Witajcie!
Ciepły, choć częściowo pochmurny wtorek przeznaczyłam na dalsze prace działkowe. Przez cały dzień coś robiłam, ale gdybym miała wyliczyć co, to miałabym problem.
Przede wszystkim umieściłam hortensję w wyznaczonym wcześniej miejscu i to była najważniejsza czynność.
Soniu - ta chryzantema to kawałek ogrodu Maski. Bardzo ją lubię.
Dzisiaj wiał dość silny wiatr, który fantastycznie osuszał i po "nasączonej gąbce" pozostało już tylko wspomnienie
W sprawie choroby ogrodowej powiem tak: rzeczywiście dopadła mnie
hortensjowość i bardzo żałuję, że działeczka mała, bo raczej więcej niż dwa egzemplarze na niej nie zagoszczą.

Przynajmniej na razie.
U mnie już trzy dni bezdeszczowe (odpukuję w niemalowane, by nie zapeszyć), dzięki czemu mogę na rabatach szaleć, tym bardziej, że zdrowie też nie przeszkadza. Dziękuję.
Danusiu - kochana, przecież ja Ci wysłałam dwa dzielżany, jeden z nich właśnie żółty.
U mnie zimowity dwa dni później wychyliły noski, a trzy dni później już rozkwitły po całości.
Nie zaglądam do ogrodniczych sklepów, by oczopląsu nie dostać.

Jakoś spokojniej jest przeglądać oferty w necie.
Motylki dopiero teraz się pokazały, wcześniej prawie ich nie było.
Dzień był zgodny z Twoim życzeniem, za co serdeczne dzięki.
Iguniu - ten dzielżan nie jest czysto żółty, w sumie to ma kwiatki różniące się między sobą. Muszę zrobić kilka portrecików jego kwiatków, by pokazać, jak one się prezentują.
U mnie wcześniej też motylków prawie nie było widać, dopiero teraz dużo ich lata z kwiatka na kwiatek.
Cebulowych też jeszcze nie sadzę, za wcześnie. Będę to robiła dopiero w październiku.
A słoneczko teraz to istny raj na ziemi po tych długotrwałych ulewach.
Marysiu - niby za co Ty mnie przepraszasz, bo nie rozumiem?

Post przyszedł w jednym egzemplarzu.
To ja jestem lepsza, bo poszalałam i już mam wolne miejsca.
Wykopyrtnęłam trochę jednorocznych, które po ulewach
skapcanialy dokumentnie i miast zdobić, zaczęły szpecić rabaty.
Dzielżan mam w dwóch kolorach, wydawało mi się, że u Ciebie widziałam tylko w jednym
Słonecznik wyhodował się sam. Prawdopodobnie zasiał się z gołębim nawozem, a zimowity mocno pośpieszyły.
Co do hortensji, to wzięło mnie na nie, ale myślę już sobie odpuścić, bo one jednak sporo miejsca potrzebują.
Wszystkie dobre życzenia przyjmuję z radością i z całej dyszy odwzajemniam.
Gosiu - mnie akurat wiatr nie przeszkadza, w przeciwieństwie do deszczu, którego nie lubię w nadmiarze.
Kochana, jestem Ci ogromnie wdzięczna za zaproszenie

, jednak w tym roku raczej pozostanę przy necie. M jest wyjątkowo ostrożny, nawet z dziećmi spotykamy się wyłącznie na działce i w rozsądnych odległościach. Jedynie do W-wy pozwolił się wozić, choć też z zachowaniem pełnego dystansu (maseczki). Nie mam mu tego za złe, wiele już przeszedł pod względem chorobowym.
Mam nadzieję na lepszy rok następny, w końcu
przestępczy rok mamy co cztery lata.
Dobrej nocki. 