Ślicznie witam miłych gości.
Zapowiada się piękna i słoneczna niedziela, choć wieje dość mocno,
planuję dziś przyssać się do leżaczka w ogrodzie i trwać.
Dzień lenistwa i relaksu musi być.
Mój skład kostno-mięśniowy dostał ostatnio niezłą szkołę przetrwania,
więc mus teraz dać mu dziś tę chwilkę luzu.
Agniesiu, goryczek mam parę kępek, ale reszta ma po jednym kwiatuszku,
może to skutek miejsca ich zaparkowania, rosną na patelni, ale no cóż, muszą się dostosować, bo u mnie cień i półcień towar deficytowy.
Krysiu, tawuły mam trzy, dwie w formie drzewa i jedna luzem rosnąca bez ingerencji w jej kształt, wszystkie powstały z tej jednej sadzonki którą dostałam 5 lat temu od mamy.
To chyba jedyny krzew, który rozmnażam bez problemu.
Moscheutosy nadal pod, i nadal nie widać, czy przetrwały tę zimę czy nie.
Ale jeszcze się nie martwię, one zawsze bardzo późno wychodziły,
więc myślę że dopiero jeśli po połowie maja, nadal nie będę widzieć u niech żadnych oznak życia, to dopiero zacznę ronić łzy.
Chociaż,... bardzo bym tego nie chciała.
Basiu, to mój wiosenny suk, rasy: kundelos pospolitos.
Kilka zdjęć na niedzielny spacerek.
Z moim ulubionym podkładzikiem.
http://www.youtube.com/watch?v=t3CU4svd ... re=related
Mój najnowszy nabytek, Lilak Meyera "Palibin"
