A i wschody i zachody słońca są wyjątkowe, klimatyczne i piękne
Za furtką
- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 17446
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Za furtką
Ale fajnie móc podglądać takich gości z bliskiej odległości. Natura jest cudna.
A i wschody i zachody słońca są wyjątkowe, klimatyczne i piękne
A i wschody i zachody słońca są wyjątkowe, klimatyczne i piękne
- neferet
- 200p

- Posty: 450
- Od: 18 paź 2014, o 19:49
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Za furtką
Dziękuję wszystkim zaglądającym za moją furteczkę.
Pojechałam na działeczkę w zeszły weekend i tylko na jeden dzień wpadłam w sprawach pracowych i bankowych. Skoro nic nie robiłam
tyle czasu to powiedzcie mi dlaczego taka zmęczona jestem?
Loki wiele pomyłek krąży po świecie. Chyba w każdej dziedzinie... Odkryłam jeszcze jednego fiołka u siebie. Schował się w trawie. Myślałam, że nie przetrwał, a tu taka miła niespodzianka. Niestety kupiony jako NN.

Wandziu widzę, że i Ciebie zainteresowała modrzewnica.
Kwitnie jeszcze w przeciwieństwie do Oli. Jak przyjechałam jeszcze było sporo kwiatów, ale już rozwinięte liście, a żegnała mnie wczoraj już bez żadnego kwiatka. Nie wiem jak wysoko rośnie Ola, będę ciąć tak czy siak. Poza tym nie wiem jaką mam podkładkę. Zapomniałam spytać.

Lucynko słoneczka było aż nadto, ale ja od niego uciekam albo się smaruję mocnym filtrem, bo uczulenie mnie męczy od pewnego czasu. Cóż robić. Dobrze, że dopiero teraz, a nie w młodości jak zgrabne nóżki na plaży wykładałam.
Aniu prawda, że natura cudna jest. Jej bliskość niesamowicie mnie odpręża i kiedy tylko mogę podglądam troszeczkę. Czasem tacy naturalni goście sami wchodzą w nasze progi - na przykład wiewióreczki.
BAŚKA
Widywałam ją na dębie sąsiada, ale nigdy nie udało mi się zaobserwować jak tam dociera. Ostatnio przyprawiła mnie niemal o zawał serca, kiedy to biegła od łąki przez nasze dwa dęby, potem na dach garażu, potem rynną, a w końcu z garażu... na wiatę czy od razu w dół na beczkę?... może na wiatę... a może jednak na beczkę... Miotała się niezdecydowana, a dla mnie każda decyzja wydawała się szalona. W końcu wybrała beczkę. Potem już tylko siup przez oczko siatki i zaraz na pień dębu.
Następnego dnia, kiedy ją fotografowałam wybrała dach wiaty, z której już łatwo po gałęziach do sąsiada. Uznałam to za równe szaleństwo jak beczkę. Rozważałam zrobienie jakiejś kładki. Mąż pukał się w czoło.
Kolejnego dnia Baśka zobaczyła Zibiego, naszego sznaucera miniaturowego - i zamarła. Siedziała na młodym dębie w jakichś sobie tylko znanych sprawach. Ciągle kręciłam się po podwórzu, zerkając na nią ukradkiem i to jej zupełnie nie przeszkadzało, aż nagle zrobiła się czujna i ani drgnęła. Zza rogu wyszedł Zibi. Dla nas to mały psiak, ale już dawno zauważyłam, że dzikie zwierzęta i ptaki traktują go jak poważne zagrożenie. Wyrzuciłam za dom obu panów - tego dwu i czworonoga, sama też się schowałam, a ona siedziała, siedziała, czekała, czekała... aż zyskała pewność, że można bezpiecznie iść dalej. Trochę to potrwało.
Pomimo tego kudłatego potwora przyszła i kolejnego dnia. Zupełnie zignorowała mnie siedzącą na schodkach ganku. Przeparadowała mi przed samym nosem - w końcu nie mam czterech nóg!




I tu o mało nie padłam na serce. Owa beczka stoi mniej więcej pod ptasim domkiem. Na szczęście zamknięta.

