Cały tydzień planowalam, że w sobotę na mur beton zasadzę rozsady, po pracy wystartowałam więc na działkę tradycyjnie zabierając znajomą dla ochrony.
Ledwo poszłyśmy - deszcz. Pierw więc siedziałysmy i czekaliśmy jak przejdzie, A potem znajoma zaczęła kusić, że jak już tak schudłam (A udało mi się z trudem zrzucić 12 kg) A i tak siedzimy to może by tak pizzę zamówić, posiedzimy, zjemy, deszcz przejdzie i porobimy.
Zamówiłyśmy.
Zjadłyśmy.
Posiedziałyśmy.
Deszcz przeszedł.
Nawet zdążył kilka razy jeszcze wrócić i przejść.
A my NIC NIE ZROBIŁYŚMY

No to już jest fenomen.

A nie , przepraszam. Zrobiłam kilka zdjęć












Nawet kwietnie.
W kwiatowej grządce znów przeleciał mi kret czy nornik, w kazdym razie mi powybijał nad ziemię doniczki z cebulkami ale nie udało się mu ich zjeść i wyrastają mi super czosnki przeróżne. Kocham te czosnki. No i anemony.
Niestety sporą część mi zniszczył. Bydle się wsciubiło tam gdzie miałam sadzonki od Dorotki i razem z obrzeżem wybił je na chodnik, nie wiem czy odżyją. W sumie to z moich ukoezenionych fajnie krzaczkow została 1 budlejka.
Podpilowal mi też hibiskus którego dostałam od sąsiadki i nic mi tam nie wyrasta co mnie dość martwi.
Plewię i planuję,ale pierw drobne prace.
W najbliższym czasie muszę podsypac trochę grządki ziemią kompostową , bo odkopałam się z kompostownikiem i wreszcie przerzucilam całość.
To wystarczyło żeby się tył działki zrobił estetyczniejszy.
Wszystko nawet spoko wygląda.
I drzewka owocowe też zawiązały. Pigwa obsypana dorodnie . Na mojej papierówce zapowiada się urodzaj, nawet po podgryzieniu korzeni jakoś wrosła w ziemię i się przestała hustac.
Niestety jabłoń od sąsiadki też w tym roku zdrowo i dużo owoców.

Rok temu już sobie ogarnęłam tam teren i robię porzeczkowy zakątek, jak mi to zepsują spadające jabłka to się załamię.
Aronia w tym roku słabo ale to dlatego że ją mocno przycięłam i same nowe pędy .
Wiśnię też przycięłam więc też gorzej jak rok temu ale za to zrobił się jej fajny pokrój i jest mała niska i estetyczna.
Winogrona nie przycięłam i mam byle co. Znów się rozhulalo i co gorsza przemarzło. Nie wiem czy jeszcze nie zrobić tego, jak myślicie?
W warzywniku jeszcze posucha, na razie kopie i nawiążę, ale już najwyższy czas wsadzić tam rozsady i coś powysiewać.
Jeśli się uda i będę tam chodzić z taką częstotliwością jak teraz to się śmiało odrobię. O ile nie będę leniwa
