Witajcie.
Tak jak obiecałem prowadzę swoje doświadczenie naukowe nadal.
Dziś podaję wszelkie newsy z tego projektu.
W sumie jestem zaskoczony w dwójnasób.
Po pierwsze obalam błędną teorię ludzi z YT!
Po drugie zapobiegam tym samym stracie czasu oraz wielu problemom jak gnicie i zamieranie siewek.
A więc, co ciekawego już zobaczyłem.
Ano okazuje się, że nagle, tak nagle

bo raptem w donicy z nasionami z wariantu NR.3 dziś widzę DWA WULKANY!
Nie udaje mi się tego na foto złapać, ale widać już zielone przez szczeliny!

Migdały wsadzone 20 lutego a więc 2 tygodnie, wsadzone bezpośrednio do donicy z ziemię po namoczeniu!
Informacja druga, od tygodnia sprawdzam i widzę migdały z wariantu NR.2 wsadzone do lodówki
Jest fajnie, bo mam kiełki, w zasadzie prawie każda pestka jest zdolna do kiełkowania, na kilku są już kiełki ALE..
Ale to są na razie małe kiełki i jednego migdała usuwam z tego pudełka( tego na którym widać strzępki pleśni), bo już drugi raz pleśń na nim mi się pojawia, jedną usunąłem z niego poprzednio. Usuwam, bo nie chcę mega inwazji grzyba na pozostałe siewki. Zrobiłem mu sekcję i on tez kiełkował!

Grzyb powierzchniowo tylko był na skórce, bo była ona lekko zraniona( widocznie przy rozłupywaniu się zadarła), ale pestka zdolna była i kiełkowała. Jednak zdecydowałem się na jej usunięcie.
Kiełki są małe i dopiero za miesiąc pewno się nadadzą do przesadzenia.
W donicy z posadzonymi wg. wariantu NR.1 migdałami NIC jak na razie, chociaż siedzą już miesiąc w ziemi w tym samym miejscu obok donicy z migdałami z wariantu NR.3. Oto foto
Zatem BZDURĄ jest to co twierdzą "szpece na YT i inni twierdząc że stratyfikacja migdała musi być w lodówce przez jakiś tam okres.Nie da się i nie potrzeba oszukiwać natury. To nie jest tak, że musi nasiono pod dostaniu się do gleby zostać namoczone i schłodzone aby wilgoć po woli wypłukała inhibitory hamujące wzrost zarodka.
Bo wcale nie jest ta kw przyrodzie!
Naprawdę nasiono opada i leży nawet w ziemi ale wcale nie musi być namoczone bo w kraju gdzie rośnie migdałowiec są często opady skąpe albo żadne o tej porze roku, gdy migdał dojrzewa.Nasiono zasusza się w skorupce i sobie leży.Nie ma też dużego chłodu a nawet może być ciepło.Ale na wiosnę pojawia się deszcz częściej, nasiono namaka i zaczyna kiełkować. Ot cała tajemnica.
Kładąc namoczone pestki do lodówki z plusową temperaturą robię mu "zimę" na siłę przez co jedynie spowalniam kiełkowanie i wzrost kiełku.Owszem, gdyby to by migdał w łupinie, to ten czas by się przydał może na namięknięcie skorupy aby się rozłożyła lub otworzyła. Jednak w przypadku pestek to jest jedynie strata czasu!
Mam miesiąc migdały w lodówce i ledwo kiełki są tu pół czasu mniej i dwa wulkany są a donicy, to oznacza, że pestki rosną , zobaczymy ile się ruszy z nich.
Druga kwestia- te migdały z lodówki gdy posadzę do ziemi to na pewno dostaną szoku termicznego. Dostaną też styku z patogenami grzybowymi z ziemi, nie wiem jak to się skończy, może zostać kiełek uszkodzony przy przekładaniu do ziemi i zacznie gnić lub grzybieć. Tego unikam wsadzając pestki do ziemi bezpośrednio jak w wariancie NR.3!
Wariant NR.4 na razie bez zmian i tak będzie do czerwca pewno. Więc na razie go pomijam.
Będę kontynuował eksperyment nadal i Wam to opisywał. Na pewno komuś jeszcze się to przyda poza mną.
A na koniec wrzucam foto doniczki z wariantu NR.3 bo jest ona z folią na wierzchu typu STRETCH w której są jedynie dziurki szpilką aby uniemożliwić ziemiórkom korzystanie z mojej uprawy. Do zdjęcia folią zdejmowałem.
A dziś 6-ty marca i już widać te dwa migdały.
Oto ich foto, bo troszkę ziemię odchyliłem z tych wulkanów!
