Rdest Auberta ( Fallopia )

Ole! · Post » 28 sie 2008, o 17:08

Jeśli wetkniesz 5 cm pęd rdestu do ziemi i podlejesz to podejrzewam że też przeżyje

on jest bardzo odporny, nawet za bardzo czasem...

U mnie przezimował w plastikowej doniczce o średnicy 7 cm stojąc na tarasie, przypadkowo zapomniany i bez żadnego przykrycia.

rivendel · Post » 1 wrz 2008, o 19:12

a ja powrócę do tematu...Mam nasiona rdestówki właśnie, czy mogę wysiać bezpośrednio do gruntu??

Sypki · Post » 7 wrz 2008, o 08:58

Ja proponuje jeden rdest na twoj garaz a z nasionami to siej w doniczki przynajmniej spróboj......

dorotka28 · Post » 11 mar 2009, o 20:08

W zeszłym roku na przedwiośniu kupiłam sadzonkę ok. 70 cm rdestu, mam spory odcinek metalowego płotu graniczącego z ulicą i chciałam szybko osłonić się od przypadkowych gapiów. Owinęłam koniec pnącza na metalowej kracie wierząc, że zacznie rosnąć jak szalony praktycznie od razu. Jednak rósł marnie, w końcu usechł. Może metalowe ogrodzenie nie jest dla niego dobre? Wszystkie fotki jakie widzę to na drewnie bądź ścianie się wspina...

aleksandra2323 · Post » 11 mar 2009, o 20:38

Mój rdest kupiony w ostatnie lato jako 80 cm sadzonka obrósł metalowe ogrodzenie o wysokości 2 m. i to z zapasem. Ogrodzenie to takie metalowe, pomalowane rurki, gleba - glina.

Agdula · Post » 17 mar 2009, o 23:16

dorotka28 pisze:W zeszłym roku na przedwiośniu kupiłam sadzonkę ok. 70 cm rdestu, mam spory odcinek metalowego płotu graniczącego z ulicą i chciałam szybko osłonić się od przypadkowych gapiów. Owinęłam koniec pnącza na metalowej kracie wierząc, że zacznie rosnąć jak szalony praktycznie od razu. Jednak rósł marnie, w końcu usechł. Może metalowe ogrodzenie nie jest dla niego dobre? Wszystkie fotki jakie widzę to na drewnie bądź ścianie się wspina...

A może go nie podlewałaś?

Chociaż ja kiedyś też jeden posadziłam i nie specjalnie mi rósł, potem go wykopałam.
Ale w zeszłym roku posadziłam, w innym miejscu, podlewałam mocno (było gorące lato) i potraktowałam jeszcze azofoską. Zaczął rosnąć jak oszalały.

atka1966 · Post » 18 mar 2009, o 20:29

Witam miłośników "Auberta"
ja się zakochałam w nim rok temu, po tym jak z kiepską miną powątpiewania w sukces posadziłam w kwietniu suche i połamane patyki tego (jak sie później okazało - cudeńka) a po kilku tygodniach miałam już metrowe przyrosty

ale to było tylko tak "na próbę"
w tym roku chcę sie odseparować od wścibskich sąsiadów więc posadzę jeszcze pare na płotku i z lubością będę patrzeć jak zarasta, hi hi ! jest to coś pociesznego, jak to się obserwuje :P
a oczywiście potem trzeba pilnować, żeby nie zaatakował nas na dobre... raz w tygodniu obrywam te pędy, które się zaczynają panoszyć za daleko

pozdrawiam serdecznie !
ata

Agdula · Post » 18 mar 2009, o 21:21

Ja też jestem w nim zakochana, chociaż wielu ludzi go krytukuje.

