Asiu, specjalnie dla Ciebie:

Kolekcja prawie cała, bo bez pięciu sztuk.
Ale to nie tak, żebym co tydzień je tak wynosił. Skorzystałem z upałów i kilka razy w czerwcu było Wielkie Wrotyczowanie. Na robale staram się zawsze mieć coś do natychmiastowego użycia, co w składzie zawiera neonikotynoidy, ale zachęcony pozytywnymi wynikami z zeszłego roku, przy okazji pryskania pomidorów storczykom też się dostało. A zielsko samo rośnie i się rozsiewa, więc jak tu nie skorzystać? Jak się nawdycham, to się przynajmniej sam odrobaczę, a przy większej dawce to co najwyżej haluny... ;)
W każdym razie przędziorków-rezydentów się pozbyłem z dendrobium typu nobile i pierwszy raz zeszłej jesieni na lantanie i ołowniku nie przyniosłem do domu mączlika szklarniowego.
Lucynko, jak pierwszy raz uprawiałem w korze ludisię, to też padła. Do ziemi! Zwykłej, byle pulchnej. Jedynie z racji tego, że w szkle, to przemieszałem z torfem, coby nie pleśniała.