Witajcie!
Jakiś marazm mnie ogarnął do tego stopnia, że nawet pisać mi się nie chciało. Wszystko przez tę "koronę".
Od wczoraj boję się wychodzić z domu, tylko co mi to da... M codziennie zjeżdża i wjeżdża windą w drodze do swoich gołąbków, spokojnie więc może do domu przytargać wirusa. Niestety, na dziewiąte piętro nie da rady wejść, może jedynie zejść na dół, a w windzie zarazków może być multum. Nie pozostaje mi nic innego, jak modlić się o cud.
Pogodę mamy fatalną, choć ciepłą. Wietrzysko wyje, dudni, gwiżdże i wizga za oknami, deszcz - wprawdzie na zmianę ze słońcem - leje jak z cebra, a ja dokończyłam pikowanie i niemal wszystkie sieweczki już we własnych pojemniczkach.
Teraz jedynie zastanawiam się, czy dane mi będzie cieszyć się nimi na działce.
Ewuniu - najważniejsze, byś się wyleczyła, bo - jak pisał jeden z moich ulubionych poetów: "
Szlachetne zdrowie! Nikt się nie dowie jako smakujesz, aż się zepsujesz (...) bo "nic nad zdrowie ani lepszego, ani droższego"...
Ogród masz bogaty w bylinki, które same sobie poradzą, no może przy niewielkiej pomocy i sprawią Ci dużo radości.
Misia wygłaskana aż nadto, bo ostatnio straszna z niej pieszczocha i gdy tylko siądę z książką czy krzyżówką, bezpardonowo pcha się na kolana, nie pozwalając mi oddawać się ulubionym zajęciom. Przy okazji odbiera dużo głasków, z których część
przyjechała od Ciebie, wobec czego część mruczanda Tobie jest dedykowana.
Zdrówko przytulam z wdzięcznością

i odwzajemniam z całego serca.
Natalko - oby życie znowu nie zweryfikowało planów związanych z radosnym działkowaniem, a czasy niepewne.
Dorotko - spokojnie, zdążysz przepikować, tylko musisz się nieco pośpieszyć.
Swoją drogą ciekawy byłby taki skok ze spadochronem.
Szczególnie starszej pani.
Marysiu - trzeba trochę Opatrzności pomóc w tym czuwaniu, modlitwa nie zaszkodzi, więc i ja będę się w tej intencji modliła.
Kochana, widziałam Twoje siewki, więc nie czaruj, bo też masz dużo bardzo ładnych

, a heliotropy niech Ci rosną, kwitną i pachną, przyciągając motylki, by odpłaciły za cierpliwość w ich doglądaniu.
Dzięki stolikowi zrobionemu przez M wszystkie prace związane z sianiem, pikowaniem, sadzeniem wykonuję w pokoju gościnnym i nie muszę przenosić się z kuchni na balkon i z powrotem, w zależności od pogody.
Ściskam i całuję wzajemnie

i też proszę: trzymajcie się zdrowo i daleko od "korony".
Danusiu - białe ciemierniki są już "wiekowe" na mojej działce, natomiast kolorowe są owocem dobrego serduszka Lidki - Slila1.
Wiatr i u mnie łeb chce urwać, a deszcz przy tym siecze niemiłosiernie.
Kasiu100780 - ja bez siewek nie miałabym co robić, no bo ileż to można sprzątać czy prać, czy robić cokolwiek innego
naokrągło.
Iwonko0042 - fryzjer ważna sprawa.

Ja na szczęście tylko strzyżenie sobie funduję, bo nienawidzę długiego siedzenia na fotelu i lubię włosy króciutkie - łatwo umyć i wysuszyć, no i nie gryzą mnie w kark, czego wyjątkowo nie znoszę.
Tym razem ani słoneczka, ani ciepełka, ale może jutro...Dziękuję z góry.
Stasiu - aż takie mrozy mają Twoją działkę nawiedzić? U mnie na szczęście przewidują max -3*C.
Powojniki też jesienią przycięłam, a hibiskusy zawsze w marcu. Lepiej widzę martwe bądź niepotrzebne gałązki i pilnuję, by nie było odrostów od dołu, bo wszystkie uformowałam w drzewka, a najstarsze to już w drzewo urosły.
Moje wszystkie pomidorki przepikowane i jak na razie mają się całkiem dobrze, tylko czy dożyją do sadzenia na miejsca stałe...
Miśka to raczej na myszy gdzieś się
zasadziła. Ona tak ma, że jak poluje na gryzonie, to nic innego nie widzi ani nic nie słyszy. Nieraz już taką sytuację przerabialiśmy, tylko zwykle działo się to w cieple, a tym razem było dość zimno, a ona z tych bardziej
piecuchowatych.
Dziękuję za wszystkie dobre słowa i Wam również dużo słonecznych dni życzę,

a nade wszystko zdrowych.

Korony cesarskie.

Orlik.
