Mnie bardzo podobają się kaktusy w kompozycjach. Przesadziłam je chyba 2 lata temu z kilkunastu do kilku doniczek, bo szlag mnie trafiał przy przestawianiu takiej ich liczby. Nie spodziewałam się jednak, że to spowoduje, że tak ruszą z kopyta. Wyrośnięte nad miarę trzeba było usuwać z kompozycji do samodzielnych doniczek, a na ich miejsce dokupić jakieś maluchy, bo kompozycja to kompozycja i dziura w niej musi być zapełniona. I w ten sposób miejsce, które przybyło na parapecie dzięki skupieniu ich w kompozycjach znów zapełniło się z tą różnicą, że większymi doniczkami. ;)
Z podlewaniem rzeczywiście trzeba uważać, bo nie mam takiej dużej wiedzy o ich potrzebach i kompozycje powstawały dość przypadkowo, bardziej estetycznie i praktycznie, by wszystko jakoś w te donice zmieścić. Jednego kaktusa w tym doświadczaniu kompozycyjnym ususzyłam, a jednego chyba zalałam. W sumie to straty niewielkie, bo na dodatek były to jedne z kilku rosnących w grupie egzemplarzy danego gatunku, więc i żal tak nie było. Teraz robię tak, że donicę podlewam w to miejsce, gdzie usechł egzemplarz i z dala od tego, który padł od nadmiaru wody.
Ewelino twoje kompozycje są tak piękne, że od ponad pół roku zaglądam na nie z zazdrością, bo jakie trzeba mieć poczucie smaku estetycznego, by tak to skomponować. No i oczywiście cudowny, zdrowy stan tych roślin w kompozycjach.
Wielki szacunek i podziw dla twoich zdolności.
