Witam Mili Goście!
Mój stan się nie zmienia i tylko czasem na siłę mobilizuję się do działania tu lub w ogrodzie. W ogrodzie jak jest cieplej, a tu jak zima wraca

Najczęściej jednak albo podlewam moje rozsady, albo toczymy dyskusje z moim M, bo całkowicie ograniczone jazdy do sklepów spowodowały u niego permanentną nudę. Nie cieszy mnie to, bo jeżdżenie samochodem jest dla niego jest nie tylko gimnastyką dla umysłu, ale i ulubionym zajęciem. Poza tym przygnębiające wiadomości od córek, które siedzą bezczynnie i rozpatrują życie po..., wiadomości zza oceanu od mojego stałego korespondenta też nie są ani trochę krzepiące i wszystko to stanowi, że i ja zapadam się w sobie coraz bardziej.
Co prawda plątanie się po portalach czasem daje mi kopa i coś wymyślę, ale pogoda szybko weryfikuje moje zapędy. Zaczęłam wracać do mojego skalniaka i nawet znalazłam nieopodal szkółkę, która jest otwarta ...mało tego wozi zamówiony towar pod bramę posesji, ale mocny przymrozek i śnieg ostudziły chwilowo mój zapał.
Co rano widzę smętnie leżące główki wiosennych kwiatów leżące na rządkach i jeżeli się nie złamią to w dzień wracają do dawnego stanu. Poza tym mam zmartwienie! zrobiłam w miejscu dawnego wykopu grządkę z lekką glebą i posadziłam tam wiele nowo zakupionych roślin, ładnie się przed zimą przyjęły niektóre uprzyjemniały wczesną wiosnę, ale jednego poranka zauważyłam gigantyczną norę wykopaną na szczęście wśród mniej cennych roślin. Pomyślałam, że może jakiś średniej wielkości pies wszedł przed otwartą główną bramę, bo
młoda niestety ma brzydki zwyczaj nie zamykania jej za sobą. Naprawiłam rabatę i nawet przy pojawieniu się dziurki zrobionej przez nornicę założyłam trutkę zakryłam
opatrunkiem, rośliny kwitły i niby wszystko wróciło do dawnego stanu aż tu nagle dzisiaj dwie ogromne nory wykopane, a kwiatki niestety też ...kto mi kopie duże ukośne nory odrzucając rośliny już ukorzenione na bok? Jak to zabezpieczyć?
Kochana
Lucynko sporo czasu minęło od Twojego wpisu i wymieniałyśmy swoje uwagi na temat obecnego życia. Nie mniej jednak ja znowu zapadłam się w sobie, pewnie przez to ochłodzenie, bo nawet na moment nie wychodzę do pracy w ogrodzie. Boję się jak diabli zaziębienia, bo moje objawy mogą przypominać te których teraz wszyscy się obawiają.Nie siedzę co prawda bezczynnie ale tylko ogród i wysiłek na świeżym powietrzu jest dla mnie sposobem na obecne życie.
Mój/Twój pierwiosnek Rubin też jest wyrywny i dostał po nosie! parę pączków ususzone, ale jakieś żywe też są i na tą falę przymrozków nakryłam gałązką iglastą.
Nastały złe czasy dla lubi aktywnych ale co robić...siedzimy w domu!
Teraz najważniejsze jest zdrowie więc niech Wam dopisuje a reszta może jakoś wróci chociaż juz chyba nic nie będzie jak dawniej. Mocno całuje
Krysiu masz rację już nic nie będzie ja dawniej! ale najważniejsze żebyśmy zobaczyli światełko w tunelu...a w tunelu ciemno! Mnie nawet przeszła chęć nakrywania roślin prze nocami. Jedynie te co już widziałam uszkodzone po poprzednim przymrozku lekko okryłam. Zdrowia Krysiu i niech przynajmniej wróci ciepła wiosna
Iwonko może dlatego, że jednak jesteś w ciągłym ruchu to inaczej odbierasz obecną sytuację. Ja też w ramach rozruszania trochę posprzątałam (ale szybko mnie to znudziło) coś wymyślam w kuchni ale dla nas dwójki starszych ludzi to może się źle skończyć, bo oboje lubimy dobre rzeczy jeść

Dziewczyny zaszyły się w swoich norkach i młodzi raczej nas omijają ze względu bezpieczeństwa. Wkurzanie na wirusa kompletnie nic nie da więc jedynie wkurzam się na pogodę, bo jak jest jako tako ciepło to pomalutku można realizować się w nim, a jak wieje mroźny wiatr to tylko przemykam bo przeziębienie mi na nic nie potrzebne.
A wiesz ostatnio nawet myjąc ręce nagle zauważyłam, że przecież ja zawsze tak własnie myłam ręce. Albo mnie tak w dzieciństwie nauczyli albo to instynkt podpowiada takie dokładne mycie rąk
Dziękuję Iwonko i ja Was pozdrawiam życząc beztroskiej kolorowej wiosny, a nade wszystko zdrowia
Agnieszko grządka z tymi cukiereczkami rujnowana przez nieznanego sprawcę i najlepiej byłoby założyć fotopułapkę...muszę zorientować się w necie ile to kosztuje?
O iryskach napisałam u Ciebie

