Chętnie zamienię swoje przymrozki na deszcz
Pierwsze koty za płoty V
- marta64
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3243
- Od: 8 kwie 2018, o 19:35
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: podkarpacie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko, no to się wiosna u Ciebie rozpędziła, czosnki już mają pączki
Mam nadzieję, że moje jeszcze nie, zaraz pójdę zobaczyć! Śliczne krokusy z bzyczącymi gośćmi
a pierwiosnki pełne niczym maleńkie różyczki
Chętnie zamienię swoje przymrozki na deszcz
Chętnie zamienię swoje przymrozki na deszcz
Pozdrawiam! Marta
Ogród pod wierzbą 3
Ogród pod wierzbą 3
- Florian Silesia
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 2758
- Od: 3 lip 2016, o 19:56
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Jastrzębie-Zdrój
Re: Pierwsze koty za płoty V
Witaj po przerwie! Nie wierzę, że na działkę wpadasz tylko po to, by pracować. Przeczą temu doskonałe zdjęcia, które jednak wymagają przyłożenia się i cierpliwości. A robienie zdjęć to chyba przyjemność? 
- ewelkacha88
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 7990
- Od: 22 maja 2013, o 17:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: PODKARPACIE
Re: Pierwsze koty za płoty V
Witaj Iwonko
. Piękne zdjęcia
. Sporo pracy teraz na działkach a tu jak na złość epidemia
. Jak czytam Ty sobie radzisz
. My też jakoś sobie radzimy i musimy jakoś przetrwać ten trudny czas. Trzymaj się cieplutko i zdrowia życzę
.
- iwona0042
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 20148
- Od: 15 lis 2011, o 10:13
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Szczecin
Re: Pierwsze koty za płoty V
Witaj Iwonko pięknie już się robi
, zdjęcia śliczne, radosne
, już dobrze pracujesz widzę na działeczce, to fajnie, ja niewiele czasu spędzam ostatnio na działce i smutno mi, jednak działeczka to najlepsza obrona przed chorobami 
- ewarost
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 3367
- Od: 14 gru 2010, o 18:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Świętokrzyskie/Ponidzie
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko piękne fotki z bzyczkami... wszystkie zakosiłam
U mnie wczoraj zasypało więc sobie siedzę i czytam m.in. Twoje opowieści.
Niestety moje krokusy i żonkile dostały śniegiem po nosie i nieco je zmroziło więc na razie przerwa w wiośnie.
Tobie zdrówka w pracy i w domu i niech "Covid" cię omija szerokim łukiem
Niestety moje krokusy i żonkile dostały śniegiem po nosie i nieco je zmroziło więc na razie przerwa w wiośnie.
Tobie zdrówka w pracy i w domu i niech "Covid" cię omija szerokim łukiem
Rajsko,wiejsko,sielsko...II
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Pierwsze koty za płoty V
W końcu znalazłam więcej czasu na nadrobienie zaległości. Czytam Twoje opisy z ciekawością, uśmiechnę się co jakiś czas z myślą, babie to się przytrafia
ale jak nie komu, to tylko my kobiety mamy takie dziwne wpadki, chłopom nic takiego się nie może przytrafić, toż oni są nieskazitelni, myślący. Mają tylko siebie do oporządzenia, a my ciągle zabiegane, zapracowane.
Ponarzekałam, teraz czas na pochwały.
Łabędź cudnie ujęty, chyba liczył na jakiś kęsek chlebka przypłynął tak blisko brzegu. Z badylami to i ja mam problem, tyle się tego zbiera, że nie wiadomo co zrobić. Na małej działce kompostownik wszystkiego nie zmieści. Dobrze, że masz punkt blisko i jest gdzie wywieźć. U mnie sterta ściętych gałęzi róż czeka na pocięcie i danie na wywóz biodegradowalnych. Ale muszę iść zmienić umowę śmieciową, bo mam kompostowniki i wywóz takowych mi nie przysługuje, dopiero po dodatkowym opłaceniu.
Deszcz w naszych stronach bardzo potrzebny, także proszę mocno dmuchaj, aby chmurki się otworzyły nad nami, bo na razie bardzo marnie kapało, niby coś, ale szkoda że to widoczne tylko chwilkę, po włożeniu łopaty ziemia sucha.
Pozdrawiam serdecznie, szczególnie Twojego miłego sąsiada działkowego, kiedyś pisałaś u mnie- jak dobrze mieć sąsiada- to się potwierdza
Ponarzekałam, teraz czas na pochwały.
Łabędź cudnie ujęty, chyba liczył na jakiś kęsek chlebka przypłynął tak blisko brzegu. Z badylami to i ja mam problem, tyle się tego zbiera, że nie wiadomo co zrobić. Na małej działce kompostownik wszystkiego nie zmieści. Dobrze, że masz punkt blisko i jest gdzie wywieźć. U mnie sterta ściętych gałęzi róż czeka na pocięcie i danie na wywóz biodegradowalnych. Ale muszę iść zmienić umowę śmieciową, bo mam kompostowniki i wywóz takowych mi nie przysługuje, dopiero po dodatkowym opłaceniu.
Deszcz w naszych stronach bardzo potrzebny, także proszę mocno dmuchaj, aby chmurki się otworzyły nad nami, bo na razie bardzo marnie kapało, niby coś, ale szkoda że to widoczne tylko chwilkę, po włożeniu łopaty ziemia sucha.
Pozdrawiam serdecznie, szczególnie Twojego miłego sąsiada działkowego, kiedyś pisałaś u mnie- jak dobrze mieć sąsiada- to się potwierdza
- Maska
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 42394
- Od: 19 lut 2012, o 19:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko wybacz musiałam mieć jakiś gorszy dzień skoro robiłam takie wyrzuty, a miewam takie nastroje ostatnio! Chyba za dużo czasu spędzam w domu, a to przez przymrozki i koszmarne wiatry potęgujące te mrozki. Dziękuję, że przypomniałaś o rutewce bo...ja zapomniałam
Zrobię sadzonkę, ale wyślę pewnie jak minął obostrzenia. Cudne zdjęcia robisz...pewnie się powtarzam, ale to z wystającą dupką z krokusa jest urocze
Dobrze, że dostajesz takie dary w postaci wolnych dni i to nie na wyspanie ale na zresetowanie. Nie wiem jak będzie teraz z taką jazdą na działkę skoro jest zaostrzenie przepisów
Pozdrawiam serdecznie i życzę zdrowia nieustająco Tobie i Twojej Rodzinie

- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 12202
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko zdjęcia jak zawsze piękne.
Chyba mamy takie same tulipany z różowym brzegiem liści.
Już masz tyle nowości, że włączył Ci się rozsądek w sklepie i nawet namowy M tego nie zmieniły.
Mnie się wyłączył, dwa spore zamówienia poczyniłam.
Masz szczeście do przygód w drodze na działkę. Już Cię widze, jak skaczesz przez płot. Sąsiad miałby ubaw, dobrze że miał drabinę.
Uważaj na siebie, dużo zdrowia.
Już masz tyle nowości, że włączył Ci się rozsądek w sklepie i nawet namowy M tego nie zmieniły.
Masz szczeście do przygód w drodze na działkę. Już Cię widze, jak skaczesz przez płot. Sąsiad miałby ubaw, dobrze że miał drabinę.
Uważaj na siebie, dużo zdrowia.
-
Iwonka1
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty V
Lucynko, na działkę jeżdżę rowerem, tak samo zresztą jak i do pracy. Dzięki temu kontaktu z człowiekiem nie mam żadnego, więc i ryzyko zarażenia prawie żadne. Staram się żyć w miarę normalnie, oczywiście nie udzielam się towarzysko, nie łażę po sklepach bez potrzeby, ale z ludźmi mam duży kontakt, chociażby poprzez pracę. Praca taka, że nawet jakbym chciała, to zdalnie jej nie wykonam i to nie chęć zarobku wygabnia mnie z domu. Oczywiście wiem, że nie to miałaś na myśli
To był taki piękny, słoneczny dzień i nareszcie i pszczoły tłumnie wyległy ku mojej uciesze
Wszędzie było ich pełno i zupełnie nie zwracały na mnie uwagi. Dzięki temu mogłam je obfocić z każdej możliwej strony.
Od poniedziałku zaczynam dwutygodniowy urlop i mam nadzieję, że działeczkę wyczyszczę na cacy. Chyba, żeby coś się spsuło z pogodą, to wtedy zadbam o wysiewy i zamiast działki wysprzątam mieszkanko.
Uważam Lucynko, jak tylko mogę, dziękuję

Danusiu, ależ każdy robi to co lubi
Ja do pracy dołączam odpoczynek, bo gdzieś muszę to robić, nie dam rady pracować bez przerwy. A czytać książkę na działce wprost uwielbiam, żeby jej nie dźwigać na czas działkowania przerzuciłam się na czytnik, chociaż na co dzień zdecydydowanie wolę kontakt z książką papierową. W tej kwestii jestem tradycjonalistką.
Trzmiele są tłuściutkie, ale tylko sprawiają wrażenie takich nieporadnych. Jednak jakoś nigdy nie podejrzewam ich i o chęć użądlenia, a przecież jak nabardziej są wyposażone w broń rażącą

