Marta, Dr Jamiain rośnie u mnie na wystawie północnej, ponieważ jednak dużo cienia daje dom, słoneczko świeci na nią wcześnie rano i późnym popołudniem, więc jej nie przypala, chyba służy jej to miejsce, gdyż to było jej pierwsze kwitnienie z którego jestem bardzo zadowolona, właśnie przed chwilą doczytałam, że ona jednak powtarza kwitnienie pod koniec lata, a byłam przekonana, że kwitnie tylko raz, więc tym bardziej polecam. Chociaż róże w moim ogrodzie zagościły stosunkowo niedawno już mam swoje faworytki i takie których jednak bym do niego nie zaprosiła, wiadomo każdemu podoba się coś innego, więc trzeba doświadczyć tego na "własnej skórze" jak to się mówi, ale przecież nie wyrzucę, może kiedyś jeszcze mnie zaskoczą. Cierpię na chroniczny brak miejsca, bo lista chciejstw jest jeszcze długa, a ja muszę przesadzić te co mam, bo niestety niektórych w ogóle nie widać, więc zacznę chyba zakładać czerwone kokardki na tym co mam jesienią wykopać, aby zrobić im troszkę miejsca, na szczęście nic się nie zmarnuje, bo chętni już są, jak tak dalej pójdzie to połowa mojej wsi będzie zaopatrzona przeze mnie w byliny
Miłeczko, faktycznie chodziłam i je miziałam, poza tym gadałam do nich jakie są piękne

, gdyby usłyszała mnie moja sąsiadka z pewnością uznałaby, ze mam coś nie tak z głową

, niestety ostatnie deszcze zrobiły swoje, co prawda dochodzą pomału do siebie, ale to już nie to samo, wynosiłam wiadrami gnijące kwiaty, mam nadzieję, że drugie kwitnienie będzie tak samo udane jak w zeszłym sezonie. Brak deszczu nie dobrze, ale za dużo też źle, chyba już wolę je podlewać i patrzeć jak rozkwitają niż gniją. Cieszyłabym się, gdyby Edenka była jeszcze większa, ale czy ona dorasta aż do takich rozmiarów, to nie wiem u mnie i tak jest stosunkowo wysoka, pożyjemy (mam nadzieję), to zobaczymy. A jak się robi te sadzonki z powojników? może bym spróbowała jak starczy mi czasu, bo ostatnio wciąż z nim krucho, wiesz, że żadna z moich pięknie ukorzenionych róż nie dała rady jestem normalnie w szoku do wiosny było wszystko okey, a potem nagle "kaput" jestem zdziwiona, gdyż zrobiłam wszystko zgodnie z instrukcjami specjalistów, tym bardziej się zdziwiłam, gdy przyjechała do mnie koleżanka, która dostała ode mnie w zeszłym roku o tej porze bukiecik kwitnących róż, a jej mama je ukorzeniła i dziś już kwitną, normalnie szok
Jolka, dzięki

, jeśli chodzi o moją Indigolettę, to chyba się wystraszyła, że będzie wywalona, nie kwitła mi trzy lata, więc chciałam wymienić ją na inną, nie pamiętam już kto, ale bodajże Ewka doradziła mi, aby przyciąć jej korzenie w odległości około pól metra od pienia głównego, w zeszłym roku już ładnie kwitła, ale teraz dała niesamowity popis

. Łuk był w planach od dawna, a że akurat posadziłam tam ją to czysty przypadek, wiedziałam, że jest pnąca, ale nie wiedziałam, że osiąga aż takie rozmiary, buduj, buduj jej łuk bo warto
Zuziu, jak już pisałam wyżej mam swoje faworytki i takie, których raczej bym nie polecała, ale Hippolyte jak najbardziej, chociaż nie jestem zwolenniczką tego typu róż, bo chyba jednak wolę wielkokwiatowe, ona zachwyca swym kolorem i budową kwiatu i zdrowotnością. Mój ostrogowiec ma bardzo mało miejsca, jak zresztą wszystko u mnie

, ale myślę, że służy mu miejsce, to znaczy słonko rano i wieczorem, a w ciągu dnia jest w cieniu, ale chyba z trzy albo i cztery lata czekałam, aby tak łanie zakwitł, wszystko potrzebuje swojego czasu
Krysiu, ja też się cieszę, teraz czuję, że jestem wreszcie na swoim miejscu, z dnia na dzień czuję się pewniejsza, klienci chwalą moje bukiety, więc jest dobrze, szefowa też chyba przekonała się już do mnie, więc oby tak dalej. Niestety festiwal róż pomału przemija na szczęście nie kwitną wszystkie na raz, więc jest jeszcze, co oglądać nie da się ukryć, że deszcze zrobiły swoje, ale mogę powiedzieć, ze po raz pierwszy nie było mi ich żal ciąć, zrobiłam bodajże 30 bukietów ubytków nie było widać

. Cały czas byłam przekonana, że Ty jesteś ogólnie na nie uczulona, ale ostatnio przeczytałam gdzieś, że chodzi o ich kolce, jeśli to fakt, to są już takie bezkolcowe, może byłyby dla Ciebie "wyjściem z sytuacji". Hosty mam i to wcale nie mało, ale chyba za mało je fotografuję, być może dlatego, że całą uwagę skupiam, na tulipanach, różach i liliach, te tak pięknie kolorowo kwitnące przyciągają jednak bardziej mój wzrok

, ale postaram się pamiętać o hostach, żurawkach i innych
Zuziu peli się peli

, ja zielsko zawsze widzę, powiedziałabym, że wszystko ma swoje wady i zalety, podoba mi się taki busz, ale co niektóre rośliny mają niestety za ciasno i się męczą, albo nie dają rady w ogóle, ale ja postawiłam ostatnio na prawo naturalnej selekcji, mówi się trudno, nie można mieć wszystkiego, chyba, że działka byłaby kilka razy większa. Szczerze mówiąc nie pamiętam co rośnie obok Mary Rose, bo to pierwsza przypadkowa różanka, składająca się z podarunków, a wówczas w ogóle nie zwracałam uwagi na nazwy, bo ja róż mieć nie chciałam

,jest to prawdopodobnie Berolina, ale pewności nie mam
Miłko, ta naparstnica w ogóle mi nie wyszła, albo też wyszła, ale została zaduszona, jak już pisałam mam za ciasno i nie wszystko daje radę niestety, a nasion nie wysiałam, bo w ogóle nie pomyślałam, że tak będzie

. Z tym czasem, to faktycznie ostatnio u mnie krucho, będę się starała, ale gdybyś miała czas i ochotę, to oczywiście zapraszam
Szamanko, dziękuję

, pewnie i pachnie, ale ja przebywając w tym buszu codziennie jakoś tego szczególnie nie czuję, owszem czuję jak podejdę do Chandos Beauty albo Pink Peace ale na odległość nie bardzo