U nas zimne wiatry i chłodny dzień, co pzrekłada się na wiszące trupo-ściery przed kwiaciarniami.
Juz uściślam, to są ample z wiszącymi trupami kwiaciarnianych petunii, surfinii i fuksji.
Wydelikacone, popędzone na nawozach, dostały troszkę słońca, wiatru i ochłodzenia
i jak długa wystawa, tak zwisy - smętne.
Tylko pelargonie " Krakowiaki" trzymają się dzielnie, w odróżnieniu od angielek,
które zrobiły się pełzająco rozłożyste
Ja, zaś zaciekle wypatruję letnich kwiatków balkowowych
a to, co dziś zobaczyłam, dobitnie przekonuje, że to jeszcze przedwiośnie!
Bogusiu, te róże są wymienione w części forum Róże , w grupach
- " tych nawet diabeł nie zmoże!"
Wbrew moim obawom, angielki okazały się mistrzyniami przetrwania w lodowych butach, zimnych pagórów.
Izuś, nawóz organiczny, trupi zapach, normalka.
W końcu, to Bacutil, tyle, że we współczesnej nazwie.
Mączka kostna - moc fosforu, wióry rogowe - krzem i chityna.
U nas w spożywczych, tylko żelatyna wieprzowa
Izuś/ chatte , powojniki o dziwo, doskonale się trzymają.
Nawet te kupione z przeceny w Łodygowicach, idą jak szalone
Posadziłam je w zeszłorocznym komposto-oborniku i widać zaczeły jeść i rosnąć.
Gipsy Quinn i Jackamani, w ciągu tygodnia mają 20cm przyrosty,
co w tym mikroklimacie jest niesamowite!
Czy dałaś za dużo obornika - nie wiem.
Ale , gdyby był w zbyt dużym stęzeniu, to mocznik spaliłby korzenie.
Może faktycznie, przedłużył faze przysrastania/ wydłużania taknek, ale tez lato było wyjątkowo parszywe, a wilgoć i wiatr, szerzyły plamistości, jak rzadko kiedy.
Nawet szkółkarze twierdza, że okres lato 2008, zima 2009 - to okresy pomoru.
Tym się pocieszam.
Że nawet fachowcom, nie udało się ocalić nasadzeń.
Bo to oznacza, że nie jestem taka płaskodenna w swoich ogrodowych wyczynach i nie popełniłam zasadniczych błędów, które spowodowały wymarcie, tak wielu roślin.
Izuś, głowa do góry, mamy trochę miejsca na nowe fanaberie
Grzesiu, dosiałam trawkę na spulchnioną ziemię, podsypałam kompostem, podlewam co 2 dni i...nic. Ziemia za zimna na kiełkowanie.
Szczęściem, część róz, zaczyna odbijać z tych okaleczonych pypci ziemnych,
a to nadzieję tchnie
Trojki i angielki- gratuluję, Monte Shasty - nie zazdroszczę.
A oczko, koniecznie u podnóża górki, żeby była kaskada= napowietrzanie oczka i czyszczenie wody, które zastąpi Ci mechaniczne filtry, Grzesiu.