Anido, to czasami musi wygladać śmiesznie
, jak się tak z natężeniem w coś wpatruję, zamieram w bezruchu, albo lecę za motylem. Niejednokrotnie wypinam nadające się do tego części ciała, a nawet jak wymaga tego sytuacja, to i kładę się na ziemi. Moi sąsiedzi już do tego przywykli, ale poczatkowo wzbudzałam żywe zainteresowanie

Jadziu, łabądek już od kilku dni pływał samotnie po rzece, może szukał partnerki? Mam nadzieje, że poszukiwania zakończyły się powodzeniem, bo od kilku dni go nie widzę. Na pewno tak było, bo jak kilka dni temu jechałam rano do pracy, to nad moją głową przeleciały dwa łabędzie, to na pewno były właśnie one
Tym razem pszczół było do wyboru, do koloru, nic tylko wybierać modelkę
Poczuły ciepło i tłumnie kręciły się przy krokusach, a ja korzystałam ile mogłam.
A mnie się już tak chce pogrzebać w ziemi, że ciągle padający deszcz działa mi na nerwy. Co prawda jak na razie prognozy się nie sprawdziły i nie spadła ani jedna kropla, zrobiło się za to zimno. Co z tego, że słonecznie, kiedy wszystko grabieje z zimna?
Zawsze mam wrażenie, że stanowczo za dużo piszę, ale ja nie umiem inaczej

Dorotko, ja chyba naprawdę muszę zacząć mniej pisać, skoro nie możecie temu podołać
Miałam Ci napisać, żebyś pominęła tekst, a obejrzała tylko zdjęcia, ale skoro już przeczytałaś, to już przysłowiowa musztarda po obiedzie
Skoro to tylko nam, kobietom, przydarzają się takie rzeczy, to jednak faceci muszą mieć strasznie nudne życie. Dobrze w takim razie, że w udziale przypadła mi inna rola
Łabędź pływał po rzece i właściwie to cały czas kręcił się przy brzegu. Nic niestety dla niego nie miałam, to musiał obejść się smakiem.
W kompostowniku miałam stosunkowo niedużo śmieci, ale jak dorzuciłam tam całą górę suchych badyli, to miejsce skurczyło się do zera, albo może było go jeszcze mniej.
A wiesz, że pomyślałam sobie wtedy o tym samym, kiedy sąsiad przyszedł do mnie z tą drabiną? I na dodatek wcale nie oczekiwał, że sama się tam wgrachlam, tylko sam przeszedł i sięgnął klucze
Mam nadzieję, że doczekałaś się deszczu, bo u mnie nie spadła na szczęście ani jedna z zapowiadanych kropli, a przecież gdzieś musiała wylądować. Cały czas jest ostatnio słonecznie, ale zrobiło się mroźno. Ale przynajmniej przyjemnie jest zerknąć za okno, a siewki korzystają z promieni do woli

Martusiu, tylko czosnki olbrzymie jak na razie pokazały pączki, reszta ma tylko pióropusze
Pierwiosnki jeszcze do niedawna wcale nie chciały ze mną współpracować, ale teraz się to zmieniło. Nawet te nowo kupione, o dziwo jakoś dają sobie radę.
W sumie gdybyś ktoś kazał mi wybierać, to też wybrałabym deszcz. Obawiam się jednak, że nikt nie będzie się nas pytać

Florek, oczywiście , że nie tylko pracuję, ale też dlatego mojej działce daleko do doskonałości. Często przyjeżdżam po nocnym dyżurze i wtedy większość dnia mija mi na czytaniu i podsypianiu. Wiadomo, że zawsze coś mnie podkusi i trochę pogrzebię, ale to tylko tak na pół gwizdka. A robienie zdjęć, to czysta przyjemność i temu zajęciu oddaję się bardzo chętnie
Od tego zaczynam każdy pobyt na działce i powracam co jakiś czas, bo przecież już w następnej chwili wszystko wygląda inaczej.

