Ja jestem po pierwszym roku mini uprawy eksperymentalnej pomidorów, więc wiedzę mam znikomą

Prawie cała z tego forum. A że nie lubię pasożytować, to podzielę się swoimi spostrzeżeniami. W zeszłym roku połowę wsadziłam w 10-litrowych wiadrach bez dna, aby mieć skalę porównawczą. Kilka razy chciałam je w trakcie sezonu wyciągać z tych wiader, gdy widziałam jak ładnie rosły w gruncie.
I gdyby nie mąż, pewnie bym to zrobiła
Potem ulewa wdarła mi się do tunelu i o dziwo te w wiadrach, rosnące kilka cm wyżej, nie zapadły na alternariozę. Nie wypadło żadne piętro owoców. Plon był podobny, ale gdyby nie ta ulewa, pomidory w wiadrach byłyby bez szans. Nie powtórzę.
Podlewanie do wiader było jednak dużo przyjemniejsze.
Dlatego w tym roku idę w tym kierunku. Aby ograniczyć ilość mokrej gleby do minimum i ograniczyć wilgotność, będę sadzić obok pomidorów litrowe butelki, uciętym dnem do góry, wkopane do połowy.
Mąż też wciągnął do środka swój eksperyment, zbiornik, do którego wlał tonę wody. Zapewnia, że to będzie doskonale stabilizować temperaturę. Znaczy w dzień pochłaniać ciepło, nocą oddawać. Pięć krzaków mniej do wsadzenia

Ale mu tłumaczę, że taki eksperyment jest nic nie wart, jeżeli nie ma się drugiego tunelu bez zbiornika, dla porównania. Szanse są...
Uwagi mile widziane, bo może już przerobiliście butelki i zbiorniki i nie polecacie???