, ale gdyby ktoś czekał na odpowiedź to i tu podam, że kupiłam je w jesieni w Lilypolu, a nazywają się KATHERINE s GOLD.
Niestety już druga fala mrozów nocnych, która mnie bardzo wkurza bo i w dzień jest jak nie mroźno to wieje mroźny wiatr.
Igalo a niech go ...tak nam pokrzyżował tyle planów, tyle rzeczy dobrych miało się wydarzyć a pozostaje jedynie niepewność jutra. Uważaj na siebie
Martusiu ocieplenie na dzień, dwa a potem znowu pięć dni mroźnych wyczynów! To co się uczepiło płaszcza przeskakuje na kamizelkę i dalej ciągnie się za mną.
Myśli pozytywne często gasną jak przeczytam wiadomości od znajomych albo porozmawiam z najbliższymi telefonicznie i niby zagrzewam ich do optymizmu, ale jak odkładam telefon spływa na mnie ich nastrój. Nic tego na razie nie zmieni bardziej niż ciepła wiosna, bo na inne zmiany trudno szybko liczyć.
Z jednej strony wszelkie komunikatory pomagają ale z drugiej natłok raczej niedobrych informacji przygnębia...może lepiej byłoby nie wiedzieć?
Rozkręcająca się wiosna została przyduszona śniegiem i mrozem i to co ładne w wielu miejscach robi się brzydkie, dobrze że drzewa owocowe nie zdążyły zakwitnąć
Dziękuję Kochana za dobre życzenia i zrażaj nas tym optymizmem jak najczęściej
Kasiu sporo pisze i rozmawiam z ludźmi i wiem, że z nastrojem nie jest najlepiej ale liczę że wyjście na cały dzień do ogrodu wiele by zmieniło! Gorzej z wyjściem do sklepów na targi skąd zawsze wracało się z jakimiś roślinkami i dawało to wiosenną radość.
Karolinko dziwny ten mróz uszkodził kilka kwiatostanów przy gruncie, ale i w ciepłych miejscach różane przyrosty, a na otwartym polu nie

Wiosna niby wyrywna, ale w sumie przyjść nie chce.
Agnieszko Aguss szkoda Twoich drzewek, które
w ciepłym kraju się pospieszyły. Szkoda magnolii. U mnie pączki jeszcze zamknięte, ale niewiele im trzeba i jak zrobi się ciepło a potem znowu będzie powtórka mroźna to nawet owoców mieć nie będziemy

Ja też głównie opiekuję się rozsadami, bo cóż robić. Ty chociaż możesz malować

Ćwiczenie dłoni ma duże znaczenie. Trzymajcie się cieplutko i mocno ściskam
Lucynko czytałam Twój wpis i nawet miałam dać się skusić, ale było późno i padłam

Podglądam swoje zieloności i nawet jednego dnia zrobiłam kompletny porządek ...no prawie bo jeden pojemnik z pomidorkami schował się przede mną

Te za drzwiami oglądam co rano jak smętnie zwieszają łepki po ciężarem mrozu i żal mi ich. Na szczęście morelka jeszcze nie rozkwitła ale czy będą owoce to nie wiem, bo nie wiem ile jeszcze takich fali mrozu przed nami.
Dziękuję Kochana i trzymajmy się
Dorotko pogoda nas wręcz dobija, bo jakże byłoby inaczej gdyby buchnęła ciepła wiosna i pozwoliła na zapomnienie się w ogrodach, ile wiadomości nie dotarłoby do naszych uszu a jedynie śpiew ptaków...no i u mnie rozmowy budowlańców z ogrodu obok

Czekam na lepsze dni zarówno jedne i drugie, bo mnie bardzo brakuje spotkań z moimi córkami.
Tereniu od dawna pogoda jest naprzemienna, ale jak to było równomiernie dwa dni tak dwa dni tak to ok! ale jak zaczyna przeważać zimno i przymrozki to ja się buntuję

Ja też nie wychodzę na zimno, bo mam swoje przypadłości i wolę nie ryzykować. Na szczęście posiałam wiele i ciągle dosiewam więc pracy mi nie brakuje, ale brakuje coraz bardziej miejsca. Myślałam że wyniosę część do tunelu, ale i tam mróz zniszczył rozsadę sałaty, a rzodkiewki nie chciały wykiełkować. Przycięłam róże i nawet nieźle wyglądają ale martwi mnie że przyrosty te
zimowe zaczynają teraz usychać...dziwna ta wegetacja... Niech Cie słonko otuli swoim ciepłem
Gosiu dzięki za kciuki

czekam na to stałe ocieplenie, bo takie skoki temperatury nie przynoszą nic dobrego ani nam ani roślinom. Mnie też ani zimno ani wiatr nie przeszkadzał ale teraz wole nie kusić losu
To nie wina zimy tylko wirusów coraz to nowych
A w ogrodzie.. .kwitną żonkile, niestety moja łączka będzie miała niewiele kwiatów, a korony cesarskie nie mają żadnego pąka
Pierwiosnki dostały po noskach, ale kwitną
Te śnieżniki jakiś zwierz mi przekopał
moja grymaśna cieszynianka!
kury zapewniają nam dietę jajeczną i kogut do wymiany bo to pijak i żadnej z niego pociechy kury nie mają ...przynajmniej ja tego nie widzę!
A teraz dwa widoki z ogrodu
skalniak i grządka po borówkach. Przesadzone borówki widać się przyjęły, domek kaczek rozebrany, a ja ciągle myślę co tu będzie. Oczko chyba nie, bo ludzi do pomocy brak ale coś wymyślę... bo przyroda nie lubi pustki!
Dziękuję że myślicie o mnie i odwiedzacie wiejski ogród! Żal że spotkań w tym roku nie będzie, wysyłki też wstrzymane, ale niech ogrody niosą nam jak najwięcej radości i spełnienia!