Dotarłam do domu przed południem i przeraził mnie widok ogrodu.

Trawy nie związane położyły się przygięte śniegiem. Na trawniku i rabatach ponad dwadzieścia kopców krecich.
Mimo śniegołapów, spadający z dachu śnieg połamał ulistnionego Chopina. Nadal trochę śniegu leży na rabatach blisko dachu.
Zrobiłam kilka zdjęć, a po obiedzie odpaliłam nożyce i wycięłam wszystkie prosa, trzcinniki i kilka seslerii. Miskanty podniosłam i związałam, bo nadal w dużej części zielone.
Jutro zabiorę się za różankę, przytnę połamane pędy i te, które mają liście.
Nie byłabym sobą, gdybym nie poeksperymentowała z gaurami.

We wrześniu pobierałam szczepki koleusów, więc urwałam kilka pędów gaury i ukorzeniałam w wodzie. Wykopałam też w październiku kilka malutkich siewek gaury różowej i posadziłam do doniczek. Również ukorzenione w wodzie wsadziłam do doniczek, miały mikro korzonki ale kilka przeżyło.
Małgosiu doniczkowe szafirki po kwitnieniu posadziłam, bez suszenia, na rabatę, więc pomyliły im się pory roku. Te trzy kwiatki nadal ładnie wyglądają, choć się nie rozwinęły. Pozostałe, mam nadzieję, zakwitną wiosną.
Beatko gaury mam od wiosny, zima zweryfikuje ich odporność.
Halszko, Florianie, Igo, Krysiu, Ewuniu, Olu, Aniu dziękuję za dobre słowo o chryzantemach i trawach.
Chryzantemę ze schodów zawiozłam do znajomych, poczeka do wiosny w piwnicy z daliami i wtedy posadzę do gruntu. Wszystkie, które sadzę do gruntu przeżywają zimę.
Trochę kolorów widać.
Irysy żyłkowane, krokusy, czosnki i narcyzy na słonecznych rabatach już poczuły wiosnę.
Jeszcze kolorowe liście wypatrzyłam.
W domu odmładzany zygokaktus otworzył jeden kwiat.
