Witajcie!
Całe dni na działce, po powrocie nie chce mi się nawet odpalić kompa.
Dzisiaj wróciliśmy nieco wcześniej na prośbę sąsiadki, która potrzebuje pomocy, wobec tego postaram się choć trochę zaległości odrobić.
Nareszcie zabrałam się za
pylonkę. 3/4 działki oczyściłam z chwastów, na jutro zostało malutko. Dobrze się pracowało, dzięki temu, że nie było gorąco. Jeszcze jutro ma być chłodniej, a od piątku wracają upały, to ja wrócę do lektury.
Jagusiu - tawułka kwitnie niezbyt długo, tak ze trzy tygodnie, po przekwitnięciu ścinam brzydkie kwiatostany i aż do późnej jesieni pozostają zieloniutkie liście, które na zimę usychają.
U Ciebie i leje, i grzmi, i gradem sypnęło, a ja podlewam działkę.

Od czasu do czasu jakiś deszczyk przeleci, ale niedostatecznie nawadnia ziemię i rośliny mdleją nawet przy 22 stopniach.
Moje pranie zawsze tylko w mieszkaniu musi być suszone, nawet gdy pogoda przychylna, a pamiętam z domu rodzinnego, jak pięknie pachniała pościel wysuszona na powietrzu.
Z komarami istny horror, na szczęście za moją krwią one nie przepadają, ale samo ich łażenie po ciele doprowadza mnie do szału.
Maryniu - uwierzę, uwierzę! U mnie wprawdzie jeżówki zakwitają po kolei, ale inne roślinki zachowują się co najmniej dziwnie.
Na szczęście moje lilie przeżyły, jednak kilka w ogóle nie ma pąków i tak się zastanawiam, czy ich nie wykopać i wsadzić w inne miejsca...
Te, które kwitną, rzeczywiście sieją aromat, który najbardziej odczuwalny jest o zachodzie słońca

, dlatego też późno wracamy z działki.
Marysiu - nie będę narzekała, skoro tak mi nakazałaś, ale pozwól, że czasami sobie pomarudzę.
Aktualnie dobrą robotę robią lilie, zwłaszcza drzewiaste, które z daleka widać, bo niemal dorównują wzrostem drzewom owocowym. Trochę przesadziłam, ale zmierzyłam się z nimi i one przerosły mnie o 70 cm.
Mam nadzieję, że już zakończyły się te uciążliwe opady u Ciebie, korzystaj więc ze słonecznych kąpieli i ciesz się kwitnącym ogrodem.
Danusiu - gazanie powinny kwitnąć już z miesiąc, wszak siałam je w lutym, a one takie jakieś niemrawe. Jeszcze nie wszystkie pokazały kwiaty.
Pajączek to prezent od sąsiadki, sadzonka już miała pączki. Dostałam od niej jeszcze trzy inne, ale tylko dwa jeszcze z pąkami.
Gosiu - mnie ogarnia zniechęcenie na widok warzyw i owoców, które albo są byle jakie, albo jest ich malutko, albo giną bezpowrotnie jak np. koperek. Do tego grasujące mięczaki i wściekłe komary. A w uzupełnieniu ciągle coś nowego ze zdrowiem M.
Kwiaty są, ale jakoś tak rzadko kwitną i w związku z tym są mało widoczne, chociaż teraz lilie robią wrażenie, przyciągając wzrok.
Soniu - gdyby jeszcze te karłowe astry były nieco większe... Są taki niziutkie, że ledwo je widać.
Biała jarzmianka strasznie sieje się po całej działce, tworząc olbrzymie kępy, które muszę likwidować, bo tylko jarzmiankę bym miała. Problemu ze zbytem nie mam, sąsiadki przygarniają z radością.
Kilka lilii sieje aromat po okolicy, nawet sąsiedzi cieszą się ich zapachami.
Masz rację, lekkie ochłodzenie sprzyja fizycznemu wysiłkowi, a malinki dodają sił.

Niestety te już się kończą, ale następne za kilka dni zaczną owocować.
Zajrzałam do Ciebie i wiem już, że wstawione zdjęcia są widoczne

, będę więc podziwiała Twoje śliczne roślinki jutro-pojutrze...
Wstawię kilka fotek, a do Was zajrzę jutro - pojutrze... Dobrej nocy.
