
Witaj Małgosiu. Trzymam kciuki za rozwój Twojego ogrodu.
Ja w tym roku zaczęłam nasadzenia na gospodarstwie po dziadku. Piszę Ci na pocieszenie, jak bardzo dużo masz już zrobione, że u mnie po bokach zaczątki krzewiastych nasadzeń (podłoże własnoręcznie przekopane widłami

), a reszta to koszone pokrzywy, mniszki, koniczyna, jeżyny i odrosty z wyciętych śliw i lipy. Żaden cięższy sprzęt sobie nie poradzi z korzeniami (próbowaliśmy wyrwać ciągnikiem

), a na naprawdę ciężką maszynerię nie ma miejsca, bo albo oczyszczalnia, albo studnia, piwnica, sadek wiśniowy... A Ty masz trawnik - słodki przedmiot pożądania!
Nie martw się o byliny. Jesienią się dobrze zakorzenią, to nic im nie będzie straszne. Może podsadź te wyższe roślinki czymś zadarniającym, nawet jeśli to później wyrzucisz. U mnie błyskawicznie zadarniła zwykła dąbrówka rozłogowa przyniesiona ze skalistego, wapiennego pobocza. Niemal równie dobrze radzi sobie również macierzanka z tego samego stanowiska. Deszcz już tak nie wymywa podłoża, a ogródek mamy, gdzie rosną, leży na zboczu doliny rzecznej. cokolwiek postanowisz trzymam kciuki.
Ach, jeszcze rozmnażanie ostróżek. Najłatwiej jednak z nasion. Siałam w ubiegłym roku, rosły szybko i zdrowo, jedna nawet zawiązała pąki jesienią, a obecnie nie różnią się od tych kupnych - ogromne, pełne kwiatostany. Jedna wada dla niektórych: wszystkie w odcieniach niebieskiego.