Niesamowicie mroźnie to wygląda u Ciebie. Do nas jeszcze takie temperatury nie doszły, ale już trzeba stopniowo przygotowywać cieplejsze ubrania.
Czy te fioletowe kuleczki to może owocki winnika?
dziś był przymrozek, ale niewielki - mroźny efekt jest pochodną nocnej mgły, która o poranku opadła w postaci szadzi.
Fioletowe kuleczki to owoce pięknotki Bodiniera.
Madziu widziałam że z leśnej szkółki przywiozłaś skrzydłoorzecha, a poznałaś te moje które mam w avatarku? Niby powinnam mieć ropuszkę, ale jakoś tak wyszło..
Fajnie wyglądają oszronione iglaki zestawione z czerwonym perukowcem
Madziu Pozwolę sobie wkleić zdjęcie klonu, który koniecznie musi zostać przesadzony.Źle mu dobrałam sąsiedztwo . Tylko nie wiem kiedy? Teraz ma jeszcze liście...czy da radę się przyjąć na nowym miejscu? Kupowałam go 2 lata temu w Wirtach, więc myślę że geny ma bardzo dobre. Ma teraz jakieś 170 cm.Ja do Ciebie zawsze lecę jak na Pogotowie
barwa owocków pięknotki fascynuje mnie nieustannie od wielu lat.
Olu,
wielokrotnie zastanawiałam się, co masz w awatarku. Jest malutki i dlatego trudno było stwierdzić, co tam tak na prawdę jest. Zawsze wydawało mi się, ze widzę zarysy dużych drzew po dwóch stronach głębokiego kanionu. Teraz, kiedy napisałaś, że to skrzydłorzechy - rozpoznałam kształty liści - wcześniej wyobraźnia poprowadziła mnie na manowce.
Tulapku,
pewnie u Ciebie wcale nie było mniej pięknie, nie bądź taki skromny.
Małgosiu,
ja bym go chyba nie ruszała. Po pewnym czasie niejako zrośnie się z żywotnikami i razem utworzą kompozycję. Gałęzie klonu pójdą na jedna stronę - żywotniki na drugą. A jeżeli przesadzać - to tylko wczesną wiosną, można już w drugiej połowie marca. Klony, które przywoziłam ze szkółki leśnej (z gołym korzeniem) miały zredukowane korzenie, a pomimo to doskonale się przyjmowały. Były jednak znacznie mniejsze.
Madziu - dosłownie zmroził mnie widok z wczorajszego poranka Ciekawe, czy w Chrztowie też było tak biało.
U nas w Gdańsku przed 7-mą rano było 7 stopni. Patrzyłam rano na termometr, bo wybieraliśmy się na groby...
No to jestem w kropce...bo ja się boję o korzenie żywotnikowe. One takie zaborcze są. I dlatego boję się o tego klona. A skoro mówisz, że one się razem dogadają....to już sama nie wiem.
jak już pisałam - zdjęcie wyszło mroźne, ale mróz wcale nie był wielki, coś około (-)1, może ciut więcej - marcinki nadal kwitną.
Małgosiu,
ja bym klona zostawiła, tak jak jest - ostatecznie już się zadomowił i urósł. Pewnie jakoś sobie radę da z żywotnikami, ich też byłoby żal ruszać.
Natomiast ja na Twoim miejscu postarałabym się o kolejny klon...Dwa klony są w końcu lepsze niż jeden.
No i ten drugi koniecznie wsadź na wyeksponowanym miejscu.
Ale perskie dywany iglakowe, jałowcowe . Powiedz mi ile latek mniej więcej mają te największe dywaniki ?
PEPSI nie ruszaj klona . Jest piękny .Mi by szkoda było go ruszać i jeszcze może sie nie przyjąć a poza tym odchoruje ... pasuje tam . Kup drugiego tak jak mówi Madzia .
Największe dywaniki (jałowiec płożący Blue Chip)mają jakieś 10 lat. Dostałam je od Mamy, która je miała na balkonie - po dwóch czy trzech latach w doniczkach zaczęły marnieć i trzeba było przesadzić do ziemi. Sadząc należy przemyśleć konsekwencje - ten jałowiec rozrasta się w nieskończoność - kolejne gałązki ukorzeniają się i rozłazi się coraz dalej. Można oczywiście je odcinać i produkować kolejne sadzonki...innym pięknym, ale inwazyjnym jałowcem jest Blue Carpet - doskonale spisuje się w miejscach, w których planuje się duże połacie o niebiesko-zielonym kolorze, jednak pamiętać należy, że nieraz może udusić co pomniejsze roślinki.
Ale można je ogólnie przycinać . Wiem , że jałowce rozmnaża się poprzez tzw. " odkłady" (tak to się chyba mówi) , zasypuje się ziemią kawałek i się ukorzenia .A jakbym odciął gałązkę , dał ukorzeniacz i wsadził to puści korzonki ?
Madziu, Pawle - Oświadczam że dzięki Wam klon zostaje na swoim miejscu. Wiosną jadę do ogrodu w Wirtach i kupuję kolejnego, chyba że Madzia ma jeszcze ( bo gdzieś mi to przemknęło) link do kogoś kto ma takie fajne drzewka w sprzedaży wysyłkowej.