Morelową irlandką pnącą, która u mnie wyciągnęła nogę, pierwszej zimy.
Pięęęęęęęękna ale na południową, bezmrożną wystawę!
******
No, prawie trafiłam

Córka Coral Dawna, więc kuzynka Parade


http://www.nccpg.com/gloucestershire/plantweek6d.html
Tu, coś o różach McGreyd'ego
********
I oglądadła pod linkami!

http://www.rosefile.com/RosePages/Galleries.html
**********
http://forumogrodnicze.info/viewtopic.php?t=21783adamchodun pisze:Dobry wieczór,wena pisze:Odkrywając dziś kopczyki pod różami na Bonice na jednym z pędów, a potem blisko szyjki znalazłam brązowawe narośla . Wyglądają dokładnie tak jak opisała liska w jednym z wątków o różach http://forumogrodnicze.info/viewtopic.p ... 6&start=28 . Wczoraj widziałam to na innej różyczce, ale zignorowałam. Dziś dopiero pomyślałam, że coś jest nie tak skoro to widzę po raz drugi na innej róży w zupełnie innej części ogrodu. Róże są z Rosarium i kupiłam je jesienią 2007 roku. Poradźcie co zrobić, wyrzucić te róże? Czy obciąć to paskudztwo i czekać . Liska pisała, że to coś groźnego. Mam sporo młodych róż i teraz się obawiam o nie. Jak zwykle liczę na Waszą pomoc.
Chciałbym ustosunkowac się do powyższej wypowiedzi. W naszej szkółce nie jest możliwa sprzedaż róż zarażonych guzowatością korzeni - zwłaszcza, że róże kupowane były jesienią 2007 roku, a objawy tej choroby znaleziono w tym roku.
Zwalczaniu chorób i szkodników róż poświęcamy dużo czasu i przeznaczamy na ten cel znaczne środki. Nie zakładamy szkółki dwukrotnie na tym samym polu, a ziemia, na której sadzimy podkładki róż jest badana na obecność nicieni i innych patogenów.
W ciągu całego cyklu uprawy, przeprowadzanych jest kilka kontroli z PIORIN - Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa, na obecność chorób, w tym także guzowatości korzeni.
Jesienią przeprowadzane jest dodatkowo badanie korzeni róż. Badania te mają istotne znaczenie również ze względu na przepisy fitosanitarne innych panstw, do których eksportujemy nasze róże.
Nigdy dotąd nie stwierdzono w naszej szkółce występowania guzowatości korzeni.
Prawdopodobnie ziemia, na której sadziła Pani róże była zakażona bakteriami, wywołującymi guzowatość korzeni, może rosły tam kiedyś drzewa owocowe albo inne rośliny będące nosicielami bakterii Agrobacterium tumefaciens.
Ponadto, również obecność nicieni w glebie, może powodować występowanie guzełkowatych tworów na korzeniach.
Pozdrawiam,
Adam Chodun, Rosarium
Pozwoliłam sobie wkleić ten post także tu,
by zwrócić Waszą uwagę na ilość kontroli przy produkcji róż licencyjnych, exportowych.