No to poparafrazujmy : " Mszyce wszędzie, mszyce wszędzie...
Co to będzie ? "
Po obfitych opadach zrobiło się cieplutko i ...zaroiło się na roślinach . MSZYCE i ŚLIMAKI !!! Mszyc mnóstwo, na wszystkich różach , na jaśminowcu, na clematisie , na dzwonkach ...Ratunku !

Ale zawzięłam się i opryskałam wszystko PIRIMOREM. " Mam nadzieję ,że pomoże. Róże mają już spore pąki, a były dosłownie oblepione tym paskudztwem ! Ale co z tego ,że ja pryskam- sąsiadka ma mszyce na Wiciokrzewie i nic z tym nie robi...Dziś prysnęłam na niego też...- przez płot , po sąsiedzku.
A co do ślimaków- Ślimakol, który stosowałam jest mało skuteczny ( a raczej krótko skuteczny, bo szybko rozpłukuje go woda). Spróbuję nabyć jutro NEMASLUG i nim poczęstuję tych żarłoków.

Tu właśnie pryskam mszyce...
To efekty ślimaczej kolacji ( bardzo im smakuje Hosta)
i żarłoki we własnej postaci...Zresztą i tak najpaskudniejsze są ślimaki nagie i pomrowy. Brrrr.A co Wy stosujecie, jakie preparaty ?