Witam w słoneczny poniedziałkowy poranek.
Wczoraj zanosiło się na burzę i upragniony deszcz ale znowu wszystko poszło bokiem. U nas nie spadła ani jedna kropelka a takie ciężkie chmury po niebie płynęły, niestety wiatr wszystko zepchnął na północny-wschód i rozwiał jakiekolwiek nadzieje na deszcz
.
Każdego dnia przybywa w ogrodzie coraz więcej rozkwitających krzaczków róż, to najpiękniejszy okres w moim ogrodzie, niestety kwiaty przekwitają w zastraszającym tempie. Najbardziej narażone na przypalenia są kwiaty w ciemnych barwach, te praktycznie tuż po rozwinięciu nadają się do ścięcia.
Najlepsze warunki mają te rosnące w półcieniu, chociaż rozkwitają później, to dłużej cieszą oczy pięknymi kwiatami.
Dawid, witam Cię i dziękuję za miłe słowa

, tak naprawdę nie wiem co tak u mnie hula w tej ziemi ale chyba pomalutku zastosowany środek przeciw gryzoniom się sprawdza. Nie chcę wykładać czegoś na powierzchni aby przez przypadek nie zatruć innych stworzeń w swoim ogrodzie. Staram się w miarę możliwości stosować jak najmniej chemii.
Jadziu, rzeczywiście zmobilizowałaś mnie do powrotu
Mam tych pnących w ogrodzie trochę i jestem przerażona ich rozmiarami, z każdym rokiem okazuje się, że co rusz któraś z sąsiadek jest do przesadzenia. Pytanie gdzie, bo miejsca z roku na rok coraz mniej a i pomysłów brakuje na relokację
Z sąsiedztwa Jenny Duval zabrałam już wspomnianą Aleksandrę, jedną z Comte de Chambord a ona nadal rozpycha się na boki.
Po kwitnieniu, w ubiegłym roku mocno ją przycięłam a ona nie daje za wygraną i zadziwia swoją żywotnością.
Mam nadzieję, że dla maluchów znajdziemy domki a Mała, bo tak ją nazwałam /jest bardzo drobniutka/ już z nami zostanie, oczywiście jak będzie chciała, nic na siłę, wszystko zależy od niej.
Niestety do domu wziąć jej nie mogę, bo nie polubili się z Gasparem, natomiast w ogrodzie ma dla siebie już uszykowane miejsca w którym może spokojnie zamieszkać.
Cieszę się, że masz już imię swojej nn-ki, zaś pozostałe szybko się zregenerują, Novalis to twarda sztuka

.
Też mam do identyfikacji kilka patyczków i czekam jak rozwiną swoje pączki.
Wandziu, fakt, kwitną cudnie w tym roku, niestety szybko też przekwitają. Harison's Yellow cieszył oczy zaledwie 2 tygodnie i to chyba przeszacowałam, Reine des Violettes praktycznie wszystkie kwiaty ma popalone to samo z Jenny Duvall i Louise Odier, zawsze okres kwitnienia miały około miesiąca, teraz kilka dni i się osypują a kwiaty nie nadają się do pokazania.
Najlepiej mają się róże rosnące w półcieniu i z dala od drzew i krzewów, te wytrzymują najdłużej.
W tym roku raczej na robactwo nie mogę narzekać, od 2-ch lat w kwietniu lub maju robimy jeden oprysk Mospilanem/przy okazji oprysku bukszpanów przed ćmą bukszpanową/, to praktycznie zabezpiecza róże, czasem pojawiają się jakieś paskudy ale w znacznie mniejszych ilościach.
Agnieszko, na razie wiemy tylko cenę za sterylizację, bagatela 300zł

. Za pobyt w szpitalu powiedzieli nam 20 zł za dobę ale nie dopytałam czy za kota czy za wszystkie
Koleżanka pokierowała nas by udać się do Wydziału Ochrony środowiska po refundację leczenia bezdomnych kotów, podobno mają jakieś środki na ten cel,
ale póki co musimy sami to ogarnąć

.
Wspomniałaś
Agnieszko o ścianie kwiatów to proszę, a to dopiero wstęp, z każdym dniem otwiera się coraz więcej pąków
Jadziu różyczki od Ciebie mają się coraz lepiej
To na razie tyle, zmykam do ogrodu, po południu wpadnę do Was z rewizytą

i może uda się zgrać aktualne zdjęcia z aparatu
