DorotkoDziękuje Ci za miłe słowa, a teraz odpowiadam, niekoniecznie po kolei...
- Ogród to moja wielka pasja- fakt, choć przed 10-u laty nie uwierzyłabym, gdyby mi ktoś powiedział , ile
poświęcę mu czasu
- Pracy jest sporo ale przyznaję ,że rozmaite ogrodowe czynności lubię wykonywać i prawie wszystkie
wykonuję sama. Potem mnie bolą plecy, kolana , chodzę krzywa i jęczę , a potem znów zasuwam do ogrodu...
- Wazoniki, wazy...Marzyły mi się od czasu , gdy zaczęłam urządzać ogród. Od razu wiedziałam , gdzie będą stały i co posadzę obok... spodobały mi się takie wielkie , z surowej gliny podczas pobytu w Grecji, potem na Krecie , potem na Cyprze...Ale jak coś takiego( 2-3 sztuki) przewieźć samolotem ? Zaczęliśmy szukać w kraju. Wszystko było za małe , za niskie...zginęłyby w naszym ogrodzie,lub nie nadawały się5 do całorocznego trzymania na dworze, choć przyznam, że niektóre były przepiękne. Mąż dał za wygraną , ja nie ! Szukaliśmy w niemieckich centrach ogrodniczych( czego tam nie ma !) i też bez skutku. I w końcu znalazłam i to niedaleko Poznania! W miejscowości Mosina pani plastyk ( specjalność rzeźba) Wyrabia takie i inne wazy wg. starej, greckiej zresztą techniki, której uczyła się w Grecji , na stażu. Wazy są zrobione z gliny angobowanej. Odporne na wodę , mróz , itp.Malowane też wg. starego wzoru, a następnie wypalane. Mam je już 5 lat , najpierw była Hera i Atena, w kolejnym roku "przyjechała " jeszcze jedna Hera- ta obok tarasu. A musiałabyś widzieć , jak ją wiozłam samochodem osobowym !- na przednim siedzeniu, przypiętą pasami !

Nie popełnię chyba gafy podając stronę producenta
www.visage-studio.pl Za jakość i trwałość gwarantuję .Wiosną szoruję wazy szczotką ryżową i to jest jedyny zabieg , jakiemu są poddawane.
Stoi Atena, leży Hera I. Na drugim zdj. Hera II.To mój M. nazwał to "maleństwo " wazonikiem na kwiatki żony
