Witajcie miłe koleżanki!
Od kilku dni tnę róże. Skończyłabym dzisiaj, ale co chwila padał deszcz i skutecznie mi przeszkadzał. Zostało mi dosłownie kilka sztuk. Mam nadzieję, że jutro uda się już skończyć. Róże dobrze przezimowały – dziwiłabym się gdyby było inaczej. Zimy praktycznie nie było. Cięłam dość mocno, żeby nadać im ładny pokrój, chociaż niektórym żadne cięcie nie pomoże. I tak rosną po swojemu. Najwięcej cięcia było przy tych największych. Wszystkie ciachnęłam o połowę. Część pędów usunęłam, bo zbytnio zagęszczały krzew i wzajemnie się kaleczyły. Szczególnie Teasing Georgia była mocno poharatana. Przy okazji cięcia oczyszczałam rabaty z chwastów, które jak zwykle rozpanoszyły się na całego.
Gnojówka końska już nastawiona, więc za jakieś dwa tygodnie będę zasilać wszystko co rośnie w ogrodzie. U nas od poniedziałku w prognozach przymrozki. Mam nadzieję, że nie będą zbyt duże i nie trzeba będzie robić docinki. Większość róż rozpoczęła wegetację i lada chwila wypuszczą listeczki. Jakiś większy mróz mógłby im zaszkodzić…

Wszystkie nowe różyczki, zarówno te kartonikowe, jak i te ze szkółek siedzą w donicach, w tunelu. Tydzień miałam pracowity, bo przerabiałam rabatę przed domem. Wykopałam wszystkie żurawki, które od razu podzieliłam. One pójdą na inną rabatę. Na miejsce żurawek przesadziłam kilka mniejszych róż z innej rabaty i jeszcze jedną nową – The Lady Gardener. Tam, gdzie rosły poprzednio nie były zupełnie widoczne. To mniejsze róże i powinny iść na przód rabaty, a nie chować się z tyłu. W ich miejsce pójdą zamówione większe Austinki. Zdjęcie przerobionej rabaty zrobię jutro i napiszę co tam obecnie rośnie.
Tęsknię bardzo za takimi widoczkami
Małgosiu-Pepsi, co by nie wyrosło z tych kartoników, to będę zadowolona. Oby te różyczki rosły zdrowe i silne. Po cichu liczę jednak, że chociaż połowa z zakupionych okaże się angielkami
Ja jestem odporna na kartoniki, ale mój M po raz pierwszy w życiu przyniósł takowy, bo mu ta róża na obrazku przypadła do gustu.
Coś takiego? Mój mąż nigdy by na to nie wpadł, żeby tak sam z siebie kupić jakąś różyczkę w kartoniku czy balocie
Gosiu-Misza, może Twoja Jubilee Celebration Cię zaskoczy i nie będzie miała takich wiotkich gałązek? Lady of Megginch ma cudne kwiaty, ale „trudny” pokrój. Trzeba ją będzie dobrze ciąć od początku, bo rośnie podobnie pokracznie jak Princess Alexandra of Kent. Scepter’d Isle i ja jestem ciekawa. Przyszła i do mnie, więc będziemy wzajemnie wymieniać się obserwacjami. Zaszalałam z różami i wciąż nie mam dość… Lady of Megginch też chyba w końcu zamówię. A co tam – raz się żyje

Jedna rabata już poszerzona. Teraz czeka w kolejce kolejna, ale to w czerwcu jak zakwitną kartonikowe róże. Wtedy zobaczę co to za damy do mnie trafiły i ostatecznie zdecyduję gdzie i jak je posadzić.
Marto, jak to miło, że o mnie pomyślałaś

Czy przy okazji wpadła Ci w oko jakaś róża? Może coś wypatrzyłaś ciekawego? Wiosna, to rzeczywiście najlepsza pora na zakupy różane
Już niedługo będziemy miały takie widoczki na wyciągnięcie ręki
