O jejku! Ilu gości!
Witajcie po przerwie!
Dziękuję Izo, Aniu za życzenia! Serdecznie odwzajemniam!
Tak, tak po świetach, a ja od przed-świąt, dziś dopiero byłam na działce...
Prawie jej nie poznałam...! Irysy botaniczne przekwitły, nawet ich nie widziałam...
Ale za to już ciepło, więc mam fotki i coś udało mi się zrobić.
Po pierwsze - pierwsze podlewanie! Uwielbiam szmer wody, wodny pył, i to, jak widać tęczę pod światło. Jedynie groza zwolnienia lekarskiego powstrzymała mnie od zdjęcia kaloszy i moczenia stóp. Poczekam do maja. Kciuk mnie boli od ściskania węża, bo oczywiście nie mogę w domu znależć tej nakładki, sterującej strumieniem...
Dziś mówili, że bedzie zimno i deszcz. Więc wzięłam tylko jedna kanapkę, pół termosu herbaty...Rano wiało. Gdy przyszłam na działkę było tak, jak zostawiłam bojąc się powodzi:
Ledwie dowiozłam wielkie bryły paproci...Oranio, dziękuję! Już wsadzone! Gdy minęły mi "mroczki" przed oczami..dotarło do mnie ile roślin rozkwitło!
To są tulipany od sąsiadki, z cebulek przybyszowych...Zakwitło więcej niż z tych kupionych...
Więc zwiedzałam działkę, jak nieznaną zupełnie...Dziwiłam się, że tak ...beze mnie natura sama z małych cebulek sparwia, że tak cudnie rozkwitają...To mnie ucieszyło, że nie muszę się co dzień martwić o rośliny. To zupełnie inaczej niż te w mieszkaniu...zdane na nas.
Postanowiłam zakończyć sprawę tarasu, skoro minęło zagrożenie powodziowe...
Zasypałam go ziemią i wyrównałam, jest stabilny i cieszę się, że jakkolwiek wytrzyma mniej, to na ten rok jest w porządku. Jeszcze rozbabrane kafle, ale teraz wygląda to mniej więcej tak:
Po uporaniu się z kaflami, trzeba było urządzić dalsze, omijające drzewa ścieżki, aby nie ucinać gałęzi, która zawsze trafiała mnie w oko.
Postanowiłam powtórzyć motyw ściżki półokrągłej.
Wraz z tarasem widok:
Jak na moje wizje z zeszłego roku, to przeszło moje oczekiwania. Od razu zrobił się jakiś porządek, i tak gościnnie... Miałam już naprawdę dość rozwalonych kafli, dzwigania, gliny w butach...Teraz mam nadzieję przede mną leżak...i drzemki w półcieniu..
Poza tym, przed domkiem jednak ostatecznie bedzie ogródek ziołowy...Ze starego korzenia będą promienne ścieżki z cegiełek i desek, na wzór koła od wozu...
Najgorsze jest o, że to co wysiałam przed Świętami, niemal nie wzeszło, bo nie podlałam, a było b.sucho. Mam nadzieję, że jak dziś podlałam, to nasionka jeszcze się obudzą...? marchewka, rzodkiewka. Tylko sałata wychodzi...po listeczku...