
Dzisiaj z 3,5 letnim Karolem biegaliśmy po ogrodzie. Całkiem dobrze sobie radzi z aparatem. Sam wybierał obiekty i bez mojej pomocy fotografował. Wybrałam większość ozdobnych, ale fascynują go wszystkie warzywa i owoce. Zrobił pewnie ze trzydzieści zdjęć pomidorom sałatom, marchewkom i ziołom.
To jego zdjęcia.





Madziu u nas na południu zawsze najwcześniej przychodzą upały i najpóźniej odchodzą, jak z północy jakiś chłód idzie.
Vanilka była dwa razy przesadzana, więc przycinałam ją dość radykalnie, może w tym roku trochę mniej wiotka, niż wcześniej.



Aniu dziękuję.


Znasz ten ból, jak susza dokucza roślinom. Dlatego jakoś wodą z kranu musimy trochę je wspomóc, więc trochę kwitnień jest. Dalia to miniaturka, mam ich pięć i kwitną kilkunastoma kwiatami każda. Są niezawodne, nawet wody za wiele nie dostają, podlewam tylko raz w tygodniu.
Trawami teraz już będę zanudzać.



Narine moja hakone dopiero w trzecim roku mocno ruszyła, ponieważ podzieliłam jedną na trzy lub cztery sadzonki, więc łatwo nie miała.

Z różami jest tak, że jedne niezależnie od warunków rosną i kwitną, a inne niestety kapryszą. Moje okrywowe są niezawodne,




Ewuniu miło mi.

Niestety niektóre miskanty po prostu szybko przyrastają i tworzą zwartą, ale dużą kępę. Trzeba je dzielić, jak każde byliny. Tylko, że podzielić jeżówkę, a podzielić trawę, to dwa skrajnie różne wysiłki.

Na przykład Morning Light wolno przyrasta, a Zebrinus to potwór.


Gosiu zwykłe jeżówki będą kwitły do mrozów, odmianowe też, ale mam tak dużo jednej odmiany, że stale pokazuję te same.

Większość hortensji przycięłam wiosną bardzo radykalnie. Najstarsze na 25-30 cm, wycięłam też po 2-3 najstarsze pędy przy ziemi. Młodsze oszczędziłam, ale już teraz wiem, że nawet z najstarszego drewna odbijają, więc w przyszłym roku kolejne ogołocę z długich pędów. Tylko blisko żywopłotu zostawię dłuższe dwa pędy, będą wtedy kwiaty ułożone kaskadowo.
Niestety wiechlina nie wysiała się u nas tylko już taki trawnik nam sprzedano. Był bardzo nisko przycięty, a ja nie znałam tego chwastu, na poprzednim trawniku nigdy tego nie było. Myśleliśmy, że takie jasne kępy, to zagłodzona jedna z traw szlachetnych. Sprzedawca przyznał, że to chwast, ale powiedział synowi, że przecież też zielony, więc o co nam chodzi.

Sprawa już w sądzie, ale znając szybkość działania naszego wymiaru sprawiedliwości, trochę poczekamy na rozstrzygnięcie.



Małgosiu ciesz się hibiskusem, jak się zadomowi, to szybko będzie kwitł.


Ja się nie stresuję trawnikiem, już taki zostanie. Zobaczymy za rok jak wiechlina będzie się zachowywać. Wygramy na pewno zwrot kosztów. Syn twierdzi, że nie ma innej możliwości, skoro sprzedawca przyznał się, że sprzedał nam trawnik zachwaszczony.