Ewelinko, nie pozostaje nam nic innego, jak sobie z tym poradzić. I obyśmy tylko dali sobie radę, bo jak podają, to jednak nie każdemu się udaje. Pracujemy z eMem oboje, tylko Filip siedzi w domu i to muszę przyznać, że nawet karnie. Miałam obawy, czy koledzy studenci, albo Magda nie będą chcieli się razem spotykać, ale nie. Najgorzej było właśnie z Magdą, tęsknią do siebie, ale rozumieją sytuację i każde siedzi u siebie w domu.
Za życzenia dziękuję, w obecnej sytuacji przydają się szczególnie

Iwonko, na działce jak dotychczas byłam zaledwie trzy razy, to i niewiele zdążyłam jeszcze zrobić. Bardzo liczę, że teraz podgonię, chociaż już miałam stracha, czy czasami ten wredny wirus nie uziemi mnie w domu
Na szczęście w pojedynkę mogę jeździć rowerem, a na działkach nawet jeśli ktoś jest, to przynajmniej kilkanaście metrów ode mnie. Już mi się chce okropnie pogrzebać trochę w ziemi, dlatego też wierzę, że Ci bez tego smutno

Ewuś, to może i dobrze, że nie mogłam pojechać na działkę i nie widziałam zmrożonych roślin? Już wystarczająco mnie zmartwił widok pozwieszanych ciemierników na balkonie
Korona strasznie zachłanna, coraz więcej ludzi zagarnia, zacieśnia krąg. Ciągle jednak liczę, że nas nie dopadnie. Dziękuję

Marysiu kochana, ależ ja tego nie odebrałam bynajmniej jako wyrzutu, ale jako zwykłe przekomarzanie
Z wysyłką nie ma się co spieszyć, bo jeszcze muszę się zorientować, czy przeżyła róża na konfiturę, bo jeszcze jej nie widzę, a w tamtym roku kilkukrotnie została ścięta przez kosiarkę. Na razie z ziemi sterczą tylko suche patyczki, ale ma jeszcze czas, będę ją obserwować
Trzmiele chyba są przekonane, że akurat tę część ciała mają niezwykle ponętną, bo mój dzisiejszy model też bez przerwy ją wypinał
Co do zaostrzenia przepisów, to samotna jazda rowerem jest jak najbardziej dopuszczalna. Wyraźnie było to powiedziane, a ja jadąc na działkę przy nikim się nie zatrzymuję, a na działce, nawet jeśli ktoś jest, to przynajmniej kilkanaście metrów ode mnie. W pierwszym momencie zrozumiałam to tak samo, jak i Ty i okropnie mnie to zmartwiło, ale na szczęście była to błędna interpretacja

Soniu, te tulipany kupiłam w ubiegłym roku, mam nawet przy nich nazwę, ale jeszcze jej jeszcze nie zapamiętałam. A zresztą nie wiem czy będę się starała, bo pewnie za rok, tak jak większość, już nie będzie kwitła
Ja z kolei widziałam u Ciebie takie prześliczne z jasnymi brzegami, cudne
Łażenie po płotach nie wychodzi mi najlepiej, chociaż kiedyś szło mi to dużo lepiej. Może gdybym miała inne buty to jakoś bym sobie poradziła, nawet próbowałam boso, ale tak było jeszcze gorzej
Z silną wolą nie do końca mi się udało. Byłam kilka dni temu w Obi i ciemierniki kosztowały połowę tego, co zapłaciłam za nie poprzednio. Chyba nie muszę mówić jak to się skończyło
?

Rower niestety w końcu musiałam oddać do naprawy. Na całe szczęście sezon rowerowy jeszcze się na dobre nie rozpoczął, to miałam go zrobionego w try-miga. EM ekspresowo znalazł i umówił serwis, a mi pozostało tylko zawieźć go na miejsce. Wszystko działo się w poniedziałek, a był to naprawdę zwariowany dzień
Rozpoczął się już w niedzielę wieczorem, bo to wtedy pojechałam na noc do pracy. Po dwunastu godzinach, zamiast przykładnie pojechać do domu na odpoczynek, to ja pojechałam do drugiej pracy. A tam prawdziwy armagedon
Pryncypał postanowił na jakiś czas zawiesić działalność i w związku z tym musiałam obdzwonić wszystkich pacjentów i przełożyć wizyty na maj. Dodatkowo mnóstwo osób dzwoniło z pytaniem, czy pracujemy normalnie. Na szczęście nikt się nie awanturował, każdy rozumiał sytuację, ale po kilku godzinach takich rozmów język zupełnie mi skołowaciał, co raczej mi się rzadko zdarza, bo co jak co, ale gadane to ja mam
Umęczona i nocą i dniem, nareszcie wracałam do domu, marzyłam już tylko o tym, żeby się położyć chociaż na chwilkę, ale niestety nie było mi to dane. W dobie telefonii komórkowej jesteśmy ciągle w czyimś zasięgu. W parku zamkowym namierzył mnie eM i cały w skowronkach powiadomił, że na dzisiaj załatwił mi serwisowanie roweru, muszę tylko tam pojechać i zostawić rower. Nie powiem, była to nader dobra wiadomość, ale byłam już okropnie zmęczona, a tutaj żadnych widoków na kawę ani na odpoczynek. Zajechałam tylko na chwilę do domu zostawić torby i pognałam dalej. Na miejscu sympatyczny młody chłopak rower obejrzał powiedział co i jak i umówiliśmy się na następny dzień na odbiór. Całe szczęście, że tak szybko, bo jak tu przeżyć urlop bez roweru?