Poza Parkiem Łazienkowskim lata temu nie miałam tak bliskiego spotkania z wiewiórką. Mam nadzieję, że wie co robi uprawiając te skoki... Sama się z siebie śmieję, bo ta mała Baśka wzbudziła we mnie chyba instynkt macierzyński i zaczęłam się o nią martwić.
Najbliższy weekend komunijny, więc nie wiem kiedy znowu będę na działce, ale postaram się kontynuować relację z ubiegłego tygodnia.
Pojechałam na działeczkę w zeszły weekend i tylko na jeden dzień wpadłam w sprawach pracowych i bankowych. Skoro nic nie robiłam
Loki wiele pomyłek krąży po świecie. Chyba w każdej dziedzinie... Odkryłam jeszcze jednego fiołka u siebie. Schował się w trawie. Myślałam, że nie przetrwał, a tu taka miła niespodzianka. Niestety kupiony jako NN.

Wandziu widzę, że i Ciebie zainteresowała modrzewnica.

Lucynko słoneczka było aż nadto, ale ja od niego uciekam albo się smaruję mocnym filtrem, bo uczulenie mnie męczy od pewnego czasu. Cóż robić. Dobrze, że dopiero teraz, a nie w młodości jak zgrabne nóżki na plaży wykładałam.
Aniu prawda, że natura cudna jest. Jej bliskość niesamowicie mnie odpręża i kiedy tylko mogę podglądam troszeczkę. Czasem tacy naturalni goście sami wchodzą w nasze progi - na przykład wiewióreczki.
BAŚKA
Widywałam ją na dębie sąsiada, ale nigdy nie udało mi się zaobserwować jak tam dociera. Ostatnio przyprawiła mnie niemal o zawał serca, kiedy to biegła od łąki przez nasze dwa dęby, potem na dach garażu, potem rynną, a w końcu z garażu... na wiatę czy od razu w dół na beczkę?... może na wiatę... a może jednak na beczkę... Miotała się niezdecydowana, a dla mnie każda decyzja wydawała się szalona. W końcu wybrała beczkę. Potem już tylko siup przez oczko siatki i zaraz na pień dębu.
Następnego dnia, kiedy ją fotografowałam wybrała dach wiaty, z której już łatwo po gałęziach do sąsiada. Uznałam to za równe szaleństwo jak beczkę. Rozważałam zrobienie jakiejś kładki. Mąż pukał się w czoło.
Kolejnego dnia Baśka zobaczyła Zibiego, naszego sznaucera miniaturowego - i zamarła. Siedziała na młodym dębie w jakichś sobie tylko znanych sprawach. Ciągle kręciłam się po podwórzu, zerkając na nią ukradkiem i to jej zupełnie nie przeszkadzało, aż nagle zrobiła się czujna i ani drgnęła. Zza rogu wyszedł Zibi. Dla nas to mały psiak, ale już dawno zauważyłam, że dzikie zwierzęta i ptaki traktują go jak poważne zagrożenie. Wyrzuciłam za dom obu panów - tego dwu i czworonoga, sama też się schowałam, a ona siedziała, siedziała, czekała, czekała... aż zyskała pewność, że można bezpiecznie iść dalej. Trochę to potrwało.
Pomimo tego kudłatego potwora przyszła i kolejnego dnia. Zupełnie zignorowała mnie siedzącą na schodkach ganku. Przeparadowała mi przed samym nosem - w końcu nie mam czterech nóg!




I tu o mało nie padłam na serce. Owa beczka stoi mniej więcej pod ptasim domkiem. Na szczęście zamknięta.

Poza Parkiem Łazienkowskim lata temu nie miałam tak bliskiego spotkania z wiewiórką. Mam nadzieję, że wie co robi uprawiając te skoki... Sama się z siebie śmieję, bo ta mała Baśka wzbudziła we mnie chyba instynkt macierzyński i zaczęłam się o nią martwić.
Najbliższy weekend komunijny, więc nie wiem kiedy znowu będę na działce, ale postaram się kontynuować relację z ubiegłego tygodnia.
- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 12202
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Za furtką
Moniczko uroczy ten błękitny fiołek.
Ciekawa ta modrzewnica, byle tylko była odporna na mrozy.
Perypetie Baśki wspaniale opisałaś.
To bardzo czujne zwierzątko. Koło mnie stale się kręci, ale w ogrodzie nieczęsto widuję.
Spokojnego czasu na ogrodowe przyjemności.
Ciekawa ta modrzewnica, byle tylko była odporna na mrozy.
Perypetie Baśki wspaniale opisałaś.
Spokojnego czasu na ogrodowe przyjemności.
-
plocczanka
- Przyjaciel Forum - Ś.P.

- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Za furtką
Moniczko, dziękuję za piękną relację z odwiedzin wiewiórki.
Fantastyczna opowiastka zilustrowana świetnymi zdjęciami!
Współczuję konieczności unikania bliskiego spotkania z promieniami słonecznymi.
Osobiście kocham pocałunki słońca.
Pozdrawiam cieplutko.
Fantastyczna opowiastka zilustrowana świetnymi zdjęciami!
Współczuję konieczności unikania bliskiego spotkania z promieniami słonecznymi.
Pozdrawiam cieplutko.
- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 12857
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: Za furtką
Cudowna relacja z wiewiórczych wizyt.
Pozdrawiam!
LOKI
Pozdrawiam!
LOKI
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 11755
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Za furtką
Możesz spokojnie książkę napisać
Lekko się czyta i chcesz więcej
Wiewiórki uwielbiam od małego
Wiewiórki uwielbiam od małego
- neferet
- 200p

- Posty: 450
- Od: 18 paź 2014, o 19:49
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Za furtką
Dziękuję wszystkim za miłe słowa o mojej baśkowej opowieści.
Wczoraj i dziś komunie, rodzinne spotkania, więc nie mogłam pojechać na działkę. Postanowiłam więc zajrzeć dla odprężenia do archiwum przełomu kwietnia i maja.
Był to czas dębów, sosen i żarnowców.
Czas żarnowców
Po zakupieniu naszej działeczki zaczęłam się więcej rozglądać po okolicy i wyruszać coraz dalej i dalej. Pewnego dnia wpadłam na pięknie kwitnącą żółtą kępkę żarnowców. Jakże się ucieszyłam! A jeszcze bardziej, kiedy zobaczyłam młode sadzonki w sklepie ogrodniczym. Pierwszy został kupiony żółty i jest to pierwsza roślina jaką posadziłam na działce, jeszcze zanim wszystko zostało ogrodzone. Drugi był pomarańczowo-żółty, a ostatni ten z odcieniem różowego. Różowy – wbrew sztuce ogrodniczej – został przesadzony po dwóch latach i zniósł to całkiem nieźle. Nie miałam wyboru, bo na miejscu, gdzie rósł stoi teraz dom.
Żółty pełen jest zawsze dzikich lokatorów – pająków, ślimaków, a przede wszystkim różnej maści pasiaków bzyczących i ciężko pracujących. Wokół różowego ruch nieco mniejszy, a pomarańczowy stoi niemal niezauważony. Ciekawe z czego to wynika…




Czas dębów
Królami mojej okolicy są dęby. Nie, nie jest ich najwięcej, ale są i niektóre nawet dość stare. Pokazują swój charakter. Na naszej działce rosną dwa – starszy i młodszy. Nie są to łatwi lokatorzy, ale cóż poradzić? W gruncie rzeczy co za różnica czy sypią igły sosny (jak było u mojej babci), czy liście dęby. Jak na królów przystało późno i wielce łaskawie pokazują wiosną pierwsze liście. W tym roku dopiero dwa tygodnie temu.




Czas sosen
W tym samym czasie zbierałam już pędy sosny na syrop. Pierwszy raz. Przyznam, że wyprawa była dość ciekawa. Odkryłam na przykład, że tuż za płotem hasały sobie bobry. Ścięły kilka młodych sosenek, zrobiły podejście do olchy i zrezygnowały. Chyba, że było to wyjście treningowe z małymi.
Część pędów zasypałam cukrem, część jest w miodzie. Zobaczę jak wypadnie eksperyment.


Pod działkową sosną, oprócz niebieskiego fiołka, odkryłam w najlepsze kwitnący barwinek. Przeniosłam go z działki babci, ale w zeszłym roku pozostawiłam go trochę samego i bez opieki. A on świetnie sobie poradził! Nie pamiętam co to za odmiana. Może Atropurpurea?


Natomiast biały barwinek ‘Gertrude Jekyll’ rośnie coś słabo. Jest zdecydowanie do przesadzenia i otoczenia opieką.

