frant pisze:Zapowiada się w tym roku wspaniały urodzaj na nasiona skorzenery ...
frant pisze:W zasadzie to podają , żeby wysiewać wiosną jak najwcześniej , ale możliwa jest też uprawa dwuletnia z wysiewem w sierpniu...
Ja skorzonerę uprawiam jak koper "na dziko". Wiosną są już najczęściej duże roślinki, wypuszczając lancetowate (wydłużone) charakterystyczne listki z małego korzenia, który powstał w roku ubiegłym.
Siew wiosenny (czy sierpniowy ) " z paczki" zawsze mnie denerwował, bo skorzonera ma słabą zdolność kiełkowania i zawsze kończyło się to "byle jak" na grządce. Być może, nasiona jej tak długo zalegają w magazynach tracąc energię kiełkowania, coć w handlu nasiona jej pojawiają się jako w pełni wartościowe, bo producenci wiedzą, że nie przylecimy do nich z jedną paczuszką by zareklamować!
Inaczej mówiąc "tu i tam" w ogrodzie rośnie skorzonera (nawet na trawniku, a więc jest koszona), a ona i tak rośnie i wypuszcza swe kwiaty ( podobne do mniszka "dmuchawca"), a ja nie ingeruję w rozsiewanie się nasion. Wiosną "tępię" tę "zarazę" tam gdzie przeszkadza, ale zawsze gdzieś mam "plon".
Czemu napisałem plon w cudzysłowie - bo nikt w rodzinie tego nie je i jest symboliczny. Ja jednak lubię! Wykopuję ( w tym wariancie uprawy korzenie są niekształtne - często rozdwojone, a nawet trzy letnie) odzieram z czarnej skórki i jem na surowo.
...

Jako ciekawostkę dodam, że nie potrafię do skorzonery przekonać żony, jak również dzieci. Tymczasem "wszystkie" odwiedzające mnie i mój ogród "pijaki"

, próbują tej skorzonery zawzięcie i zapewniają mnie że im smakuje... Może tak tylko sobie gadają

ale jedzą,
więc skorzonera "tu i tam" zostaje! A żony nie będę w tym temacie słuchał, bo żonę się przecież kocha a nie słucha

.