Witajcie!
Ktoś mi ukradł słoneczko i dzisiaj cały dzień z ciemnymi chmurami. Na szczęście deszcz nie padał, co mnie cieszy, bo ziemia na działce błotnista, co nie wróży dobrze siedzącym w niej cebulkom.
W związku z tym, co za oknami, nawet palcem nie chciało mi się ruszyć, wobec czego oddałam się lekturze, dzięki czemu dzień minął mi nadspodziewanie szybko.
Halszko - tylko jedna róża pokazała kwiat i jeden pączek, pozostałym już wcześniej wszystkie pąki ścięłam i kolejno rozwijają się w wazonie. Pamiętam taki sezon sprzed kilkunastu lat, że różane pąki ścinałam do wazonu w grudniu tuż przed świętami.
Coś niecoś jeszcze sobie kwitnie , ale to już raczej ich ostatnie podrygi, zapowiadają mróz i śnieg.

W sumie to nie mam nic przeciwko temu, wszak sezon już zamknęłam.
Ja przyjęłam taką zasadę, że jeśli ktoś się nie zaszczepił, nawet z rodziny, to nie otwieram przed nim drzwi mojego mieszkania.
Jedna z moich koleżanek miała wyznaczony termin operacji kolana, zostało jej już tylko pięć dni do zabiegu, ale musi czekać na kolejny odległy termin, bo okazała się bardzo gościnna i choć wiedziała, że jej siostra się nie zaszczepiła, przyjęła jej odwiedziny i zachorowała. Na szczęście choroba przebiegła dość lekko, w przeciwieństwie do siostry , która wylądowała w szpitalu.
Pozdrawiam wzajemnie i również życzę zdrówka.
Maryniu - coś tam jeszcze kwitnie resztkami kwiatuszków,ale nie ma co się łudzić,

idzie zima, sezon poza mną, zaczynam myśleć o zimowych wysiewach parapetowych.
Święta spędzają mi sen z powiek, tak bardzo bym chciała spotkać się z całą rodzinką przy wigilijnym stole.
Jednak, tak, masz rację. Byle zdrowym być i by wszyscy zdrowi byli, czego i Tobie życzę.
Krysiu - ten powojnik późno zakwita i zawsze dość długo kwitnie, niestety nie znam jego odmiany.
To nie jest tak, że na działkę już nie zajrzę, bo zajrzę niejeden raz.

M ma gołębie, toteż od czasu do czasu nawet zimą towarzyszę mu w wyprawie do jego podopiecznych,

choćby po to, by się dotlenić.
Dziękuję Ci serdecznie za dobre fluidy,

wzajemnie pozdrawiam i również życzę jak najwięcej słonecznych dni.
Martusiu - letnie, powiadasz?

Chciałabym, ale nic z tego, zima zbliża się wielkimi krokami, a że coś tam jeszcze kwitnie, to jeszcze zasługa dość łaskawego listopada.
Zdaje się, że tej zimy w półbutach nie przechodzisz.

Ja też jeszcze w takich biegam, ale ostatnio już mi na działce nogi z lekka zmarzły.
Nie pozwól zamknąć się w czterech ścianach, chociaż bałwana sobie ukulaj ze śniegu.
A zdrówka nigdy za dużo, niech więc Cię nie opuszcza.
Dorotko - u mnie wprawdzie nie pada, ale ciemne chmury nie zachęcają do wyjścia z domu, toteż cieszę się, że wczorajszy słoneczny dzień wykorzystałam na działkowe przyjemności.
Grudnika sobie kupiłam, własne ususzyłam latem

, gdy mieszkałam na działce. Mimo że były podlewane, nie wytrzymały rozstania.
Obawiam się, że zwartnice będą kwitły
schodami, póki co tylko cztery są gotowe, reszta jeszcze śpi, ale gdy tylko zakwitną, oczywiście zostaną sfotografowane.
Dziękuję i wzajemnie życzę Ci dobrego weekendu.
Jeszcze kilka obrazków z listopadowej działeczki.
Weekend przed nami. Niech upłynie Wam pod znakiem słoneczka i zdróweczka.
