Witajcie!
Wczoraj wróciliśmy z działki po całym dniu tylko na chwilę, bo gdy sprawdziłam prognozę pogody, zrobiliśmy w tył zwrot, ponieważ wysadziłam już wszystkie gazanie, część dalii i celozji oraz kobee. Trzeba było wszystko zabezpieczyć przed mrozem.
Dzisiaj powtórka, z tym że jeszcze przed opuszczeniem działki. Kiedy się to skończy? Tak zimnego maja nie przypominam sobie, a żyję na tym świecie już ponad siedemdziesiąt wiosen.
Wczoraj mieliśmy takiego gościa.
A dzisiaj taką gościówę.

Zbyt blisko podeszłam i gościówa zwinęła się w kłębuszek.
Maryniu - u mnie ani dzisiaj, ani wczoraj termometr nie pokazał więcej niż 12*, a zimny wiatr nawet w pełnym słońcu znacznie obniżał temperaturę odczuwalną. Mam dość ubierania się na cebulkę, marzy mi się lekkość poruszania po działeczce.
Drogie u Ciebie sadzonki porów, u nas po 20gr. Mam nadzieję, że fasolka Ci nie zmarzła. Może nie miałaś przymrozków, niech więc wszystko pięknie Ci rośnie i dojrzewa.
Serdeczności przytulam i odwzajemniam.
Aniu - to jest piwonia lekarska, tzw. 'majowa', wszystkie pozostałe dopiero pąki zawiązują i trzeba będzie na kwiaty poczekać. Natomiast orlików mam tyle co kot napłakał, prawie wszystkie wyschły.
Kotki lubią słoneczko i wylegiwanie się pod jego ciepłymi promieniami to dla nich sama radość.
Dziękuję za ciepłe słowa pod adresem moich kwiatków, a pozdrówki przyjmuję i odwzajemniam.
Soniu - w tym roku wszystkie moje piwonie mają znacznie mniej pąków niż w latach ubiegłych, zapewne zimowa i przedwiosenna susza nieco im zaszkodziła.
Floks kanadyjski darowany z dobrego Soni

serduszka nie może nie pokazać, na co go stać.
Ja też większość jednorocznych wysadziłam i okrywam w obawie o zmrożenie roślinek, z pomidorami jeszcze się wstrzymuję, podobnie z sadzonkami fasolki, ogórków i cukinii.
Będę trzymała kciuki za twoje roślinki, by mróz ominął je szerokim łukiem.
Majeczko - kwitnie tylko piwonia majowa, pozostałe też dopiero pąki zawiązują.
Kochana, gdyby padał deszcz, nie marudziłabym, problem w tym, że nie pada tylko wiatr chmury po niebie gania, duje tak, że przewiewa do szpiku kości i nawet dzisiejsze słoneczko nie dało rady mnie rozgrzać.
Nawet Misi zimno, bo chętniej pod kocem się chowa, niż na łowy wychodzi.
Zdrowie przygarniam

Dziękuję i wzajemnie Wam go życzę.
Dorotko - w foliaku też mam posadzonych tylko dziesięć sztuk pomidorów, więcej nie dałam rady, bo każde wolne miejsce i każdy wolny kącik zajmują skrzynki z pomidorami, ogórkami, fasolkami i cukiniami czekającymi na wysadzenie do gruntu. Raczej do niedzieli nic się nie zmieni, ale czy następny tydzień będzie już ciepły?
Dzisiaj mimo naubierania się w kilka warstw odzieży marzłam na wietrze i uciekałam w zaciszne zakątki działki.
Iguniu - wilczomlecz białobrzegi da sobie radę. U mnie nasiało się go tyle, że chodzę i wyrywam nadmiar. Nic mu nie będzie, spokojnie możesz go zostawić, sam sobie poradzi.
Musisz jednak uważać, bo jest toksyczny dla dzieci i zwierząt. Po ścięciu wydziela 'mleczko' i to ono jest trujące. Zresztą zdaje się, że wszystkie wilczomlecze mają podobne właściwości. Natomiast nie jest mi wiadomo, czy i ewentualnie jakie szkodniki odstrasza. Lubię go, bo jest bardzo ozdobną rośliną.
Moja działka jest tak położona, że wszystko później zakwita i dłużej kwitnie niż na działkach położonych wyżej. Tak więc nie jest tak, że mam kwitnienia wcześniejsze, raczej nieco późniejsze niż np. na lżejszych glebach.
Pięknie dziękuję za cieple słowa pod adresem moich kwiatuchów.
Alu - mnie czasami nawet nie chce się laptopa otworzyć, szczególnie gdy porządnie sobie gnaty wygimnastykuję na działce.
No to masz zajęcie z owijaniem pomidorków

, ja z kolei owijam kwiatki, którym nawet najlżejszy przymrozek może zaszkodzić. Pomidory czekają, ale jakoś tak wyciągają się w górę i krzaczki już nie są takie zgrabne jak były. Trudno, muszą jeszcze trochę poczekać.
Dziękuję w imieniu kwiatków, a życzenia przygarniam i odwzajemniam.
Jagusiu - całą
bylejaką zimę czekaliśmy na ciepłą wiosenkę, a mamy nieprzyjemny ziąb.
Powiem szczerze, że z dwojga złego lepszy maj zimny niż powodziowy. W Płocku też przeżyliśmy powódź , ale zimową, na szczęście nas bezpośrednio ona nie dotknęła, ale wszyscy angażowaliśmy się w pomoc dla tych, którym woda zabrała dobytek całego życia. To było strasznie smutne.

Znam ten ból, więc życzę Ci, byś nigdy więcej takiej traumy nie przeżywała.
U mnie jak dotąd mszyc nie było, a sprawdzam codziennie, bo różyczki już mają maleńkie pączki, które mszycom bardzo smakują.
Na dobranoc obrazek zza miedzy.
Iwonko - wybacz, proszę, ale już padam na twarz i Tobie odpowiem jutro.