Dobry wieczór wszystkim kochanym gościom,
pora późna, więc modnym ostatnio pędzikiem kilka zdjęć. Pogoda służy, codzienne niemal deszcze zwalniają mnie z obowiązku podlewania, wszystko rośnie jak głupie

(ze szczególnym uwzględnieniem trawy

)
Rośnie i nawet zaczyna kwitnąć... Na przykład głóg:
I absolutnie wspaniała, królewska diuszesa Edynburga:
Pierwszy irys:
I pierwsza piwonia:
Śliczna. Zresztą na piwonie chyba nie będę narzekać w tym roku...
Zakwitła nawet lewizja, kompletnie zgubiona w goździkach. Nie jest to może szał, wiem, że lewizje potrafią lepiej, ale dla mnie wystarczy
I konwalie. Udana kompozycja, prawda?
Jeden z moich rododendronów:
Drugi w tym roku jeszcze nie będzie kwitł, jak się okazało. Azalie też mam dwie. Identyczne.
Szykują się szałwie... byłam pewna onegdaj, że to jednoroczne:
Warzywnik nabiera wigoru:
A tu rabata pod tytułem "Dziada z babą brak". Pomyśleć, że na początku miała tam być róża w roli głównej, subtelnie przepleciona niewielkim powojnikiem, dekoracyjnie podkreślona małymi bylinkami. Hm, nikt nie spodziewał się, że zeszłoroczny, jednoroczny rumianek przezimuje, w lawendę się wplącze wszechobecna rogownica ( chociaż rogownicę powinnam już przewidywać

) a w tawułkę orlik. Tawułka owa, dla odmiany miała być dzwonkiem, dalmatyńskim zdaje się. Niewielka macierzanka w tym towarzystwie jest kompletnie bez szans.
Tendencję do zagęszczanie mam genach, ani chybi. Po mamuni...
Tymczasem, w malinowym chruśniaku:
Pralinka ma w głębokim, jak widać poważaniu, eksplorację krzewów:
Jeszcze rzut oka na mniejszą skarpę, tu jak na razie rządzi bodziszek:
I na parapety. Obok czerwonej orchidei:
Fioletowe dendrobium:
Nie mogą być gorsze, po prostu nie mogą... Dobrej nocy życzę!