Witam
Od kilku dni codziennie ogród jest podlewany, na szczęście nie robię tego osobiście, wyręcza mnie natura
. Od razu widać różnicę, rośliny wreszcie odżyły i przybrały soczystą, zdrową zieleń, wiele zaczyna rozwijać swoje kwiaty.
Na szczęście nie są to ulewy, tylko delikatny deszcz, który doskonale nawilża ziemię, widać jednak jak ogromne są braki wody w ziemi, pod większymi krzewami i drzewami nadal ziemia sucha. Również sadząc nowe rośliny widać, że w głębszych jej warstwach nadal jest sucho.
Mam nadzieję, że prognozy się sprawdzą i jeszcze z tydzień popada, czego i Wam życzę, jeśli oczywiście też czekacie na deszcz.
Jadziu, ta krateczka to podjazd na posesję, zdecydowaliśmy się na takie ekologiczne rozwiązanie z uwagi na zatrzymanie jak największej ilości wody, która zawsze spływa do nas po ulewnych deszczach. Działka jest nisko położona a odwodnienie, które miasto nam zafundowało kilka lat temu nie nadąża z odprowadzaniem nadmiaru wody.
Zrezygnowaliśmy więc z kostki na rzecz betonowej kratki obsianej trawą jak i żwirowych ścieżek. Przy pierwszej ulewie zobaczymy czy takie rozwiązanie miało sens.
Bajazzo zawłaszczyła sobie dwa łuki i walczy z Variegatą o prymat, w tym roku muszę je przywołać do porządku. Harrison's Yellow słabo przyrasta ale też nie ma zbyt komfortowych warunków aby szaleć a ja nie bardzo mogę znaleźć dla niej nowe miejsce. Nie mniej jednak co roku kwitnie znacznie lepiej. Okazuje się, że mój ogród co roku się kurczy za sprawą takich potworków a takich troszkę mam u siebie

.
U mnie też od kilku dni pada, jestem przeszczęśliwa, że nie muszę biegać z konewką lub wężem. Tobie również życzę miłego tygodnia
Halinko To jest Harrison's Yellow, szczerze powiem, że nie wiem czy pachnie

. Rośnie w głębi rabaty a ja rzadko tam wchodzę z uwagi na gęstość posadzonych roślin

i konieczność przedzierania się przez tę gęstwinę. Teraz już przekwita ale w przyszłym roku sprawdzę z ciekawości i dam znać

. Oczywiście proszę się przypomnieć, z uwagi na mój wiek mogę zapomnieć
Kasiu moje różyczki też dopiero startują, wiele pozostaje nadal w pąkach. Powojniki jakoś słabo sobie u mnie radzą, nie bardzo chyba pasuje im moja ciężka ziemia. Co prawda ostatnio ciągle je przenoszę z miejsca na miejsce w poszukiwaniu najlepszego ale chyba to czas stracony. Chyba tylko Kaiser radzi sobie całkiem nieźle.
I troszkę czerwcowych fotek
Darcey Bussell, pięknie rozkrzewiona o cudownym, aksamitnym kolorze
Louise Odier, w poszukiwaniu słoneczka postanowiła wspiąć się dodatkowo na sosnę, zaradna różyczka
Jenny Duval jak zwykle szaleje, podpory nie dają rady, myślimy o czymś wyższym, aby opadające wiotkie pędy tworzyły jakby wyższą "fontannę", nie mam już gdzie przesadzać jej sąsiadek,
Bajazzo, też się rozpycha na wszystkie strony, ujarzmić ja trudno
A to 2-letnia, z patyczka wetkniętego do ziemi, bo szkoda było wyrzucić

Czeka na szybką zmianę miejsca.
Reine des Violettes jeszcze w pąkach
Eden Rose, róża kupiona w 2019 roku , jestem pełna zachwytu jaki zbudowała krzaczek przez tak krótki czas i jak jest obsypana pąkami.
I pomyśleć, że długo się zwlekałam z jej kupnem.
William Morris pierwszy zwiastun kwitnienia, chyba dość obfitego w tym sezonie, zobaczymy
Flammentanz również w tym sezonie nie zawiedzie, chociaż już samotnie na łukach. Towarzysząca F.Juranville chyba już nie odbije.