Długo też kwitła (może kwitnie, kto wie?...) brunnera. Zakochałam się w niebieskim kolorze jej kwiatów i na pewno dokupię jeszcze kilka sadzonek. Mama się cieszy, bo to prezent od niej.


Był wschód to teraz zachód. Bagienko za naszymi plecami.

Wczoraj i dziś komunie, rodzinne spotkania, więc nie mogłam pojechać na działkę. Postanowiłam więc zajrzeć dla odprężenia do archiwum przełomu kwietnia i maja.
Był to czas dębów, sosen i żarnowców.
Czas żarnowców
Po zakupieniu naszej działeczki zaczęłam się więcej rozglądać po okolicy i wyruszać coraz dalej i dalej. Pewnego dnia wpadłam na pięknie kwitnącą żółtą kępkę żarnowców. Jakże się ucieszyłam! A jeszcze bardziej, kiedy zobaczyłam młode sadzonki w sklepie ogrodniczym. Pierwszy został kupiony żółty i jest to pierwsza roślina jaką posadziłam na działce, jeszcze zanim wszystko zostało ogrodzone. Drugi był pomarańczowo-żółty, a ostatni ten z odcieniem różowego. Różowy – wbrew sztuce ogrodniczej – został przesadzony po dwóch latach i zniósł to całkiem nieźle. Nie miałam wyboru, bo na miejscu, gdzie rósł stoi teraz dom.
Żółty pełen jest zawsze dzikich lokatorów – pająków, ślimaków, a przede wszystkim różnej maści pasiaków bzyczących i ciężko pracujących. Wokół różowego ruch nieco mniejszy, a pomarańczowy stoi niemal niezauważony. Ciekawe z czego to wynika…




Czas dębów
Królami mojej okolicy są dęby. Nie, nie jest ich najwięcej, ale są i niektóre nawet dość stare. Pokazują swój charakter. Na naszej działce rosną dwa – starszy i młodszy. Nie są to łatwi lokatorzy, ale cóż poradzić? W gruncie rzeczy co za różnica czy sypią igły sosny (jak było u mojej babci), czy liście dęby. Jak na królów przystało późno i wielce łaskawie pokazują wiosną pierwsze liście. W tym roku dopiero dwa tygodnie temu.




Czas sosen
W tym samym czasie zbierałam już pędy sosny na syrop. Pierwszy raz. Przyznam, że wyprawa była dość ciekawa. Odkryłam na przykład, że tuż za płotem hasały sobie bobry. Ścięły kilka młodych sosenek, zrobiły podejście do olchy i zrezygnowały. Chyba, że było to wyjście treningowe z małymi.
Część pędów zasypałam cukrem, część jest w miodzie. Zobaczę jak wypadnie eksperyment.


Pod działkową sosną, oprócz niebieskiego fiołka, odkryłam w najlepsze kwitnący barwinek. Przeniosłam go z działki babci, ale w zeszłym roku pozostawiłam go trochę samego i bez opieki. A on świetnie sobie poradził! Nie pamiętam co to za odmiana. Może Atropurpurea?


Natomiast biały barwinek ‘Gertrude Jekyll’ rośnie coś słabo. Jest zdecydowanie do przesadzenia i otoczenia opieką.

Długo też kwitła (może kwitnie, kto wie?...) brunnera. Zakochałam się w niebieskim kolorze jej kwiatów i na pewno dokupię jeszcze kilka sadzonek. Mama się cieszy, bo to prezent od niej.


Był wschód to teraz zachód. Bagienko za naszymi plecami.

-
plocczanka
- Przyjaciel Forum - Ś.P.