To już teraz tylko w dwóch słowach, co się działo dzisiaj.
Z samiuśkiego rana uczyniłam lody orzechowe. Potem była kawa, mycie, pakowanie i wyjazd na działkę. Nie jadę teraz zbyt wcześnie, bo jednak dość długo utrzymuje się mrozek, tak więc na działce byłam dopiero po dziesiątej. W dalszym ciągu było zimno, założyłam na siebie kilka warstw ubrań i wyglądając w nich jak ludzik Michelin
ruszyłam na obchód swoich dóbr. Szczerze mówiąc po krokusach, których jeszcze tylko kilka kwitnie, nie ma nic kwitnącego na działce. Nie ma nic do obejrzenia, poza kilkoma maleństwami, ledwie widocznymi z poziomu dorosłego człowieka. Zamieniłam się więc w małego człowieczka i na kolanach uwieczniłam nieliczne kwitnienia. Próbowałam coś pogrzebać w ziemi, ale była tak lodowata, że porzuciłam ten pomysł. Zajęłam się więc cięciem róż, bo poprzednio tylko liznęłam temat. Ciągle w tyle głowy mi dzwoni, że może jeszcze powinnam się wstrzymać, ale co tam, zobaczymy jak na to zareagują. Muszę coś przecież robić, a pielić się nie da
Wypieliłam tylko kawalątek, tam gdzie pośród trawy i chwastów wypatrzyłam szabelki szafirków. Były tak zagłuszone, że chyba w tym roku nie zakwitną. W tamtym roku też nie pokazały kwiatów, może powinnam zmienić im miejsce?. Na działce byłam tylko ciut ponad trzy godziny i wracałam do domu. Dużą część drogi jadę w cieniu, a tam jednak utrzymuje się zimno, a przeziębienie, to ostatnia rzecz, na jaką miałabym ochotę. Jutro ma być cieplej, mam nadzieję, że dzisiaj niczego nie złapałam i będę mogła znowu pojechać na działkę
Jeszcze moje wysiewy i zmykam
cynie

pomidorki

różne takie

kobełki

I szalona dalia

Trzymajcie się ciepło i z dala od korony
PS. Chyba jednak nie udało mi się mniej napisać. A tak się starałam
To był taki piękny, słoneczny dzień i nareszcie i pszczoły tłumnie wyległy ku mojej uciesze
Wszędzie było ich pełno i zupełnie nie zwracały na mnie uwagi. Dzięki temu mogłam je obfocić z każdej możliwej strony. Od poniedziałku zaczynam dwutygodniowy urlop i mam nadzieję, że działeczkę wyczyszczę na cacy. Chyba, żeby coś się spsuło z pogodą, to wtedy zadbam o wysiewy i zamiast działki wysprzątam mieszkanko.
Uważam Lucynko, jak tylko mogę, dziękuję


Danusiu, ależ każdy robi to co lubi
Ja do pracy dołączam odpoczynek, bo gdzieś muszę to robić, nie dam rady pracować bez przerwy. A czytać książkę na działce wprost uwielbiam, żeby jej nie dźwigać na czas działkowania przerzuciłam się na czytnik, chociaż na co dzień zdecydydowanie wolę kontakt z książką papierową. W tej kwestii jestem tradycjonalistką.Trzmiele są tłuściutkie, ale tylko sprawiają wrażenie takich nieporadnych. Jednak jakoś nigdy nie podejrzewam ich i o chęć użądlenia, a przecież jak nabardziej są wyposażone w broń rażącą


Anido, to czasami musi wygladać śmiesznie
, jak się tak z natężeniem w coś wpatruję, zamieram w bezruchu, albo lecę za motylem. Niejednokrotnie wypinam nadające się do tego części ciała, a nawet jak wymaga tego sytuacja, to i kładę się na ziemi. Moi sąsiedzi już do tego przywykli, ale poczatkowo wzbudzałam żywe zainteresowanie

Jadziu, łabądek już od kilku dni pływał samotnie po rzece, może szukał partnerki? Mam nadzieje, że poszukiwania zakończyły się powodzeniem, bo od kilku dni go nie widzę. Na pewno tak było, bo jak kilka dni temu jechałam rano do pracy, to nad moją głową przeleciały dwa łabędzie, to na pewno były właśnie one
Tym razem pszczół było do wyboru, do koloru, nic tylko wybierać modelkę
Poczuły ciepło i tłumnie kręciły się przy krokusach, a ja korzystałam ile mogłam. A mnie się już tak chce pogrzebać w ziemi, że ciągle padający deszcz działa mi na nerwy. Co prawda jak na razie prognozy się nie sprawdziły i nie spadła ani jedna kropla, zrobiło się za to zimno. Co z tego, że słonecznie, kiedy wszystko grabieje z zimna?
Zawsze mam wrażenie, że stanowczo za dużo piszę, ale ja nie umiem inaczej


Dorotko, ja chyba naprawdę muszę zacząć mniej pisać, skoro nie możecie temu podołać
Skoro to tylko nam, kobietom, przydarzają się takie rzeczy, to jednak faceci muszą mieć strasznie nudne życie. Dobrze w takim razie, że w udziale przypadła mi inna rola

Łabędź pływał po rzece i właściwie to cały czas kręcił się przy brzegu. Nic niestety dla niego nie miałam, to musiał obejść się smakiem.
W kompostowniku miałam stosunkowo niedużo śmieci, ale jak dorzuciłam tam całą górę suchych badyli, to miejsce skurczyło się do zera, albo może było go jeszcze mniej.
A wiesz, że pomyślałam sobie wtedy o tym samym, kiedy sąsiad przyszedł do mnie z tą drabiną? I na dodatek wcale nie oczekiwał, że sama się tam wgrachlam, tylko sam przeszedł i sięgnął klucze

Mam nadzieję, że doczekałaś się deszczu, bo u mnie nie spadła na szczęście ani jedna z zapowiadanych kropli, a przecież gdzieś musiała wylądować. Cały czas jest ostatnio słonecznie, ale zrobiło się mroźno. Ale przynajmniej przyjemnie jest zerknąć za okno, a siewki korzystają z promieni do woli

Martusiu, tylko czosnki olbrzymie jak na razie pokazały pączki, reszta ma tylko pióropusze
Pierwiosnki jeszcze do niedawna wcale nie chciały ze mną współpracować, ale teraz się to zmieniło. Nawet te nowo kupione, o dziwo jakoś dają sobie radę. W sumie gdybyś ktoś kazał mi wybierać, to też wybrałabym deszcz. Obawiam się jednak, że nikt nie będzie się nas pytać


Florek, oczywiście , że nie tylko pracuję, ale też dlatego mojej działce daleko do doskonałości. Często przyjeżdżam po nocnym dyżurze i wtedy większość dnia mija mi na czytaniu i podsypianiu. Wiadomo, że zawsze coś mnie podkusi i trochę pogrzebię, ale to tylko tak na pół gwizdka. A robienie zdjęć, to czysta przyjemność i temu zajęciu oddaję się bardzo chętnie

Ewelinko, nie pozostaje nam nic innego, jak sobie z tym poradzić. I obyśmy tylko dali sobie radę, bo jak podają, to jednak nie każdemu się udaje. Pracujemy z eMem oboje, tylko Filip siedzi w domu i to muszę przyznać, że nawet karnie. Miałam obawy, czy koledzy studenci, albo Magda nie będą chcieli się razem spotykać, ale nie. Najgorzej było właśnie z Magdą, tęsknią do siebie, ale rozumieją sytuację i każde siedzi u siebie w domu.
Za życzenia dziękuję, w obecnej sytuacji przydają się szczególnie


Iwonko, na działce jak dotychczas byłam zaledwie trzy razy, to i niewiele zdążyłam jeszcze zrobić. Bardzo liczę, że teraz podgonię, chociaż już miałam stracha, czy czasami ten wredny wirus nie uziemi mnie w domu

Ewuś, to może i dobrze, że nie mogłam pojechać na działkę i nie widziałam zmrożonych roślin? Już wystarczająco mnie zmartwił widok pozwieszanych ciemierników na balkonie

Korona strasznie zachłanna, coraz więcej ludzi zagarnia, zacieśnia krąg. Ciągle jednak liczę, że nas nie dopadnie. Dziękuję


Marysiu kochana, ależ ja tego nie odebrałam bynajmniej jako wyrzutu, ale jako zwykłe przekomarzanie
Z wysyłką nie ma się co spieszyć, bo jeszcze muszę się zorientować, czy przeżyła róża na konfiturę, bo jeszcze jej nie widzę, a w tamtym roku kilkukrotnie została ścięta przez kosiarkę. Na razie z ziemi sterczą tylko suche patyczki, ale ma jeszcze czas, będę ją obserwować
Trzmiele chyba są przekonane, że akurat tę część ciała mają niezwykle ponętną, bo mój dzisiejszy model też bez przerwy ją wypinał
Co do zaostrzenia przepisów, to samotna jazda rowerem jest jak najbardziej dopuszczalna. Wyraźnie było to powiedziane, a ja jadąc na działkę przy nikim się nie zatrzymuję, a na działce, nawet jeśli ktoś jest, to przynajmniej kilkanaście metrów ode mnie. W pierwszym momencie zrozumiałam to tak samo, jak i Ty i okropnie mnie to zmartwiło, ale na szczęście była to błędna interpretacja

Soniu, te tulipany kupiłam w ubiegłym roku, mam nawet przy nich nazwę, ale jeszcze jej jeszcze nie zapamiętałam. A zresztą nie wiem czy będę się starała, bo pewnie za rok, tak jak większość, już nie będzie kwitła
Ja z kolei widziałam u Ciebie takie prześliczne z jasnymi brzegami, cudne
Łażenie po płotach nie wychodzi mi najlepiej, chociaż kiedyś szło mi to dużo lepiej. Może gdybym miała inne buty to jakoś bym sobie poradziła, nawet próbowałam boso, ale tak było jeszcze gorzej

Z silną wolą nie do końca mi się udało. Byłam kilka dni temu w Obi i ciemierniki kosztowały połowę tego, co zapłaciłam za nie poprzednio. Chyba nie muszę mówić jak to się skończyło

Rower niestety w końcu musiałam oddać do naprawy. Na całe szczęście sezon rowerowy jeszcze się na dobre nie rozpoczął, to miałam go zrobionego w try-miga. EM ekspresowo znalazł i umówił serwis, a mi pozostało tylko zawieźć go na miejsce. Wszystko działo się w poniedziałek, a był to naprawdę zwariowany dzień
Rozpoczął się już w niedzielę wieczorem, bo to wtedy pojechałam na noc do pracy. Po dwunastu godzinach, zamiast przykładnie pojechać do domu na odpoczynek, to ja pojechałam do drugiej pracy. A tam prawdziwy armagedon 
Umęczona i nocą i dniem, nareszcie wracałam do domu, marzyłam już tylko o tym, żeby się położyć chociaż na chwilkę, ale niestety nie było mi to dane. W dobie telefonii komórkowej jesteśmy ciągle w czyimś zasięgu. W parku zamkowym namierzył mnie eM i cały w skowronkach powiadomił, że na dzisiaj załatwił mi serwisowanie roweru, muszę tylko tam pojechać i zostawić rower. Nie powiem, była to nader dobra wiadomość, ale byłam już okropnie zmęczona, a tutaj żadnych widoków na kawę ani na odpoczynek. Zajechałam tylko na chwilę do domu zostawić torby i pognałam dalej. Na miejscu sympatyczny młody chłopak rower obejrzał powiedział co i jak i umówiliśmy się na następny dzień na odbiór. Całe szczęście, że tak szybko, bo jak tu przeżyć urlop bez roweru?


To już teraz tylko w dwóch słowach, co się działo dzisiaj.
Z samiuśkiego rana uczyniłam lody orzechowe. Potem była kawa, mycie, pakowanie i wyjazd na działkę. Nie jadę teraz zbyt wcześnie, bo jednak dość długo utrzymuje się mrozek, tak więc na działce byłam dopiero po dziesiątej. W dalszym ciągu było zimno, założyłam na siebie kilka warstw ubrań i wyglądając w nich jak ludzik Michelin
ruszyłam na obchód swoich dóbr. Szczerze mówiąc po krokusach, których jeszcze tylko kilka kwitnie, nie ma nic kwitnącego na działce. Nie ma nic do obejrzenia, poza kilkoma maleństwami, ledwie widocznymi z poziomu dorosłego człowieka. Zamieniłam się więc w małego człowieczka i na kolanach uwieczniłam nieliczne kwitnienia. Próbowałam coś pogrzebać w ziemi, ale była tak lodowata, że porzuciłam ten pomysł. Zajęłam się więc cięciem róż, bo poprzednio tylko liznęłam temat. Ciągle w tyle głowy mi dzwoni, że może jeszcze powinnam się wstrzymać, ale co tam, zobaczymy jak na to zareagują. Muszę coś przecież robić, a pielić się nie da
Wypieliłam tylko kawalątek, tam gdzie pośród trawy i chwastów wypatrzyłam szabelki szafirków. Były tak zagłuszone, że chyba w tym roku nie zakwitną. W tamtym roku też nie pokazały kwiatów, może powinnam zmienić im miejsce?. Na działce byłam tylko ciut ponad trzy godziny i wracałam do domu. Dużą część drogi jadę w cieniu, a tam jednak utrzymuje się zimno, a przeziębienie, to ostatnia rzecz, na jaką miałabym ochotę. Jutro ma być cieplej, mam nadzieję, że dzisiaj niczego nie złapałam i będę mogła znowu pojechać na działkę Jeszcze moje wysiewy i zmykam
cynie

pomidorki

różne takie

kobełki

I szalona dalia

Trzymajcie się ciepło i z dala od korony
PS. Chyba jednak nie udało mi się mniej napisać. A tak się starałam
- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 12202
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko rower naprawiony, urlop zaplanowany, pogoda sie poprawia, będzie się działo na działce.
Jak zaczniesz mniej pisać, przestanę zaglądać.
Wasze pacjentki to inny typ ludzi, skoro łagodnie przyjmują przekładanie wizyt. Moja przyjaciółka w szerokiej specjalistyce wykończona psychicznie, ponieważ często obrzucana jest inwektywami, a odreagować trudno.
Miłych wyjazdów na działkę.
Jak zaczniesz mniej pisać, przestanę zaglądać.
Wasze pacjentki to inny typ ludzi, skoro łagodnie przyjmują przekładanie wizyt. Moja przyjaciółka w szerokiej specjalistyce wykończona psychicznie, ponieważ często obrzucana jest inwektywami, a odreagować trudno.
Miłych wyjazdów na działkę.
- Florian Silesia
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 2758
- Od: 3 lip 2016, o 19:56
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Jastrzębie-Zdrój
Re: Pierwsze koty za płoty V
Wow! Ale wielka dalia!!! 
- anida
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 2022
- Od: 26 sie 2015, o 21:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Augustów, strefa 5b
Re: Pierwsze koty za płoty V
A w różnych takich też widzę wysiane dalie.
Pozdrawiam Anida
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
- marpa
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 11716
- Od: 2 sty 2009, o 13:13
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: płd.wsch.
Re: Pierwsze koty za płoty V
Wiosna u Ciebie spisuje się zgodnie z oczekiwaniami
Zazdroszczę działkowego wypadu,ja już od tygodnia kwarantannuję w domu bo i aura nie sprzyjająca..Mam nadzieję na jutro bo dziś choć przyświeca
jest chłodno ale balkonowe też mogą chwilowo znów tam wrócić.Miłego ,owocnego działkowania Iwonko! 
- Annes 77
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 11755
- Od: 6 maja 2008, o 19:11
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubuskie
Re: Pierwsze koty za płoty V
Iwonko dzieje się u Ciebie
Dalia ogromna, moje mają po kilka liścieni
Cynie u mnie słabo wykiełkowały.Muszę dokupić jeszcze z innej firmy i spróbować powtórnie.
Ja swoich pomidorków za dużo chyba wysiałam, już mam za mało kubków do przepikowania.
Zbieram po śmietanie, ale sporo ich potrzebuję.Kobea szybko rośnie, właśnie trzeba uszczypnąć
Miłego ogrodowania
Cynie u mnie słabo wykiełkowały.Muszę dokupić jeszcze z innej firmy i spróbować powtórnie.
Ja swoich pomidorków za dużo chyba wysiałam, już mam za mało kubków do przepikowania.
Zbieram po śmietanie, ale sporo ich potrzebuję.Kobea szybko rośnie, właśnie trzeba uszczypnąć
Miłego ogrodowania
- Aguss85
- Przyjaciel Forum - gold

- Posty: 4956
- Od: 21 lut 2016, o 18:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Wrocławia, gmina Długołęka
Re: Pierwsze koty za płoty V
Jejku, w jakich równych rzędach te pomidorki rosną, jak harcerze na apelu
U mnie od kilku dni nie widziałam bzyczków, bardzo zimno jest i się nie pchają na taką pogodę. I jeszcze jeden mróz idzie, chyba chce mnie do reszt pozbawić brzoskwiń i morel
Ja bym się nie pogniewała na deszcz, mam trochę do przekopania, a po deszczu kopie się "samo"
U mnie od kilku dni nie widziałam bzyczków, bardzo zimno jest i się nie pchają na taką pogodę. I jeszcze jeden mróz idzie, chyba chce mnie do reszt pozbawić brzoskwiń i morel
Ja bym się nie pogniewała na deszcz, mam trochę do przekopania, a po deszczu kopie się "samo"
"Przymierzyłam szczęście. Pasuje mi, będę nosić."
Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka
Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka


