Niedziela bardzo ładna, słoneczna, bezwietrzna. Z miłą chęcią wyszłam do ogrodu pospacerować. Pooglądałam na spokojnie rabatki, wypatrzyłam jeszcze kwitnące pojedyncze kwiaty, dosypałam słonecznika do karmników. Ciśnienie trochę podniosła mi wszędobylska gwiazdnica, wszędzie jej pełno, a doczytałam ostatnio, że nasionka mają zdolność kiełkowania nawet 68 lat 

 pozostawiony kawałeczek gałązki szybko się ukorzenia, w niskich temperaturach 2 st na plusie kwitnie i wiąże nasionka. Zrezygnowana wiem, że nigdy się jej nie pozbędę 
 
   
 
Zrobiłam bukiecik z moich wysuszonych roślin, nie znalazłam do tej pory na to czasu, jestem ciekawa jak długo moja Pusia pozwoli mu stać na stole.
Pytacie o okrywanie rododendronów i lawendy, odpowiedziałam w wątku Lucynki, postanowiłam część odpowiedzi skopiować i tu wklejam.
Zastanawiacie się dlaczego okrywam lawendę i rododendrony. Zawsze tak robię, u nas są mocne wiatry, duże mrozy przychodzą z zaskoczenia. Miałam raz taki rok, że z rododendronów zerwało włókninę i pąki kwiatowe przemroziło z kwitnienia nici. Nawet nie pomogło, że rankiem włókninę od nowa zamocowałam. Włókniny z powodu dość sporych krzaków nie jestem w stanie przywiązać więc jest bardzo mocno obłożona ciężkimi betonowymi kostkami, a i tak zdarza się, że wiatry coś mi z nich wysunie. Lawendę okrywam, rośnie ona wzdłuż wjazdu, a jak jest śnieg to właśnie w stronę rabatki zrzucam śnieg, ta ilość śniegu na pewno by ją mocno rozłożyła i rozłamała, a dzięki temu mocno przypięta włóknina trzyma lawendę w ryzach.
 
 
 
 Danusiu
Danusiu często zdjęcia na opakowaniu mijają się z prawdziwym wyglądem kwitnienia. Zdjęcie musi być piękne, kupujemy oczami, więc sprzedawca w ten sposób nas zachęca. I mnie zdażyło się być później rozczarowaną. Większość dalii kupowałam tu na forum. Tego roku kwitły pięknie, zachwycały kolorami, kształtem i ilością kwiatów. 
U nas wczoraj była paskudna pogoda, wiatr wiał, mżyło. Dziś słonecznie, przyjemnie, tylko dzień bardzo krótki już jest ciemno. Jak ja nie lubię wiatrów wiejących nocą, też nie śpię, wstaję bardzo zmęczona i zła.
Miłego tygodnia 
 
 
 
 
 
 Lucynko
Lucynko bardzo miło mi takie słowa czytać, dziękuję 

 Faktycznie dalii w poprzednich sezonach nie widziałaś. Powróciłam do nich po kilku latach przerwy, pierwsze kupiłam w zeszłym roku, ale one mnie rozczarowały, na 9 szt zakwitło jedynie 3 szt. W tym roku kupiłam od innego sprzedawcy. Zamówiłam 20 szt, tylko 10 szt przyszło zgodne z zamówieniem pozostałe dla mnie były zagadką, niespodzianką. Nie rozczarowałam się, byłam w pełni zadowolona 

 tak naprawdę tylko jedna okazała się kolorystycznie nie w moim guście, ale miała tak piękne oryginalne jeżykowate kwiaty, że jej to wybaczam 
 
 
Lucynko o okrywaniu roślin napisałam w Twoim wątku, wyżej wkleiłam tę odpowiedź. Mieszkam w zimniejszym rejonie, wolę zabezpieczyć. Azalii nie okrywam. 
Pożegnanie sezonu bardzo miłe, lubię te nasze spotkania, rozmów wiele, śmiechu jeszcze więcej.
Mam nadzieję, że rehabilitacja będzie regeneracją, jestem bardzo zadowolona, mój M również. Ładujemy akumulatory na nowy sezon. M był bardzo dużą pomocą, pracowaliśmy tego sezonu na cztery ręce. Jestem z Niego bardzo dumna 
 
 
 
 
 
 Marto
Marto jestem upartą babą, dopytywałam tu dziewczyn na forum co robią by mieć piękne dalie. Wszystkie informacje złożyłam i w końcu uzyskałam efekt. Moja marna ziemia wymaga sporych zabiegów.
Ten widok w warzywniku pięknych rządków najbardziej lubię, wszystko sieję, sadzę pod tzw sznurek. Lubię czas tworzenia grządek, później jak wszystko kiełkuje to cieszy.
Wiesz nie wiedziałam, że nawóz przyciąga szkodniki. Zakładałam warzywnik na ugorze, ileż ja dziadostwa miałam w ziemi, drutowce, pędraki i wiele innych robali. W pierwszym roku ziemniaki miałam z żywą wkładką w środku, a ja nie wiedziałam co to jest 

  Po pierwszym roku mocno warzywnik zwapnowałam, z każdym sezonem było mniej robali. Na początku przez dwa kolejne sezony kupowałam obornik. Jednej jesieni takie okropne dziadostwo rolnik mi przywiózł, bydlęcy a w nim mnóstwo nasion i śmieci jakieś plastiki, szmaty, potargane worki, oj mogłabym wymieniać. Facet rozrzucił gnój, zaorał ja nie wiedziałam co mam pod ziemią 

  Dopiero na wiosnę się okazało, zastanawiałam się przy plewieniu skąd ja mam takie chwasty, dopiero ktoś mi wytłumaczył, że krowa wszystkiego nie trawi. Na kilka lat przestałam kupować obornik, używałam nawozy sztuczne. Od 4 lat kupuję kurzeniec z fermy, to jest strzał w dziesiątkę. Moje piaski super się poprawiły, lepiej mi wszystko plonuje. Każdej jesieni dostaje ziemia fajne papu, furę kurzeńca.
Ziemniaki sadzimy ręcznie, wszystko przy nich robimy sami, ja mam przeważnie posadzonych 15 rządków, nie za długich. Jak jest udany sezon to mam wystarczająco ziemniaków.
Marto mam kilka rudbekii, nazw odmianowych nie znam, chyba jedna jest naga bardzo wysoka o pełnych kwiatach w Twoich stronach często ją sadzono przy płotach. Rudbekię trójdzielną, dwie rudbekie niższe może jedna to lśniąca, zobacz jak się pięknie rozrosła ma ok 60 cm wysokości
 
Rudbekia, która mi nie chce rosnąć ma inne kwiaty i jest niższa tak do 40 cm.
Czy poznajesz swojego zawilca, tak pięknie kwitł tego sezonu, ładnie się już rozrósł 
 
 
 
 
Napisałam wyżej dlaczego okrywam rododendrony i lawendę. Wczoraj podlewałam rododendrony, przed zabezpieczeniem zrobię to jeszcze dwa razy. Opuchlaki to przekleństwo, bardzo zniszczyły liście trzmielin, że się ich pozbyłam ( oczywiście trzmielin, nie opuchlaków) 
 
 
 
 
 
Miłego tygodnia życzę wszystkim.