Dzień dobry!

Z przyjemnością wracam na łono. Zleciało to lato jak zwykle za szybko. Nic to, czekamy na kolejne i będziemy bawić się od nowa.
Zanim wyruszę do Waszych ogrodów napiszę parę słów u siebie.
Jeszcze trwało lato. Dni były długie, jasne, cieple a ja musiałam zmarnować je prawie wszystkie na grubszy remont domowy, a wolałabym nie. Remont miał trwać góra miesiąc a przeciągnął się i końcowe prace trwają właściwie jeszcze teraz. Fachowcy prawie wszyscy okazali się niesłowni i niesolidni, za to z przeczulicą i cennikiem zachodnioeuropejskim, w dodatku obejmującym również roboty niewykonane. Czekamy teraz na szafy robione na wymiar. Bogatsza w doświadczenie nie zadaję sobie już pytania ?czy będzie z nimi coś nie tak??, tylko ?co będzie z nimi nie tak??. Mając nadzieję, że okaże się ?tylko? nieterminowość, co oznaczałoby "tylko" zmarnowany kolejny dzień urlopu. Wszystko przemija, nawet najdłuższa żmija...
A teraz z przyjemnością odpowiem każdemu z miłych Gości, którzy wpadli do mojego ogródka

.
Ed, taki był zamiar, żeby domek był otoczony zielenią. Zastanych drzew nie było. Łąka. Na początku wcale nie były planowane róże. Obowiązkowe miały być brzozy i świerki. Pomimo sypiących pyłków, liści i gałązek, brzozy lubię.
Ewelino, dużo roślin rośnie przypadkowo w moim ogródku. W ogóle nie uważam tego za jakieś niedomaganie, nawet jeżeli już teraz mi się nie podoba kompozycja. Skoro pojawiła się roślinka u mnie, to znaczy że mi się wtedy podobała, przyniosła radość więc dobrze, że posadziłam. A że ślubu z nią nie brałam, to i rozstać się zawsze można.
Bramę wjazdową i warzywnik na pewno latem pokażę, bo taka ilość pochwał jaką tu dostałam za kompozycje na rabatach wymaga jednak korekty uwzględniającej również te niechlubne obszary. Chociaż tak po prawdzie, to chwalić się nie ma czym.
Aniu, każdy nasz ogród jest wyjątkowo piękny i klimatyczny, prawda? Tak, kurki są robione techniką serwetkową na kawałkach kory. Nie, nie robiłam sama.
Miło czytać, że przyszedł rok, w którym jesteś zadowolona z róż. O ile pamiętam, czekałaś trochę na ten efekt.
Inko, jesteś kolejną osobą, która pisze, że róża Zephirine Drouhin nie pachnie. Ja się załamię! Dziękuję za porcję informacji o róży Wellbeing. Cenne. To nie jest tutaj popularna róża i mało o niej jeszcze wiem.
Krysiu, fajnie, że podobają Ci się zdjęcia z mojej działki. Rumieńce Eden Rose i mnie zawróciły w głowie. Z czasem zrobiła się z niej spora róża i tych kwiatów jest więcej i więcej. U Ciebie też tak będzie. Przy placyku ze stolikiem i ławeczkami rośnie Westerland. Tak, ta bidulka z wiosny to Soul. Dodałaś mi nadziei, że i z mojej mizeroty wyrośnie porządny krzew.
Zuziu, i co tam odgapiłaś? Gdybym miała komuś coś polecać do odgapienia, to róże, zdecydowanie one. To rośliny które dają mi najwięcej radości. No, ale Ty już przecież róże masz. Po Lagunie wiele się spodziewam, bo w tym roku rosła piorunem w górę, jakby się z kimś ścigała.
Jadziu, pewnie się z tym zgodzisz, że my wszyscy tu zasługujemy na ochy i achy, bo przecież tyramy w tych ogródkach, dodajemy otoczeniu ?ładności?, niejednokrotnie też jedzonka wolnego od wielkouprawowej chemii, rodzina i znajomi mają gdzie powietrza zaczerpnąć i pobiesiadować. Same plusy! Munstead Wood mi się dobre trafiły. Krzaki ładne, kształtne sadzonki od P. Jarmulak. Masz tę różę dopiero 3 lata, to tak sobie myślę, że jeszcze młoda i dopiero teraz się wzmocni.
Jagi, ależ ja nie utyskiwam pod adresem działki. Ona niewinna. Ja się żalę na brak czasu, brak możliwości zajęcia się nią tak jak bym chciała. Bo ja bym chciała tak dokładnie, nieprędko i do syta. Zwróciłaś uwagę na zapożyczony krajobraz. Tak sobie myślę, że niech on taki jak jest zostanie jak najdłużej.
Krysiu, jejku ależ mnie tu pochwaliłaś! A domek to tylko taki letni ma tu rację bytu. To jest świetne miejsce do rekreacji ale nie do stałego zamieszkania.
