Potem, przed zimą, krzak został brutalnie wyeliminowany. Następnego roku doczekałam się. Pomidorki wyrastały zewsząd w promieniu 3 metrów od miejsca po krzaku. Pomiędzy krawężnikami, płotkami, na grządkach w szparkach, gdzie był sam piach zdawać by się mogło i ani ciut miejsca dla jakiejkolwiek roślinki.
Trochę wytrzebiliśmy, trochę zostawiliśmy, trochę przesadziliśmy. Bez nawożenia, bez opryskiwania i bez specjalnej troski, zagłuszyły nam kwiatki i trawę wkoło siebie i zaowocowały jak głupie. Nie dały sie zeżreć nawet ślimakom.
W tym roku właśnie walczę znowu, z wschodzącymi w najbardziej dziwacznych miejscach pomidorkami
 . Tym razem mam zamiar eksperymentalnie zostawić tylko jedna jedniutką roślinkę w donicy.
. Tym razem mam zamiar eksperymentalnie zostawić tylko jedna jedniutką roślinkę w donicy. Jakoś nie mogę uwierzyć, że pomidorki koktajlowe potrzebują jakiegoś nawożenia i opryskiwania
 
   
   
 Aha, w zeszłym roku były pyszniutkie (te uratowane spod bucika Młodego
 ). A było ich naprawdę mnóstwo.
 ). A było ich naprawdę mnóstwo.





 na 1 pęd ,czy na żywioł? Proszę o pomoc pozdrawiam wszystkich działkowiczów
 na 1 pęd ,czy na żywioł? Proszę o pomoc pozdrawiam wszystkich działkowiczów    







 hoduję w donicach i będę musiała chyba puścić sznurki na balkon mam nadzieję ,że im starczy
 hoduję w donicach i będę musiała chyba puścić sznurki na balkon mam nadzieję ,że im starczy   

 Nie dane jest mi sie nimi i ich owocami cieszyć
 Nie dane jest mi sie nimi i ich owocami cieszyć 



 
 
		
