Witam - po długiej przerwie.
Pewnie temat zostanie przeniesiony, i zniknie w gąszczu postów, uważam jednak że powinien zostać podwieszony - Tak aby każdy kto ma problem z chorobami typu alternarioza, mączniak czy nawet zaraza, widział co zrobić - zamiast kupować niezdrowe preparaty.
Piszę tego posta, bo mam wrażenie, że w tym kraju ogrodnicy po prostu nie wiedzą o skuteczności h2o2 w walce z chorobami. Stosuję tą metodę od lat, podpatrzone na anglojęzycznym yt "therustedgarden" - zresztą wystarczy wpisać np hasło "Hydrogen Peroxide Anthracnose" i wyjdzie nam mnóstwo filmów jak ludzie efektywnie stosują ten banalny środek na wszelkie grzybowe choroby.
Sam mechanizm działania jest banalny - ale mówiąc w skrócie - uwalniana cząsteczka tlenu po prostu wypala zarodniki - tylko tyle i AŻ tyle - przy czym można pryskać nawet i codziennie - gdy już dopuścimy do inwazji choroby. Zapobiegawczo pryskam od czerwca - tak raz na tydzień, i w zależności od pogody i ewentualnych sygnałów ostrzegawczych na liściach częściej. Okres karencji = nie dotyczy

. Dodatkowo stosuję do odkażania nasion przy wysiewie - ok 3%.
Teraz praktyka - czyli stężenia, co i jak.
Na yt podają różne stężenia roztworu do oprysku - z reguły od 0.2% - 0.4 %. Nasiona można spokojnie 3% h2o2 odkażać i nic się im nie dzieje.
Osobiście stosuję stężenie pomiędzy 0.3 % -0.5 % na pomidorach , i nieco mocniejsze na dyniowatych ( jakoś liście są bardziej odporne) stężenia do 0.6 % nie uszkadzają liści ( zdrowych) - i póki co nie zauważyłem aby szkodziło kwiatom w zapyleniu.
Druga sprawa - Pora oprysku. podane stężenia dotyczą oprysku robionego albo wczesnym rankiem - albo bardzo późnym popołudniem - jak słońce już słabo świeci, można pryskać i pod wieczór, ale światło jest jednak katalizatorem reakcji uwalniania Tlenu co jest korzystne - byle nie robić tego w samo południe przy bezchmurnym niebie

- robiłem tez oprysk przy dużym zachmurzeniu i było ok, więc trzeba mieć to na uwadze.
Czy to pomidory czy ogórki, oprysk robimy tak jak każdym innym kontaktowym preparatem - czyli dokładnie, spód, góra, powierzchnia ziemi ( tutaj można zrobić osobny oprysk mocniejszymi stężeniami - 1 % + , nie próbowałem większych stężeń). Pryskamy samym roztworem h2o2 - nie dodajemy tam niczego innego oprócz wody, i staramy się zużyć najlepiej od razu. Zapobiegawczo np raz na tydzień jak jest okres mniej korzystny dla wystąpienia chorób i częściej jak pogoda sprzyja rozwojowi chorób. Gdybyśmy zaniedbali rośliny -np wyjechali na wakacje, a po powrocie masakra - to pryskamy max - sprawdzonymi przez nas samych wcześniej - stężeniami nawet codziennie, dopóki nie wypalimy choróbska. Może być tak - że po oprysku ( z pozoru) zdrowych liści, za dwa dni zobaczymy że są jak sito - małe powypalane dziurki od h2o2 - nie jest to jednak( z reguły) wina zbyt dużego stężenia tylko po prostu wypaliło grzyba, który już tam był, ale nie widzieliśmy jeszcze jego objawów. Nie raz miałem pocętkowane niemal wszystkie liście pomidorów ( wypaliło zarodniki) ale pomidorom to nie zaszkodziło, normalnie wydały owoce.
Pryskamy samym roztworem h2o2 - nie dodajemy tam niczego innego oprócz wody, i staramy się zużyć najlepiej od razu.
Dodam że najbardziej opłacalny jest zakup perhydrolu 35%. Zakup którego jest jednak coraz bardziej utrudniony - kochana ue traktuje to jako środku wybuchowe i sprzedający wymagają zakupu "na firmę", ale można jeszcze kupić na znanym serwisie "na człowieka". Sam mam spory zapas - trzymany w ciemnym ( sprawdzone) nawet i przez 10 lat nie stracił na mocy - a przynajmniej niedużo, dalej wybielał naskórek na dłoniach jak kapło

- mimo to, trzeba jednak co roku testować, czy dane stężenia mają tą samą moc i podane przeze mnie stężenia do oprysków są robione z perhydrolu który jam mam na dany moment i jego stężenie pierwotne mogło minimalnie ulec zmianie. Dlatego polecam jednego pomidora traktować jako testowego - z reguły wysadzam takiego do donicy.