie była pierwsza, której nie wyjdzie
Madziu , czy się podzielę.. Jasne, będę między jednym a drugim krzakiem przemycać fotki wnętrz.
W jakim stylu- ciężko powiedzieć.. Nie starałam się przyporządkować moich pomysłów do jakiejś nazwy.. zresztą nie znam się tak na stylach i ich rozpoznawaniu odpowiednim..
Kuchnia- wklejałam fotki u Agnieszki-Agniady, nowoczesna, gładkie szafki z lakierowanego mdf w kolorze podobno ivory, dla mnie jasny beż..
Kominek też planuję nowoczesny, chociaż jestem teraz na etapie ustaleń i z wizualizacji wygląda na mnie jakieś paskudne pudło więc chwilowo mam dosyć kominka
Podłoga drewniana, okna pcv ale w okleinie udającej drewno
A z drugiej strony bardzo bym chciała w salonie postawić stolik, który kiedyś należał do mojej Babci, chyba z drewna wiśniowego, bardzo mi się podoba. Mam też zegar stojący, który równiez widziałabym w salonie..
Nie wiem, na ile pasuje to do stylu nowoczesnego w kuchni i zabudowie kominka- więc mój styl to chyba "nie mam żadnego, wstawiam to co lubię"
Nie wiem, co zrobić ze ścianą na której będzie wisiał tv.. obecnie jestem na etapie tapety.. przechodziłam już etap tynku ozdobnego ale mi przeszło.
Moim marzeniem, które może uda się kiedyś zrealizować, to drewniany taras w ogródku, ze schodkami, z jednej strony z rabatą na której planuję modrzewia płaczącego i lilak Meyera Palibin. Bardzo chciałabym mieć malutkie oczko wodne- w zasadzie kałużę, z kaskadą, obsadzone iglakami, trawami..
Zobaczymy, co z tego uda się zrealizować..
Teraz mam w piekarniku sernik z przepisu Agness- podobno zawsze się udaje.. ojojoj, żebym nie była pierwsza, której nie wyjdzie
- aage
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 9923
- Od: 7 mar 2008, o 13:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Mój Zakątek
Re: Wymarzony ogród Moniki
I jak sernik?

