Witajcie!
Drugi dzień w
więźniu domowego zacisza, a ja już wariuję. Gdybym była sama, to może do obłędu bym się nie doprowadziła, ale dwoje starych marudów to już przesada. W związku z tym postanowione: jutro będziemy
kwarantannować na działce. Cały dzień. Mam płyn do dezynfekcji, użyję go w windzie i do klamek, to może
korona nas nie dopadnie.
Zresztą w Płocku nie wykryto dotąd ani jednego zachorowania i tylko dziesięć osób znajduje się pod obserwacją, więc jest nadzieja na
przejście suchą nogą.
Soniu - koleusy doświetlałam, gdy były jeszcze malutkie, podobnie heliotropy. Teraz stoją na parapecie zachodnim, ale naprzeciwko jest żółto pomalowany wieżowiec, i światło pięknie się od niego odbija, dając więcej jasności niż ma parapet południowy. Na zachodnim parapecie wszystkie siewki maja się znakomicie,

dużo lepiej niż na południowym.
Jak już napisałam, jutro wybywamy na działkę, nie da się za długo kisić w mieszkaniu, ja nie kapusta ani nawet ogórek.
Marysiu - niech więc nasze ogrodowe korony mają się coraz lepiej, a tę wredną niech uczeni w piśmie jak najszybciej pogonią, gdzie pieprz rośnie.
Mój osobisty małż też zachowuje się, jakby mu piórko w tyłeczek kto wsadził i fruwałby, gdyby tylko miał skrzydła. Ciężka sprawa, dlatego jutro nie będzie obijania ścian, jutro działka cały dzień i nie ma zmiłuj.
Co z tymi drożdżami?

U na są. W każdym razie jeszcze w piątek były w Biedronce. Dobrze że kupiłam dwie kostki, bo nawóz mi się kończy.
Nisko kłaniam się

w podzięce za miłe słowa pochwały, zdróweczko przytulam wyjątkowo mocno, przed wrednymi wirusami bronię się jak tylko mogę i wzajemnie Wam życzę braku kontaktu z tą wredną koroną, natomiast miłego kontaktu ze słoneczkiem i zdrówkiem.
Iwonko1 - w mojej Biedronce tłumów nie było, ale codziennie tam nie bywam, to może ludziska dużo wcześniej sobie zapasy porobili i umknęły mi kolejki...
Do epidemii nikt nie jest przygotowany, ona ma to do siebie, że wybucha nagle ni z gruszki, ni z pietruszki i tylko trzeba się pilnować, by nie złapać wstrętnego wirusa.
Te moje fioletowości to krokusy botaniczne, których z roku na rok coraz więcej i nie przeszkadza im nawet to, że wcale o nie nie dbam i po przekwitnięciu są zastępowane innymi bardziej ekspansywnymi roślinami.
Moje kobee wschodziły na raty. Siane tego samego dnia, a dwie już przycięłam w celu rozkrzewienia, natomiast trzy jeszcze listków właściwych nie dostały.

Wszystkie urosną, mają jeszcze dużo czasu.
Staramy się uważać, nam łatwo, bo do pracy nie musimy chodzić, Tobie trudniej, więc tym bardziej musicie na siebie uważać. Zdrówka.
Danusiu - szczerze mówiąc, nie wiem, jak z trojeścią postępować, na wszelki wypadek części siewek odcięłam wierzchołek i czekam, co z tego wyniknie, bo rosną w górę, a nie rozrastają się na boki. Zobaczymy, co przyniesie ten eksperyment.

Rzeczywiście trojeście pikowałam.
Pierwiosnki, które same się rozsiewają, istotnie wiosną pokazują swoje siewki, więc pewnie należałoby je wysiewać w tym czasie, w którym dojrzewają ich nasiona, ale tak długo czekać?!

Kto by wytrzymał...
Moja niedziela była przecudownie słoneczna i aż żal było siedzieć w domu.
Trzymam się jakoś, choć ciężko wytrzymać wzajemne obijanie się o siebie.
Kasiu - gratulacje przyjmuję i dziękuję

Jednak na dłuższą metę nie da się siedzieć jak w mysiej norze i jutro mykniemy na działkę. Mam nadzieję, że jakoś przeszmuglujemy siebie pomiędzy tymi wstrętnymi koronami.
Koleuski już teraz wniosły do domu sporo ładnych kolorków. Warto było siać, choć zastanawiałam się, czy to zrobić.
Niech Wam cały tydzień minie w spokoju, zdrowiu i w towarzystwie słonecznej pogody. 