Moniś -Chałaputku ja gdybym miała już wszystko posadzone i widziała jakieś szanse na wolne miejsce jeszcze, to pewnie też bym coś więcej z tego O wywlekła.

Nie płaczę, bo mam świetny ogrodniczy pod nosem (kilkadziesiąt metrów od działki) i tam też mają róże i inne dobrodziejstwa (bardzo ładne, zdrowe, dorodne i zadbane). Planuję tam zakupić różę na pniu , okrywową jeszcze jedną i wierzbę Iwę (bardzo jej chcę, no bardzo), choć nie bardzo na tę chwile mam dla niej miejscówkę. Musze uporać się z nasadzeniami to będę kupować dalej.
Dorotko dziękuję za dobre słowo. Ja przyznam się szczerze, że wczoraj w O nawet ciągnęłam jednego Ascota za "czuprynę, by sprawdzić czy porządnie siedzi w donicy, czy to tylko taki pic na wodę. A on ani drgnął. Także wzięłam swojego, już bez ciągnięcia.

Liczę, że będzie ładnie rósł.
Rozana od kiedy mam pokiereszowany kręgosłup staram się go nie nadwyrężać. I na pewno nie pokusiłabym się o wykopanie tylu dołów na raz. Na szczęście mam Ema.
Soniu ja póki co, to jestem bardzo mile zaskoczona działkowymi akcjami mojego męża w tym roku. Wiele rzeczy kupił sam, zrobił sam, bez mojego biadolenia że trzeba. Normalnie kocham go! Może jednak nie jest mu takim balastem ta działka jak sądziłam...?
Dziś rozgarnęłam kopczyki moim powojnikom, by przykryć je tylko świerkowymi gałązkami. Zobaczcie jakie miałam widoki ( i to w wielu miejscach):
Moje tulipanki zostały przysypane korą. Większość z nich ładnie wystaje ale niektóre miały nosy ledwo co na wierzchu. Tam starałam się nie dawać zbyt grubej warstwy (później uzupełnię). Może zadam głupie pytanie (ale wiecie, tulipanki i inne cebulowe to moje takie wiosenne pupilki) Czy te cebulowe co raptem wystawiły nosy i zostały teraz przysypane korą (starałam się max 5cm) dadzą radę się "wyrechtać" spod niej?
