Na szczęście się rozpadało.......
Nareszcie roślinki chociaż trochę się napiją wody i otrząsną się z tej suszy.
Pada wprawdzie momentami ale jedna beczka już prawie pełna wody.
Oby tak chciało chociaż do jutra padać, to byłoby w sam raz.
Dorocik - zawsze tak robię.
I zastanawiam się czy nie zasilić go jeszcze, mimo że jesienią dostał sporo nawozu.
Jak radzisz ?
Jacku - u mnie też jakieś mizerne w porównaniu z poprzednimi latami.
Teraz się trochę rozpadało, ale mogłoby tak chociaż do jutra.
Jak sadziłam róże to było sucho na pół metra w głąb tak, że miałam biedę wykopać dołek.
Co do irysa to wszystkie są chyba po mojej Mamie, więc całkiem prawdopodobne że to właśnie ten.
Beatko - witaj.
Mam ją drugi rok.
Dobrze rośnie, nie choruje, mszyce lubią jak tak jak inne, chociaż raz tylko opryskałam i wystarczyło do tej pory.
W zeszłym roku jako maluch kwitła kilkoma kwiatkami.
W tym jak widać mimo iż była cięta lekko bo obmarzły jej końcówki pędów.
Z trzech w zeszłym roku zrobiło się sześć i jak na razie rośnie bez problemów.
Trochę liście przypaliło ostre słońce po deszczu, ale tylko kilka, reszta jest OK.
Mam dwa egzemplarze i ten w półcieniu rośnie lepiej niż ten na wypieku, więc chyba takie stanowisko lubi bardziej.
Tak wygląda teraz.
Louise Odier już za moment.....
......na wyścigi z Reine de Violettes.
I płożąca się kruszynka o ślicznych pomponikach Little White Pet.
W pełni kwitnienia wygląda tak -
http://www.rosenhof-schultheis.de/Rosen ... e_Pet.html
