Artur to bardzo prawdopodobne. Niehartowane rozsady po wysadzeniu w taką pogodę mogą wyglądać jak zwiędłe. Tym bardziej, jeśli do gruntu poszły rano lub w południe i spędziły parę godzin w palącym słońcu oraz wysokiej temperaturze.
Trzeba podlać naprawdę obficie (nie po liściach) i powtarzać podlewanie nawet codziennie, dopóki się nie przyjmą. Można rozważyć ocienienie obciętymi gałązkami krzewów (pora cięcia forsycji ). Jeśli są zdrowe i nie zostały nadmiernie przesuszone, to dadzą radę. Faworyt znalezienie astrom stanowiska wolnego od patogenów grzybowych i zapobieganie im podczas deszczowej pogody bywa czasem dużym wyzwaniem.
Pomimo że od lat bardzo lubię astry ich uprawa powoli traci jakikolwiek sens.W tym roku sadzone na całkiem nowym miejscu gdzie wydawałoby się nie będzie patogenów praktycznie już dwa tygodnie po posadzeniu chorują i kolejne sadzonki wypadają,nawet teraz.
Serdecznie pozdrawiam. MK Żadną sztuką jest trwać i oczekiwać,lecz dawać nad miarę.Bruno/Ew. wg. Św. Mateusza 25, (31-46).
Faworyt nie mam pojęcia, co im szkodzi u Ciebie. Mam nadzieję, że teraz, w porze kwitnienia, na tej dużej działce zrobiło się kolorowo.
U mnie w tym roku tylko kilka roślinek, każdą cieszę się jak dziecko. Wyrosły tylko zwykłe, igiełkowe i karłowe. Peoniowych nie mam już drugi rok, widocznie kupiłam nasiona słabej jakości. O dziwo, w tym roku moje astry nie chorują. Zobaczymy, co będzie po deszczach.
Faworyt, pewnie gleba jest zbyt ciężka. Z mojego doświadczenia astry najlepiej rosną na przepuszczalnej piaszczystej glebie, natomiast nie tolerują gliny i generalnie gleb ciężkich, gromadzących dużo wody. Ja swoje wysiewam tam, gdzie mam największy piach, oczywiście dodaję trochę kompostu i popiołu drzewnego. Dopiero gdy siewki są duże, przesadzam na miejsce docelowe. Takie starsze radzą sobie lepiej z niekorzystnymi warunkami uprawy.
W tym roku wysiałam cztery odmiany, niestety bordowy igiełkowy nie wykiełkował wcale. Pozostałe trzy widać razem na pierwszej fotce. Ogólnie jestem zadowolona z astrów w tym sezonie, ale oczywiście tylko dlatego że pogoda sprzyjała i cały sierpień oraz pierwsza połowa września były stosunkowo suche. Teraz pada regularnie od dwóch tygodni i niestety marnie wyglądają. Z astrami niestety tak jest, że trzeba utrafić z pogodą. Nie każde lato im sprzyja.
Nie lubię hortensji, zimy i śniegu oraz pastelowych kolorów w ogrodzie.
Oglądając wczoraj zdjęcia sprzed 6-7 lat łanów zdrowych,wysokich roślin astrów aż zatęskniłem za takimi widokami.No niestety raczej nie będzie to do powtórzenia.Pomimo corocznej zmiany miejsca gdzie są sadzone choroby z roku na rok pożerają coraz więcej sadzonek.W tym roku to była garstka dosłownie.
Serdecznie pozdrawiam. MK Żadną sztuką jest trwać i oczekiwać,lecz dawać nad miarę.Bruno/Ew. wg. Św. Mateusza 25, (31-46).
Piękne astry .
nie do powtórzenia przez choroby grzybowe , przez to ,że rosną często w tym samym miejscu , czy przez to ,że "sorry ale mamy taki klimat ?"
no a SOR ?
Są preparaty grzybowe na choroby liści typu rdza i różne plamistości, niestety astry najczęściej łapią infekcje grzybowe korzeni, typu wertycylioza, a na nią niestety nie istnieje żaden preparat. Poza tym astry są podatne na choroby bakteryjne i wirusowe i tutaj też nie pomogą żadne środki ochrony roślin.
Nie lubię hortensji, zimy i śniegu oraz pastelowych kolorów w ogrodzie.
Dokładnie tak,główne utrapienie to choroby odglebowe,dlatego zalecany jest okres karencji co do sadzenia w tym samym miejscu.Ale i to już nie zdaje egzaminu.Za wschodnią granicą pryskają i podlewają swoimi samoróbkami,ale to temat nieaktualny.
Serdecznie pozdrawiam. MK Żadną sztuką jest trwać i oczekiwać,lecz dawać nad miarę.Bruno/Ew. wg. Św. Mateusza 25, (31-46).
Czym najlepiej zasilić popikowane ze dwa tygodnie sadzonki astrów?
Mam wrażenie że stoją w miejscu
Ziemia do siewu i pikowania
Chodzi mi bardziej o skład nawozu,
Czego by miało być więcej a czego mnie?
Myślałam o zielonym kristalinue,
Mam jeszcze czerwony, pomarańczowy żółty, jara mila kompleks ….
No i jak asterki ? Moje takie sobie, nasiona własne - zbiór z ubiegłego roku i wzeszły bardzo dobrze. Niestety, mimo, że w tym miejscu po czteroletniej przerwie, trochę chorują.
Eugenio, śliczne asterki ten rok jest wyjątkowo trudny, jeśli chodzi o choroby grzybowe na wszystkim.
Moje też trochę złapały, ale jest lepiej niż myślałam. Wszystkie niepewne usuwałam od razu, reszta pięknie kwitnie i cieszy oko. Po raz pierwszy od lat również tnę do syta i przynoszę do wazonu. Trochę je teraz częściej podlewam, bo susza straszliwą wprost, ale ciepło i słońce im odpowiadają