Witaj Marudzia
No nareszcie się u mnie zjawiłaś-dzięki serdeczne bo już myślałem,że Ci się czymś naraziłem ale czym,przecież ze mną jak z dzieckiem,za rączkę i do........?
Bez tej naszej altanki Marudzia to już nie dało by się żyć,nie przesadziłem pisząc wcześniej,że to naprawdę przydomowe zacisze i wszyscy,nie tylko domownicy pchają się do niej jak ćmy do światła.
Była to moja,chociaż b.droga inicjatywa by ją zainstalować ale po latach nie żałujemy,bo bez niej nie dałoby się chyba juz normalnie funkcjonować a zwłaszcza w weekendy.
Na codzień siada się w niej z kawką, herbatką i deserkami a w soboty i niedziele jeszcze dodatkowo z frykasami z rożna.
To calanchoe to to samo,kupione kiedyś tam wTecso za 3,90-pamiętasz?Kwitnie non stop jak szalone i nie ma końca,jeszcze nigdy takiego nie miałem,wyjątkowo wdzięczne i chyba mi się odwdzięcza?
Pozdrawiam serdecznie i spodziewaj się mnie u Ciebie lada moment,ciekaw jestem co u Cibie na pewno kupa nowości i znowu mnie czymś przyćmisz???