Szef mój przepadł na urlopie i tyle go widzieli. A ponadto on też ma nad sobą szefa, który też ma nad sobą szefa itd itd.
Ale może im się wymsknę jakoś w następnym tygodniu, bo tato przesłał mi zdjęcia ze wsi i wyglądają kusząco. Wiejska grządka nabrała nieco dzikości ale wyszło całkiem ładnie. Nawet jak nie dla nasion to pojadę dla widoku.
Lucynko to mnie podbudowałaś trochę,że też nie mogłaś nadążyć, bo się źle z tym nieraz czuję. Szczególnie jak starsze pokolenie zacznie wywód, że oni też pracowali i zdążali ze wszystkim i zawsze mieli idealnie porobione, posprzątane i ugotowane, a ja nieudaczna jak wpadam po 20 do domu to nie wiem za co się pierw zabrać, czy iść z psem, kąpać i kłaść dziecko, jeść czy sprzątać bajzel (który się pojawił pod moją nieobecność). Ale tak to jest z ideałami, podczas kiedy moje dziecko się uczy dopiero literek ich w wieku 3 mcy już dawno siedziało przy stole i jadło nożem i widelcem obiad który samo sobie ugotowało!
Żartuję, ale poważnie fakty mówią same za siebie. Coraz więcej spraw i planów odkładam na listę "na kiedyś" , której realizację odkładam też na później. Nawet działka poszła w drugi plan. Coś czuję jakbym się coraz bardziej starzała. Czas ucieka mi przez palce.
Wpadam na działkę i za każdym razem staram się coś porobić. Otwarłam sezon na przycinanie wszystkieg co się dało przyciąć.
Dziś grabiłam i rozrzucałam skoszoną trawę jako ściółkę, a potem wyszłam przed bramkę i tam opanowywałam żeby jakoś to wyglądało.
Sieją się straszne ilości jakiejś chwastnicowatej trawy. Poprzednim razem nie ostrzegłam taty żeby zostawił mi to i skosił, więc teraz odrosła w postaci gęstego trawniczka. Jedna zaleta, że nie zdążyła zakwitnąć i się rozsiać, więc w miarę dobrze się wyplewiła,tym lepiej, że dwa dni lało a na mokro mi się zawsze lepiej plewi.
Niewiele zostało z moich zaplanowanych bluszczy pod płotem. Zaledwie kilka , ale podejrzewam, że nie uschły tylko je tato wtedy skosił. Mam zamiar znowu dać nowe.
Barwinki i rozchodniki nawet nieźle. Bardzo bym się cieszyła z gęstego dywanu.
Ale najlepszą ozdobą są powoje. Zachwycam się.
Takie nasiona własnie siałam ( Arlequin), ale i tak zaskoczyły mnie swoją różnorodnością. Wyróżnia się kilka odcieni różu, fioletu i bieli, a do tego pasy i plamy nadają im wyjątkowego uroku.
I teraz już nie żałuję, że dałam je od środka, bo to jednak była dobra decyzja.
Kilka wylazło od strony ulicy i żaden nie kwitł ani dnia, bo co się kwiat pojawił to znikał.
Nawet ostatnio plewiąc usłyszałam głos kobiety " podoba Ci się? to urwij sobie". Byłam przekonana, że to
musi być jakaś babcia z dzieciaczkiem,tym czasem się okazało, że to starsza kobieta z panem starszym i nim wyglądnęłam to pan już ogołocił wszystkie kwiaty i trzymał w ręce bukiecik. Jakoś mu to wybaczyłam, bo wyglądał poczciwie ale coś mi się zdaje, że jakikolwiek kwiat nieogrodzony nie przetrwa. A wysiałam tam trochę rubdbekii i orlików.
Bardzo pięknie rośnie moja kwiatowa grządka. Dodałam na nią ostatnio cebulek z biedronkowskiej mieszanki z zielonego koszyka. Dwa pozostałe koszyki (żółty i fioletowy) pojechały na wieś. Tu został taki :

skład

Zobaczymy co będzie, bo podziemny grasuje wściekle i ostatnio mi nawet jukę podpiłował tak, że przu odrywaniu uschniętych fragmentów wyszła mi cała z ziemi.
Sprezentowałam ją sąsiadce, która mi w zamian ma dać nasiona dziwaczka ( nic mi nie wyszło z tamtych wysiewów....) i hibiskusa bagiennego.
Ja też jej coś dorzucę, bo jestem ostro zaopatrzona.
Z warzywkami trochę gorzej.
Pomidory mi wszystkie padły. Wiem i nie wiem co się stało.
Podsypałam azofoską na oko pewnie za dużo i to był pierwszy cios. Drugim były deszcze, które zaktywowały zarazę. Owoców masa, ale wszystko pogniło.
No smutno, ale co zrobić. Chore krzaki poszły do spalenia a teraz zastanawiam się jak odkazić ziemię?
Reszta warzwnika nawet nieźle pomimo wszystko.
Dyniowate przeżywają drugą młodość. Nagle buchnęły kwiatami i owocami. Dorosła kolejna tykwa i 2 butternuty.
Cukinie nagle owocują jak wściekłe. To pewnie już ostatni rzut.
Nasiało się sporo szałwii trójbarnej i ku mojemu zaskoczeniu kwitnie to czego ciocia nie zdążyła porywywać.
Zakwitł mi rabarbar. Tylko czy to aby na pewno powinno tak wyglądać? ;)
Ważka pilnuje warzywnika wytrzeszczając swoje wielkie oczy.

Jestem dumna, pierwszy raz sfotografowałam ważkę, choć już wiele razy próbowałam, a tu pyk, weszła w kadr.
Motyliony szaleją na kwiatach.
A Waldemarek? Pozdrawia!