Tylko faktycznie trzeba go pilnować

atka1966 · Post » 18 mar 2009, o 21:49

pilnować, pilnować... jak każdego faceta, hi hi

to przecież taki nieusłuchany "Albercik" jak ja go nazywam

niesforny, panoszy się tu i tam bez pozwolenia, jak prawdziwy facet ! czasem ciężko nad nim zapanować, ale tylko troszkę cierpliwości i robi co chcemy...

a wtedy okazuje się, że może być całkiem subtelny !!!

selli7 · Post » 19 mar 2009, o 08:36

Nad swoim nie dałam rady zapanować, rósł u mnie na dobrej wilgotnej glebie z piętnaście lat, chyba dwa razy był odmładzany tzn. ścinany na wys.1,5 m do gołych patyków.W końcu stał się kością niezgody sąsiedzkiej (nawet policję kobieta wezwała), bo posadziła z drugiej strony świerki, które nieustannie 'dusił'.Musiałam zlikwidować , sama już siły nie miałam, po cięciu (co 2 tygodnie) rósł błyskawicznie, a od spodu liście z braku światła żółkły i zasychały, zasypywały trawnik całe lato, wiatr zanosił je nieustannie na taras

Rósł na wysokim, silnym trejażu drewnianym przymocowanym do betonowego ogrodzenia, ale ten szybko zbutwiał, pnącze tworzy w krótkim czasie gęstą plątaninę pędów, jest mało przewiewne

Rósł jak szalony, ale kwitł słabo

atka1966 · Post » 19 mar 2009, o 18:28

do Selli

cóż... może faktycznie był już "za stary" i rozpanoszył się za bardzo, może zbyt blisko sąsiedzkich drzew, że na nie właził... Ja obsadzam go na mojej "zagrodzie" takiej w kształcie litery U zrobionej z płotków bambusowych żeby sąsiedzi nie zaglądali mi w talerz. To jest działeczka ROD więc bardzo mała i mam blisko sąsiadów (niestety mają z tej samej strony werandę) Muszę się troszkę osłonić, a do tego właśnie najbardziej się nadaje "Albercik", a jak sie za bardzo rozrośnie to cóż... może też go będę radykalnie przycinać, albo zmienię całkowicie wizję swojego zacisza. Na razie pozwalam mu zapanować nad płotkiem

to jedyna szansa na odrobinę prywatności

Agdula · Post » 19 mar 2009, o 23:10

My na razie jesteśmy zachwyceni rdestem

..bo mamy młode okazy... ale kto wie co zrobimy za parę lat, kiedy inne rosliny urosną i nie trzeba będzie się zasłaniać.... hm.

A jak myślisz, dlaczego nie kwitł? Jestem ciekawa, bo mi się bardzo podoba właśnie jak kwitnie:)

atka1966 · Post » 20 mar 2009, o 18:37

Prawdę mówiąc... nie mam pojęcia dlaczego nie zakwitł wam ten "mały szplin" (to jego przezwisko) ja go posadziłam bez specjalnych względów glebowych, mam kiepską ziemię, piach i nic więcej...!
może dlatego, że nie myślałam wcale o tym, iż się przyjmie - zrobił mi na złość, ha ha ! posadziłam go w połowie kwietnia, na początku był dość nieśmiały, ale potem sie poczuł jak u siebie i zaczął kwitnąć, aż do przymrozków

sama byłam zdziwiona, bo jak już się z działki eksmitowałam (nocuję tam latem) na stałe do "domu zimowego" to dopiero zaczął być okazały i chociaż listki już opadały, kwiaty nadal były...
DZIWNE !!!
Może tak łatwo sie przyjął dlatego, że był urwany (czytaj - wycięty) ze starych już korzeni, a nie młodziutkie, z nasion... nie znam się za bardzo - jestem początkująca

w tym roku też zrobię podobny eksperyment, po świętach.
pozdrawiam !

teli · Post » 20 mar 2009, o 20:38

Rdest lubi słonko , do południa i najchetniej wtedy kwitnie

atka1966 · Post » 22 mar 2009, o 18:43

Fakt ! jak posadziłam od zachodu to przelazł przez płotek na drugą stronę