Tak, tak...znam tę zasadę z forsycją i zawsze wszystkim ją powtarzam.
Jednak sama tnę róże mniej więcej w połowie kwietnia i tego się trzymam. Moja teściowa to i tak jest lepsza, bo już w marcu wszystko obgoli co roku ;)
Jestem blisko morza i niech mnie róże poranią jeżeli wróci zima (wiem, ze wszystko możliwe). Przymrozki zdarzają się u nas w okolicy zimnych zosiek, ale nie są szczególnie dotkliwe.
Nie patrzcie na mnie, przecież ja nawet nie okrywam swoich róż na zimę (no oprócz jednej edenki).
Edukot to prawda, moje rabatówki też przerosły niektóre angielki. Daltego tym razem dosadziłam do przodu te naprawdę małe po parę sztuk - Larissę i Biedermier. Mnie moja Boule de neige zauroczyła

Ledwo przeżyła przesadzenie, ale teraz ma się naprawdę dobrze.
JagiS Witaj

Ja to nawet nie muszę sąsiadowi kupować forsycji, bo to chyba u nas najpopularniejszy kwitnący krzew
AnaAn w zasadzie wszystkie. Jestem bardzo ciekawa tej twojej ławeczki
W częsci ogrodu mam jeszcze hałdy śniegu-to na części rodziców-tam duzo cienia jest i od północy- rozwalałąm go dziś grabiami.
Alhambra mieszkasz niedaleko mnie...ale śnieg nawet od północy

To ja mam chyba inny mikroklimat. Ja już kilka dni temu pożegnałam śnieg i kwitnie mi cała masa chwaściorów. Zaczęły też kwiaty cebulowe.
Ja też już delektuję się zapachem wiosny i pracami ogrodowymi

Po tych twoich zmarzniętych różach widzę, że faktycznie mimo odległości kilku kilometrów, mamy zupełnie inne warunki. Moja Boule de neige i Mme Plantier nawet okryte nie były i nie umarzł im choćby pęd.
To wspaniale, że czujesz się lepiej niż 18. One są najczęściej zakompleksione ;) Mi poziom zadowolenia z życia z wiekiem też rośnie i mam nadzieję, że tak jak w twoim przypadku nie będzie spadał.
Załączę jeszcze zdjęcia mojej Heritage z pierwszego sezonu:
