Iwonko - To mój pierwszy sezon z arum. W stanie kwitnienia jest cudny. Niesamowity kolor, kształt. Smrodek nie do wytrzymania, ale jakoś daliśmy radę. Dobrze, że nie było wtedy mrozów nocnych.

Musiał by pomimo wszystko spać z nami.
Mam ochotę zostawić go na zimę w gruncie, jak radziła sprzedająca i zobaczę co będzie. Pani doradziła, żeby miejsce zimowania cebui dobrze okryć. Drogi nie był, więc w razie czego zmienię potem moje metody zimowania
Soniu - Dziękuję za podpowiedź co mam robić z czosnkiem.

Koniecznie muszę go podzielić, zaczyna być za gęsto.
Ja mam tak z liliami. Wykopuję zawsze większe kępy, a i tak zostaje sporo przybyszowych w gruncie i dopiero jak liście wychodzą to widzę, że zaraz zrobi się las liliowy.
Marysiu - I mnie przede wszystkim spodobały się liście arum, podobno odstraszające krety, a kwiat, piękny kwiat jest w bonusie. I smrodek też
;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;;
Zdjęć nie mam żadnych

Powiem tylko, że zaczyna się dziać w ogrodzie. Kwitnie forsycja, hiacynty, żonkile, i różne takie mikrusie niebieskie. Na drzewach i krzewach pączki coraz śmielsze, kolorowe. Zieleń też zieleńsza.
Cały tydzień spędziłam mało ogrodowo. Pogoda i nastrój tym bardziej, nie pozwolił na moją pasję.
W sobotę zebrałam się w sobie na tyle, że podjechałam do ogrodniczego, zakupiłam niezbędne rzeczy dla ogrodnika i zabrałam się za odszczurzanie ogrodu. Dokończyłam sprzątanie zarośniętych rabat, poprawiłam przy okazji linie rabat. Wynoszony nadmiar ziemi, chwastów, liści i innych spowodował, że powstanie nowa rabata w miejscu cienistym. Na razie wywiozłam w to miejsce kilka taczek w/w, na to sypnę korą i zrębkami, a jesienią zacznę wysadzać hosty i inne cieniolubne. Ta nowa rabata to wynik braku miejsca w miejscach kompostowania, ale widocznie tak miało być, bo myślę, że miejsce idealne.
Do gruntu zostały posadzone też rośliny, które zamówiłam telefonicznie w szkółce, a M odebrał. I stał się poniekąd ojcem chrzestnym nowej rabaty, która powstaje w miejscu wycięcia świerków. Jak będzie sprzyjała pogoda, to zrobię fotki. Posadzony został klon Purple Globosum, trzy hortensje Phantom, dwa płożące iglaczki o nazwie zapomnianej jak to bywa przeze mnie, o takich niebieskawych igłach.
Jeszcze mi tam brakuje kilku traw, ale w szkółce jeszcze nie sprzedają. Posadzony został też szpaler z 14-tu karp rozchodnika wzdłuż kopca. A to wszystko sadził i podlewał mój nieogrodowy M. Jestem z niego dumna.

Ja tylko udzieliłam kilku rad, on zajął się resztą. Ja natomiast posadziłam hortensję ogrodową, na którą dałam się skusić przez Pana ze szkółki. Wyjaśniłam mu moje uprzedzenie do tej rośliny, ale po dłuższej rozmowie powiedziałam a raz kozie ....I kupiłam.

Niebieska jakaś odmiana, karteczkę oczywiście z nazwą gdzieś wetknęłam, ale zobaczę się mam nadzieję z Panem wkrótce i będziemy mogli sobie dłużej porozmawiać. Posadziłam w torfie, w zacisznym, mało słonecznym miejscu i może się uda.
Miałam jeszcze zaplanowanych kilka zajęć, ale czas nie pozwolił. Przyczołgałam się wieczorem do domu brudna i zadowolona. I tak sobie myślę, że tego mi było trzeba. Dzisiaj czas spędzam bardziej kanapowo.

Pogoda nie pozwoliła na dokończenie wczorajaszych prac. Wieje okropnie, pada deszcze ze śniegiem. Paskudnie.

Ściągnęłam pudło z wielkanocnymi ozdobami, więc nudy nie ma.
Trzymajcie się kochani zdrowo
