Witajcie!
Po bardzo słonecznym piąteczku nastała pochmurna sobota. Z tych chmur nareszcie spadł śnieg, który na początku ładnie sypnął, okrywając trawniki i chodniki cieniutkim bielutkim prześcieradłem. Zanim jednak wzięłam do ręki aparat, została już tylko tiulowa serwetka.
Dopiero tuż przed zachodem pokazało się słońce, niestety, zaledwie na kilka chwil.
.
Maryniu - w sumie masz rację, nie jest najgorzej, gdy jest zajęcie przy kwiatkach, nawet jeśli ich tak malutko.
Halinko - to prawda.

Nie umiem siedzieć bezczynnie, oczywiście jeśli nie zagłębiam się w lekturze.
Chryzantemy mają jeszcze ciepło, a nie gorąco na balkonie, toteż jeszcze ładnie się prezentują. Mam nadzieję, że nieprędko stracą na urodzie, bo na moje dziewiąte piętro mróz zagląda dopiero, gdy na dole jest co najmniej -5*.

W mojej B jeszcze pierwiosnków nie widziałam, ale gdy tylko gdzieś spotkam, to sobie kupię i wystawię na balkonowy parapet za kuchennym oknem, więc często będę na nie spoglądała podczas przygotowywania świątecznych przysmaków.
Pozdrawiam wzajemnie równie cieplutko.
Martusiu - no widzisz, a ja jestem już tak leniwa,

że wolę spacerować po sklepach i szkółkach internetowych, niż łazić od marketu do marketu, zwłaszcza podczas ciągle szalejącej pandemii.
A ja już 49 lat mieszkam w tym samym mieszkaniu i tutaj przez wiele lat uprawiałam rozmaite doniczkowe roślinki, szczególnie moje ulubione fiołki afrykańskie, które miały się bardzo dobrze, obficie kwitły, pięknie dawały się rozmnażać i zaczęły padać dopiero po wymianie okien. A wymiana ta zbiegła się z zakupem nowej działki, stąd moje podejrzenie o zazdrość. Tylko że wcześniej też mieliśmy działkę, a fiołki szalały na wszystkich parapetach, nawet na południowym.
Jak widać, roślinki też mają swoje humorki.
Chryzantemy korzystają z idealnych warunków na balkonie, a czy biały grudnik zakwitnie, to się dopiero okaże. Jeśli nie zgubi pąków....
Słoneczko było, ale się zmyło, nie mniej serdeczne dzięki.
Dorotko - Ty się cieszysz, a ja wprost przeciwnie.

Mam tylko jeden ogrodniczy blisko, ale mi do niego nie po drodze, a dodatkowo od grudnia zamknięty aż do wiosny. Po drodze mam duży market z ogrodniczymi stoiskami, ale w nim wyboru dużego nie ma. Dlatego też najchętniej śmigam po stronkach internetowej sprzedaży.
Zakupy u nas spoczywają na moich barkach. M ma do tej czynności dwie lewe ręce i jeśli po jakiś produkt go wyślę, to ze dwa razy dzwoni, by się upewnić, że to ten towar, który ma kupić.
Jestem pewna, że dasz radę zachęcić swoje zwartnice do zakwitnięcia. Życzę powodzenia i pozdrawiam.
Halszko - mam nadzieję, że jeszcze długo moje balkonowe chryzantemy będą kwitły, bo mają tam idealne warunki. Może nawet do świąt....
Bardzo jestem ciekawa, czy uda mi się tak zaopiekować grudnikami, że zostaną ze mną dłużej niż zazwyczaj.
Dziękuję i buziaki ślę.
Alu - nic to. Najważniejsze, że jesteś.
U mnie też pogoda w kratkę. A to słońce, a to deszcz, a nawet śnieg, który szybko zamienia się w wodę.
Pozdrawiam wzajemnie, zdrówko przytulam, bo nigdy go za dużo i odwzajemniam.
Asiu - sama nie wiem, jak to się stało, że tych wątków tak szybko mi przybywa.
Cieszę się, że jesteś!
Moje grudniki dotąd okazywały się być jednoroczne, ale mam nadzieję, że tym razem uda mi się z nimi zaprzyjaźnić na dłużej. Wiosną zabiorę je na działkę, by mieć na nie oko nawet podczas pomieszkiwania w działkowym domku.
Pozdrawiam wzajemnie i również życzę Ci słonecznych radosnych dzionków.
Niech Wam niedziela upłynie pod znakiem jasnego słoneczka.
Teraz pędzę pokibicować skoczkom narciarskim, a później odwiedzę Wasze ogrody.