- Posty: 16696
- Od: 31 lip 2014, o 21:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: Za furtką
Moniczko, masz dużo ciekawych roślinek na swojej działeczce.
Szczególnie zainteresował mnie różowy żarnowiec.
Nigdy jeszcze takiego nie widziałam i nie miałam pojęcia o jego istnieniu.
Dębów trochę zazdraszczam.
Niestety, moje niewielkie poletko takich, a właściwie żadnych drzew poza owocowymi, nie pomieściłoby.
Mam pytanie o 'Gertrude Jekyll'.Co to jest? A pytam, ponieważ znam tylko różę o takim imieniu.
Zapewne pokażesz nam jeszcze wiele ciekawostek ze swojej działeczki, zatem życzę Ci, byś jak najczęściej mogła na niej bywać.
Szczególnie zainteresował mnie różowy żarnowiec.
Dębów trochę zazdraszczam.
Mam pytanie o 'Gertrude Jekyll'.Co to jest? A pytam, ponieważ znam tylko różę o takim imieniu.
Zapewne pokażesz nam jeszcze wiele ciekawostek ze swojej działeczki, zatem życzę Ci, byś jak najczęściej mogła na niej bywać.
- pelagia72
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 8948
- Od: 2 mar 2009, o 21:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pomorskie
Re: Za furtką
Moniko
Przyszłam zaintrygowana furtką , stoję nieśmiało i podziwiam...
Spodobał mi się bardzo nieco filozoficzny początek Twojego Wątku
Ciekawe początki , fajne żarnowce i inne kwiaciorki
Widzę już ,że z takim podejściem będzie w przyszłości tajemnicza dżungla ,jak u nas
Opowieść o wiewiórze cudna /też je uwielbiam/.
Ciekawe odmiany barwinków i modrzewnica. Ta ostatnia może przemarzać .
Jabłonka /widzę ,że to ozdobna czyli ''rajska''/
Oj ,jeśli porośnie ,jak nasza z siewki od Magdy /madziagos/
Podkładka jakaś dziwna ,nie przypomina dzikiej.
Przyszłam zaintrygowana furtką , stoję nieśmiało i podziwiam...
Spodobał mi się bardzo nieco filozoficzny początek Twojego Wątku
Ciekawe początki , fajne żarnowce i inne kwiaciorki
Widzę już ,że z takim podejściem będzie w przyszłości tajemnicza dżungla ,jak u nas
Opowieść o wiewiórze cudna /też je uwielbiam/.
Ciekawe odmiany barwinków i modrzewnica. Ta ostatnia może przemarzać .
Jabłonka /widzę ,że to ozdobna czyli ''rajska''/
Podkładka jakaś dziwna ,nie przypomina dzikiej.
- kuneg
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 2605
- Od: 29 sty 2021, o 08:11
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: ROD Wrocław / siedlisko ok. Trzebnicy
Re: Za furtką
Fajnie się czyta Twoje opowiadania o roślinach, Moniko
Masz przyjemny styl pisania
Skoro u Ciebie w okolicy rosną żarnowce i dęby, to może tam jest nieco piaszczyście i kwaśnawo? Brunnera u Ciebie pięknie rośnie i barwinek ładnie się rozrasta, to może też powinnam posadzić je u siebie, bo chyba mamy podobne warunki glebowe
Pozdrawiam cieło
Masz przyjemny styl pisania
Skoro u Ciebie w okolicy rosną żarnowce i dęby, to może tam jest nieco piaszczyście i kwaśnawo? Brunnera u Ciebie pięknie rośnie i barwinek ładnie się rozrasta, to może też powinnam posadzić je u siebie, bo chyba mamy podobne warunki glebowe
Pozdrawiam cieło
- neferet
- 200p

- Posty: 450
- Od: 18 paź 2014, o 19:49
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Za furtką
Dziękuję wszystkim za miłe słowa pod adresem moich roślinek i mojego pióra. Muszę przyznać, że lubię pisać. Może dlatego, że straszna gaduła jestem.
Lucynko 'Gertrude Jekyll' to odmiana barwinka Vinca minor. Pięknie wyglądają jego białe kwiatki na tle ciemnych listków. Muszę o niego koniecznie zawalczyć.
Próbowałam zidentyfikować odmianę żarnowca, który nazywam różowym, ale bez skutku jak na razie. Jego kwiatki nie są całe różowe - dolna część kwiatu jest na zewnątrz czerwona, a wewnątrz żółta. Jednak z pewnej odległości widać dominujący różowy. Pąki też są różowe. Stąd to moje określenie.
Tak wygląda z pewnej odległości.

A z bliska widać różne kolorki

Dzięki za życzonka. Mam nadzieję, że dotrę w ten weekend. Tyle roboty przecież... Muszę wysadzić dalie. W dodatku zmieniła mi się koncepcja i znowu małżonek będzie musiał kopać dołki.
Agnieszko marzy mi się dżungla, ale czy się uda? Ziemia marna, nie taka, że wszystko samo rośnie. A i czasu nieco mniej niż 20 lat temu. W kręgosłupie łupie, w kolanach strzyka, wszystko wolniej przez to... Ale nie poddaję się.
Rozumiem, że masz/miałaś modrzewnicę? Osłaniałaś na zimę? Posadziłam ją jesienią i nie bardzo wiedziałam co robić. Zostawiłam więc na zasadzie co będzie to będzie.
Co do jabłonki to nie mam pojęcia co to za podkładka. Zapomniałam zapytać, a sama w temacie drzewek owocowych jestem zupełnie zielona jak te listki wybijające z podkładki.
Małgosiu dobrze podejrzewasz - jest u mnie piaszczyście i nieco kwaśno. Barwinek sobie radzi, byle nie w słońcu. Brunera jednak miała szykowane miejsce, tzn. sypałam jej ziemię ogrodową, a na spód trochę gliny. Obawiam się, że na tym suchym piachu nie dałaby rady.
A teraz kochani czapki z głów i ukłon! Przedstawiam wam pannę młodą.



Jakoś nie pasuje mi do niej nazwa rogownica kutnerowata.
Pozbawiona jest kompletnie poezji i zwiewności jaką ma w sobie ta roślinka. Nie wiem jak bym ją nazwała, ale na pewno delikatniej. Rogownica - też coś! Posadziłam małą kępkę w zeszłym roku. Właściwie nie bardzo wiedziałam co z nią zrobić, bo kupiłam nieco przypadkiem, a ona się pięknie rozrosła i zapragnęłam jej mieć dużo więcej i w różnych częściach działeczki. Tym bardziej, że bardzo fajnie wygląda obok macierzanki.

Mięta czuje się na swoim miejscu jak ryba w wodzie. Rozrosła się w elegancki miętopłot okalając żurawki i posłonki. Będzie w weekend piękny zbiór i napój miętowo-cytrynowy. I oczywiście rozsadzanie, a może w ogóle przesadzanie.

Goździki były całe w pąkach. Pewnie już kwitną.

Niech już będzie ta sobota.
Lucynko 'Gertrude Jekyll' to odmiana barwinka Vinca minor. Pięknie wyglądają jego białe kwiatki na tle ciemnych listków. Muszę o niego koniecznie zawalczyć.
Próbowałam zidentyfikować odmianę żarnowca, który nazywam różowym, ale bez skutku jak na razie. Jego kwiatki nie są całe różowe - dolna część kwiatu jest na zewnątrz czerwona, a wewnątrz żółta. Jednak z pewnej odległości widać dominujący różowy. Pąki też są różowe. Stąd to moje określenie.
Tak wygląda z pewnej odległości.

A z bliska widać różne kolorki

Dzięki za życzonka. Mam nadzieję, że dotrę w ten weekend. Tyle roboty przecież... Muszę wysadzić dalie. W dodatku zmieniła mi się koncepcja i znowu małżonek będzie musiał kopać dołki.
Agnieszko marzy mi się dżungla, ale czy się uda? Ziemia marna, nie taka, że wszystko samo rośnie. A i czasu nieco mniej niż 20 lat temu. W kręgosłupie łupie, w kolanach strzyka, wszystko wolniej przez to... Ale nie poddaję się.
Rozumiem, że masz/miałaś modrzewnicę? Osłaniałaś na zimę? Posadziłam ją jesienią i nie bardzo wiedziałam co robić. Zostawiłam więc na zasadzie co będzie to będzie.
Co do jabłonki to nie mam pojęcia co to za podkładka. Zapomniałam zapytać, a sama w temacie drzewek owocowych jestem zupełnie zielona jak te listki wybijające z podkładki.
Małgosiu dobrze podejrzewasz - jest u mnie piaszczyście i nieco kwaśno. Barwinek sobie radzi, byle nie w słońcu. Brunera jednak miała szykowane miejsce, tzn. sypałam jej ziemię ogrodową, a na spód trochę gliny. Obawiam się, że na tym suchym piachu nie dałaby rady.
A teraz kochani czapki z głów i ukłon! Przedstawiam wam pannę młodą.



Jakoś nie pasuje mi do niej nazwa rogownica kutnerowata.

Mięta czuje się na swoim miejscu jak ryba w wodzie. Rozrosła się w elegancki miętopłot okalając żurawki i posłonki. Będzie w weekend piękny zbiór i napój miętowo-cytrynowy. I oczywiście rozsadzanie, a może w ogóle przesadzanie.

Goździki były całe w pąkach. Pewnie już kwitną.

Niech już będzie ta sobota.
- any57
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 4656
- Od: 16 sty 2012, o 16:56
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: ŚLĄSK
Re: Za furtką
Moniko ... przywróciłaś mi wspomnienia z mojej młodości. Na spacerach w parku z rodzicami, też wołałem za wiewiórkami "Basia" 
- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 12202
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Za furtką
Żarnowiec śliczny,
szkoda, że nie znałam takiej odmiany. Kupiłam dwie krzewuszki, a żarnowiec chyba lepiej by się sprawdził w suchym miejscu.
Barwinki jak już się zakorzenią, to rosną dobrze. Jak konkurują z trawą, to słabiej kwitną.
Oby Panna młoda długo Cię cieszyła.
Od dziesięciu lat usiłuję się jej pozbyć z rabaty, a ona jak feniks z popiołów, odradza się z najmniejszego korzonka. 
Moniko miłego weekendu w ogrodzie.
Barwinki jak już się zakorzenią, to rosną dobrze. Jak konkurują z trawą, to słabiej kwitną.
Oby Panna młoda długo Cię cieszyła.
Moniko miłego weekendu w ogrodzie.
- lojka 63
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 2428
- Od: 4 wrz 2011, o 20:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: podkarpacie
- Kontakt:
Re: Za furtką
Moniko świetnie nazwałaś rogownicę .Panna młoda do niej bardzo pasuje i to że jak już się zadomowi to panoszy się wszędzie
u mnie zarosła kiedyś cały taras a jej korzenie karczowaliśmy przez cały taras pod sztuczną trawą to było kilka lat temu i nadal jest, tylko już trzymam ją krótko.Jest faktycznie urodziwa i delikatna listek z popielatym meszkiem kto by się temu nie poddał?Ciesz się jej urokiem ale miej na uwadze jej zdradliwą naturę bo się napracujesz .Miętę masz fajną ja postanowiłam wsadzić tu i tam miętę żeby zniechecić turkucia i ślimaki podobno nie lubią intensywnych zapachów.o ile pod ziemią czuje zapach mięty
pięknej pogody Moniko. 
- neferet
- 200p

- Posty: 450
- Od: 18 paź 2014, o 19:49
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Za furtką
Andrzej cieszę się.
Miłe wspomnienia zawsze warte przywoływania. Swoją drogą ciekawa jestem dlaczego wiewiórka została akurat Baśką...
Sonia żarnowce lubią jak ziemia nieco kwaśna. Nie wiem jak tam u Ciebie. Krzewuszki są prześliczne. Sama się właśnie zastanawiam czy gdzieś zmieszczę jakąś. Pewnie dlatego, że właśnie zakwitły i podziwiam ich trąbkowe kwiatuszki na spacerach z psem.
Barwinkom przyszykuję wygodne miejsce, żeby nie musiały walczyć z trawą. To jeden z ważniejszych tegorocznych punktów w planie prac ogrodowych, bo będę jeszcze przywozić barwinek z działki po babci. Już kupiłam obwódki plastikowe, żeby trochę powstrzymać tę szalejącą darń. Nie lubię tych obwódek i miałam nadzieję, że uda mi się ich uniknąć, ale widzę, że musi być okres przejściowy. Jak już się roślinki zadomowią, rozrosną to powyciągam to cholerstwo. Jakoś przeżyję.
Nie wiedziałam, że rogownica taka ekspansywna. Ale dla mnie to dobra wieść - przynajmniej na dziś.
Jolu świetnie podsumowałaś rogownicę jako pannę młodą.
Nawet nie pomyślałam o tych kontekstach, bo zwyczajnie nie wiedziałam, że ona taka ekspansywna. Na razie mnie to cieszy, ale będę uważać.
Nie wiedziałam, że mięta zniechęca ślimaki. Muszę jej się przyjrzeć pod tym kątem. Bardzo lubię miętę i pewnie dokupię jeszcze jakieś. Najsmaczniejsza jaką jadłam (właściwie piłam) była taka, którą kiedyś zbierałam wśród trzcin na brzegu jednego z mazurskich jezior. Pachniała szaleńczo, mocno i odurzająco wręcz, a smak był jakby z lekką nutą ostrości. Fantastyczna!
Mój małżonek powiesił budkę dla ptaków. Nie wnikał w temat, bardziej tak dla ozdoby. Nie zwracaliśmy na nią w ogóle uwagi, ale przez to wypatrywanie Baśki zauważyłam, że mamy lokatorów i to prawdopodobnie z narybkiem, bo odbywają się regularne kursy. W dodatku wszystko dzieję się tak szybko, że aparat nie nadąża. Podejrzewam, że to bogatki, ale głowy nie dam. Radochę mam ogromną.

Na rabatce wyrastało sobie takie coś. Chyba czosnek, ale nie pamiętam, żeby tam jakiś czosnki sadziła...

Za nim widać niestety zamęczonego na śmierć dębika. Akurat pod nim przecież najlepiej się ryje, jakżeby inaczej.
Świętowałam na początku maja, więc pobuszowałam trochę w sklepie ogrodniczym. Jest kilka żurawek ('Marmalade' i 'Sweet tea'), biała serduszka, dąbrówki i funkie.



A za ogrodową furtką początek maja dwa lata temu wyglądał tak.

Przy młodych listkach olchy pełno było chrząszczy. Do dziś dnia nie mam pojęcia co to jest.


Co to za ptaszek też nie wiem. Jakoś takie zdjęcie niefortunne, że za nic głowy nie dam.

Jutro raniutko ruszamy na włości
i zostajemy do poniedziałku.
Miłego weekendu Wam życzę! 
Sonia żarnowce lubią jak ziemia nieco kwaśna. Nie wiem jak tam u Ciebie. Krzewuszki są prześliczne. Sama się właśnie zastanawiam czy gdzieś zmieszczę jakąś. Pewnie dlatego, że właśnie zakwitły i podziwiam ich trąbkowe kwiatuszki na spacerach z psem.
Barwinkom przyszykuję wygodne miejsce, żeby nie musiały walczyć z trawą. To jeden z ważniejszych tegorocznych punktów w planie prac ogrodowych, bo będę jeszcze przywozić barwinek z działki po babci. Już kupiłam obwódki plastikowe, żeby trochę powstrzymać tę szalejącą darń. Nie lubię tych obwódek i miałam nadzieję, że uda mi się ich uniknąć, ale widzę, że musi być okres przejściowy. Jak już się roślinki zadomowią, rozrosną to powyciągam to cholerstwo. Jakoś przeżyję.
Nie wiedziałam, że rogownica taka ekspansywna. Ale dla mnie to dobra wieść - przynajmniej na dziś.
Jolu świetnie podsumowałaś rogownicę jako pannę młodą.
Mój małżonek powiesił budkę dla ptaków. Nie wnikał w temat, bardziej tak dla ozdoby. Nie zwracaliśmy na nią w ogóle uwagi, ale przez to wypatrywanie Baśki zauważyłam, że mamy lokatorów i to prawdopodobnie z narybkiem, bo odbywają się regularne kursy. W dodatku wszystko dzieję się tak szybko, że aparat nie nadąża. Podejrzewam, że to bogatki, ale głowy nie dam. Radochę mam ogromną.

Na rabatce wyrastało sobie takie coś. Chyba czosnek, ale nie pamiętam, żeby tam jakiś czosnki sadziła...

Za nim widać niestety zamęczonego na śmierć dębika. Akurat pod nim przecież najlepiej się ryje, jakżeby inaczej.
Świętowałam na początku maja, więc pobuszowałam trochę w sklepie ogrodniczym. Jest kilka żurawek ('Marmalade' i 'Sweet tea'), biała serduszka, dąbrówki i funkie.



A za ogrodową furtką początek maja dwa lata temu wyglądał tak.

Przy młodych listkach olchy pełno było chrząszczy. Do dziś dnia nie mam pojęcia co to jest.


Co to za ptaszek też nie wiem. Jakoś takie zdjęcie niefortunne, że za nic głowy nie dam.

Jutro raniutko ruszamy na włości