Lucynko, jaciekręcę, jakie tam znowu ?aranżacje? i ?kompozycje??! Toż to wszystko sadzone właśnie znaną nam wszystkim metodą ?na oko?, po kilometrach zrobionych z doniczką z nabytkiem nabytym, bo taka ładna roślinka! I gdzie to teraz upchnąć?!
Jagno , (jakie masz piękne imię!) co do Clair Renaissance, to miałaś rację, rośnie wysoko i będę chciała trzymać ją krócej cięciem. Biorąc pod uwagę to co napisałaś o Chandos Beauty obserwowałam jak długo trwa przerwa miedzy kwitnieniami i wyszło mi, że 3 tygodnie więc niedługo ale kwiaty miała wtedy dużo mniejsze. Kładę to na karb jej młodości i niedojrzałości.
Adrianno, a wiesz, naparstnic dopiero się uczę. Podobno kwitną najpiękniej w drugim roku po wysiewie. No to
obaczym jak im będzie u mnie szło.
Marto, sadź róże, sadź! Ale nie za dużo. O tak, o różach to ja mogę długo, ciągle, po prostu mam bzika na tym punkcie.
Dorotko, nazwałaś moje rabatki różanką i to mnie zastanowiło, czy to już faktycznie jest różanka? Trzeba przyznać, że ładnie to brzmi. Rzeczywiście jakoś tak wyszło, że wzdłuż żywopłotu, na wschodniej części działki zgrupowałam róże. Ale i bylin i innych krzewów mam tam sporo. Ot, takie tam różności które mi się spodobały. Trudno mi ocenić w jaki sposób kompost wpłynął na kondycję roślin. Stosowałam go raczej jako składnik ściółki, bo ma ładny, głęboki, ciemny kolor. Nawożę głównie nawozem gołębim i obornikiem bydlęcym a gliniasta ziemia trzyma wilgoć. Myślę, że przy zbyt dużej zawartości tego kompostu w podłożu mógłby je zbytnio rozluźnić i byłby problem z utrzymaniem wilgoci latem, bo kompost potrafił wyschnąć na popiół tak, że nie chłonął wilgoci a woda spływała po nim strużkami.
Dorotko i Wando jeżeli chodzi o glebę w moim ogródku, to jak to na Kaszubach, to są słabe ziemie. Ziemię mam rodzimą, zastaną, zróżnicowaną. Klasa bonitacyjna licha - łąki i pastwiska. Tam gdzie rosną róże jest zbita, twarda ? chyba ił, glina. Wierzchnią warstwę na rabatach z czasem znacznie uzdatniłam i jest nareszcie dobra też dla bylin. Pulchna ale dobrze trzymającą wilgoć, dobra ziemia zrobiła się sama poprzez grube ściółkowanie - jesienią liśćmi przywiezionymi w workach z miasta, potem przez cały sezon skoszoną trawą, którą przysypuję dla ?ładności? kompostem z miejskiej kompostowni. W niektórych miejscach mam korę, pod iglakami ścinki po cięciu i szyszki, pod wrzosami liście brzozy, szyszki i igły sosnowe. Pomiędzy rośliny do dołków wkopuję też zwinięte w pęczki wyrwane chwasty. Nie mam kompostownika ale nic z działki nie wyrzucam. Od kiedy ściółkuję mam o wiele mniej pracy przy pieleniu. Nie umiem sobie tylko poradzić z gwiazdnicą.
Co do nawożenia to większości roślin nie nawożę ale dbam o róże i hortensje. Myślę, że cała reszta karmi się przy okazji tym, co przeniknie do gleby od róż i z kompostu, który się robi ze ściółki i rozkładających się wkopanych chwastów. Oprócz róż nawóz do własnego dołka co roku (ale tylko raz, na wiosnę) dostają jedynie piwonie i ostróżki. Nawożę naturalnym gołębim i bydlęcym, rozpuszczonym w konewce.
Ale elaborat!
Beatko, jestem ciekawa dalszych losów Twojej Rosarium Uetersen, gdzie ją posadziłaś i jak sobie róża radzi. U mnie to nie jest okaz. Rośnie niska jak na tę różę i co roku znacznie przemarza. Kiedyś kupowałam róże w pobliskiej szkółce, gdzie sprzedawano je bez licencji, być może produkowano nawet na miejscu. To nie były dobre egzemplarze. Teraz już nie kupowałabym takich.
Danusiu, tak, masz rację, żeby róże dobrze kwitły trzeba się troszkę postarać. Oczywiście nie wszystkie są tak wymagające ale ja nie dobierałam róż ze względu na łatwość pielęgnacji. A jeszcze żeby wszystkie miały zdrowe liście i pokrój, to jest nawet trudniejsze do uzyskania niż ?wyprodukowanie? obfitego kwitnienia.
No i na zdjęcia nie starczyło już czasu.